Mnie właśnie, jakbym miał wymienić, to najbardziej wkurwiają na świecie wojny i telefony komórkowe. Mam telepkie, jeśli rozmowa trwa dłużej, niż 1,5 minuty i padają inne słowa, niż: "piątek o 19.00", "przyjadę siedemnastego", "będę czekał na peronie", "tak, zrobię to na wtorek" etc.
No i nie chce mi się zapamiętywać numeru do misia, który dostałem 2 godziny wcześniej, a który to numer jest w danym momencie dla mnie "kluczowy". Cały czas będę obstawał, że świat bez komórek kręcił się kiedyś z taką samą szybkością, ludzie się umawiali, przychodzili na spotkania, pracowali oraz, generalnie - komunikowali się, choć nie wiadomo już teraz jak, za to całkiem skutecznie.