osobiście do alkoholu nic nie mam, ale sam za bardzo nie spożywam ( 1 browar na 2-4 tygodnie ) i szczytem hipokryzji dla mnie jest 'bronienie' ludu przed pewną porównywalnie szkodliwą ( jeśli nie mniej ) używką
A ja mówiąc szczerze, wbrew swoim prawicowo-wolnościowym poglądom, cieszę się jak cholera z nowego zakazu palenia. Jako nieużytkownika fajek od lat wkurwiało mnie, że pójście do jakiegokolwiek publicznego lokalu - czy to na piwko, czy na obiad czy na koncert/imprezę, zawsze kończy się wdychaniem od cholery dymu, po którym wysiada mi gardło, pieką oczy i śmierdzą włosy i ubrania. Żeby nie było wątpliwości - nie wkurwia mnie palenie jako takie, każdy może sobie w moim mniemaniu robić to na co ma ochotę dopóki nie szkodzi swoim zachowaniem innym ludziom. W takim kontekście można pić wódę, palić, napierdalać dopalacze - whatever. Ale w momencie kiedy zmusza się innych do wąchania tego, to już jest coś nie halo - dlatego ustawa w obecnej formie chociaż nieidealna, mi osobiście bardzo pasuje.
A co do picia - z tego co mi wiadomo zakaz chlania w miejscach publicznych już od jakiegoś czasu funkcjonuje, nie łapię waszej logiki z delegalizacją alkoholu.