Być może faktycznie żyjemy w innych cywilizacjach, ale byłem w Trójmieście w niejednym lokalu 'bez papierosa', nigdy nie palę na przystankach i choć owszem, niejeden jednak pali czekając na autobus, wykształciła się już taka 'kultura' (oczywiście przez mandaty 200pln) że odchodzi się na te 15m od przystanku. Takie zachowania zaobserwowałem. Oczywiście, niejednokrotnie palący mają to w dupie i palą sobie siedząc na przystankowej ławce, jednak jeszcze nigdy nie spotkałem się z tym, by po zwróceniu uwagi przez kogoś, komu to przeszkadza, taki człowiek by się nie przemieścił.
Zresztą, nie chodzi mi tu o dyskusję o kulturze, czy o szkodliwości papierosów (swoją drogą, jak już loki zauważył, argument jest kuriozalny) a jedynie o PRAWIE, które jest zamachem na wolność decyzji. Oczywiście chodzi o decyzję przedsiębiorcy, który widząc koniunkturę na lokale bez papierosa mógł takie prowadzić. Teraz nie zastanawiając się nad popytem - musi dostosować się do absurdalnych przepisów. Jeszcze trochę i będzie musiał mieć kadzidełka i okrągłe klamki, żeby nikt po pijaku się nie nadział. Litości.