Kawałek z yt różni się od płyty brakiem początku. Trzeba se puścić wersję płytową (z sygnałem telefonu i gadką) i tam sły(u)chać jak rośnie kupka warstw. Wchodzi kolejna i kolejna, kiedy wydaje się, że jest już gęsto w chuj. Polecam - zajebiste przeżycie (szczególnie dla komponujących muzyków)