Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1676086 razy)

Offline Vertigo

  • Pr0
  • Wiadomości: 683
  • I'm here to solve problems.
    • Good Girl Maggie
A mnie najbardziej wkurwia ze od 6ciu jebanych lat, w zadnym miescie w ktorym przebywałem, nie moglem znalesc chociaz jednego bandu, ktory by napierdalal na poziomie, profesjonalnie, chcial miec z tego zyski, chcial sie rozwijac i jezdzic w chuj-wie-jak-daleko na gigi. Tylko sie musze meczyc z samymi cipami. HATE.

Trudno się z Tobą nie zgodzić, choć na forum u nas trochę się ludzi znajdzie akurat ;) Niestety jest to ogromny problem, tak samo u mnie. Jak byłem młody to wydawało mi się, że w huj ludzi do grania jest w okolicach. Jak podrosłem to okazuje się, że nie ma z kim grać, żeby zdawał sobie sprawę jakie koszty niesie ze sobą granie i że nie można napierdalać po dużych gigach i studio na combie Line6 SpajderII i gitarze corta X6. W ten sposób odsialiśmy szukając garowego i wokalu bardzo dużo ludzi, bo co z tego, że grają, jak trzeba do nich dopłacać? Sesyjnych to akurat mam tutaj kilku... Ale to nie w tym rzecz. I stanęło na naszym pięknym powiedzeniu  - "granie jest, ino grać ni ma komu!". Dla nieświadomych co to oznacza wytłumaczę tylko, że tylko samo co "praca jest, ale nie ma kto pracować". Nie powiem, że mnie to wkurwia, ale smuci. A wkurwia to podejście 'wejdźmy do studio!' - po czym mija 5 lat i zespół jest na tym samym poziomie - mówienia 'wejdźmy do studio' ... sorry, wszystko kosztuje, nic za darmo, kurna nie ma. Nie ma kasy? to wypierdalać do roboty zarobić na sprzęt, żonę, kochankę, gumową lalę, paliwo do auta, studio i wydanie demówek, a nie pierdolić, że nic się nie da zrobić ... (to taki mój monolog, nie bierzcie do siebie :P). amen.