To dlatego że siódemki mają dwa pręty napinające, a szóstki jeden. Dlatego lepiej stroją w B.
A ósemki to w ogóle pewnie mają trzy, albo cztery pręty, dlatego stroją nawet w Ź.
A że nie stroi to znaczy, że występują problemy z intonacją, tzn. przy delikatnym muskaniu struny na x progu as opposed to grania flażoletu o tym samym pitchu, czy też może chodzi o zmianę podstawowej harmoniczej przy mocnym uderzeniu struny? Bo jeśli chodzi o to drugie, mogę Ci pokazać jak moja siódemka w A# przy secie 10-72 się przestraja o prawie pół tonu.
Wracając do zagadnień podstawowych - czy cała ta mistyczna teoria oparta jest na faktach "autentycznych" potwierdzonych doświadczeniem własnym, czy na zasłyszanych w karczmie plotkach?
Czy ogrywałeś porównawczo szóstkę i siódemkę na tym samym sprzęcie? Czy gitary były zbudowane z takich samych materiałów? Szczególnie w niskich strojach ma to zajebiste znaczenie. A może sprawdzałeś intonację na sucho?
Wszystko to jest dość zabawne, szczególnie konfrontując tą teorię z takim np. Wróblem, w którego opinii "normalny" człek potrzebując nagrać coś w Ź, kupi sobie szóstkę o odpowiednio długiej menzurze (60") i nastroi do Ź, zamiast kupować 8-, 9-, 10-, 12-, 15-, x-, ź-stringa.
Kurde, nie wiedziałem że to już prima aprilis.