Generalnie tatuaże to nie moje klimaty, choć oczywiście nie przeszkadza mi jak ktoś je ma. Tylko, że jest jedno wielkie ale - dziary zespołów muzycznych (za wyjątkiem tych, w których się gra). Uważam takie coś za mega, mega wiochę, to taki muzyczny odpowiednik tatuowania sobie imienia partnera - zespół może się w końcu przejeść albo zacząć grać syf i co wtedy? Raz jedna znajoma się na mnie sfochowała bo nie podzielałem jej entuzjazmu do jej nowego tatuażu logo machine head pod nadgarstkiem (sam zespół bardzo lubię), cóż trudno. Mody na t2oo zespołów nie zrozumiem nigdy, całe szczęście nie jestem w tym osamotniony bo wszyscy dziarmakerzy których znam mają takie samo zdanie
Tak mi się napisało w temacie, bo kiedyś miałem G.A.S. na logo Soilworka na ramieniu (to kolczaste koło i gościu z kilofem), ale młody byłem i mi całe szczęście przeszło
