Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1680454 razy)

Offline Yony

  • Predator
  • Administrator
  • Wiadomości: 1 842
  • I tak stroję najniżej!!!


A wracając do tematu, to wkurwiają mnie (znowu) kolesie, którzy pomimo tego, że "zima znowu zaskoczyła drogowców" i warunki są jakie są, kombinują jak koń pod górę. Normą w zasranej Warszawce jest, że co 10 sekund mijasz kolesia, który skacze po pasach jak pojebany, jedzie prosto z pasa dla skręcających w prawo (lub lewo), wjeżdża na skrzyżowanie pomimo tego, że jest korek i przez to potem stoi na środku blokując tych jadących prostopadle... Długo by można. No ale kurwa jak na szosie jest 10 cm śniegu, a pod nim lód, temperatura spada do -10 stopni, a na dodatek sypie śnieg i widoczność jest chujowa, to mógłby jeden z drugim jechać spokojnie, a nie bawić się kurwa w konika polnego, bo chce być w domu 10 sekund wcześniej. Ja wiem, że on jedzie służbowym fokusem i wali go czy go przytrze itp., ale kurwa ryzykuje też zdrowiem innych. Niech se jedzie na lotnisko, rozpędzi się do 200 km/h i zajebie w hangar, na zdrowie, ale niech nie odpierdala tańców na lodzie gwiazdor jebany.

I wkurwiają mnie też kolesie, którzy podjeżdżają na CPN, tankują, zostawiają samochód przy dystrybutorze, a potem piją kawkę, jedzą hotdogi, wybierają kolor płynu do spryskiwaczy i zapach odświeżacza, a dystrybutor jest przez kwadrans zablokowany (a w kolejce stoi 10 aut). No kurwa gratuluję poziomu egocentryzmu.
Jakbym był złośliwy to bym powiedział, że pewnie przyjechał robić karierę do Warszawy z prowincji. Ale nie będę.
A co do wpierdalania się na skrzyżowania to ostatnio wpadłem TUŻ PRZED godzinami szczytu do Krakowa i do Wrocka i powiem Ci man tyle:
Nie narzekaj na warszawskie ulice, bo naprawdę nie ma na co :)