dla mnie gitara jest może narzedziem, instrumentem do wyrażania emocji, może służącym rozrywce albo podrywam na nie panny i podnoszę swoje ego
A jako że sam pisze licencjat to nie będe pigmiejem i napisze, choc to nudne będzie. Zero wyższych powódek, zero jakichkolwiek wzniosłosci związanych z wiosłem. Gitara jest po prostu instrumentem a granie na gitarze to hobby i tyle. Ego reperowac gitarą? Jak niby? Traktujac jako przedłużenie penisa? Laski tez zbytnio na to nie lecą. Lubie muzyki słuchac, ale jeszcze bardziej lubię ją tworzyć. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, żeby muzyka była czyms co po sobie zostawię. o prostu fajnie jest robić coś, co daje Tobie satysfakcję i z czego jednocześnie może czerpac satysfakcję kilka/naście/set innych osób (to jest główna przewaga nad seksem grupowym - ilość
) Jak do tej pory (po za jakimiś wewnętrznymi satysfakcjami płynącymi z kolejnego zakupionego wiosła/kolejnego napisanego numeru) najlepsza rzeczą jaka się przytrafiła bezposrednio przez to, że gram to poznanie kilka naprawdę fajnych osób. Nie tweirdzę ze muzycy to najnormalniejsze osoby pod slońcem, ale jakoś osobiście lubię towarzystwo ludzi orientujących sie w muzyce, więc (i tu mimo wszystko będzie gejowy i wzniosły moment mojego wywodu) można poweidzieć, że gitara stworzyła kilka przyjaźni i zwiazków na całe zycie