Autor Wątek: Jak forum sevenstring.pl zmieniło moje życie? :D  (Przeczytany 12696 razy)

Offline MrJ

  • Pr0
  • Wiadomości: 576
  • marudny jeżor
No to ode mnie - na forum jestem mimo braku 7ki (raz byłem blisko, innym razem bliżej siódmego druta :P , ale na stałe wciąż tkwię przy 6ce), na dodatek w tej chwili strojonej tylko-do-C#. Ale...

...ale jak napisał kolega mondoMG ( ;) ): "Przede wszystkim na to, że możłiwe jest istnienie w miarę normalnego gitarowego forum, bez trolli, przechwałek gratami, talentem, sukcesami, etc. a przede wszystkim bez durnych internetowych kłótni." - ja bym z tego tylko wyciął "gitarowego". Why? Bo o ile startowałem w życiu na chyba kilkunastu forach, na paru byłem naprawdę długo, a jedno cały czas wyprzedza sevena w czasie aktywnego użytkowania, to NIGDZIE nie spotkałem się z czymś takim jak tu.
A w samym temacie - jak zmieniło?
Otóż:
- zacząłem (s)eksperymenty ze strojami*, co kiedyś traktowałem jak herezje :P Co prawda myślałem nad tym jeszcze przed wstąpieniem na łamy sevenstringa, ale pobyt tu utwierdził mnie że to co piszą "znaffcy" że "dobry to jest tylko blues w Am" to chujnia z grzybnią ;D
- dowiedziałem się duuużo o 7kach i jeszcze więcej, włącznie z tym że istnieją ( :o :facepalm: :D ) o 8kach, do tego o różnych menzurach, strunach, drewnach, kombajnach typu POD i masie innych rzeczy z których - mam nadzieję - wreszcie kiedyś skorzystam praktycznie :tak:
- utwierdziłem się w przekonaniu, że czasami warto jest ograniczać społeczność forumową = forum dla absolutnie każdego staje się forum dla nikogo. Przechodziłem już coś takiego (nazwy nie pomnę, ale kilka razy o tym pisałem) pt. otwarcie na WSZYSTKICH chętnych, choćby mieli po 12 lat i żadnego pojęcia o temacie + co za tym idzie sztuczne ugrzecznianie forum (bo się dzieci zbulwersują! Och! Jakby nie słuchały kurew i chujów zza ściany, i były 3 kliki od różnych redtubów). I dziękuję, postoję, mam dość tłumoczenia czegoś po raz 408976969066 bo komuś się nie chce używać opcji :szukaj: , o :google: nie wspomnę, a założenie nowego tematu, choćby najgłupszego, traktuje jak okazję do powiększenia sobie mikropindola ( :facepalm: ;D )
- że - nawiązując do poprzedniego podpunktu - język forum może być swobodny, a nawet bardzo swobodny, ale nie koliduje to z wartością merytoryczną. W sumie tak jak w życiu, ale nie każdy chce to dostrzegać, a przydałoby się. IMO lepiej rozmawiać "językiem ulicy" o sprawach ważnych, niż "ojczyznąpolszczyzną" o niczym,
- wracając do spraw życiowych - "Czy (...) pojawiły się jęki i pretensje partnerki/partnera "znowuuu na sevenstringaaa!?"" - U MNIE TEŻ ;D

* - i że można stroić się poniżej A na 24 3/4 :zuo:
Dyskusja z forumowym skurwysyństwem jest jak gra w szachy z gołębiem - nieważne ile umiesz, wiesz i jaki masz poziom. Gołąb i tak wskoczy na szachownicę, rozjebie figury, nasra i wydrze dziób że wygrał.