Forum Sevenstring.pl
Inne => Warsztat => Wątek zaczęty przez: trooper w 07 Sty, 2011, 07:28:50
-
Hej!
Mam do Was następujące pytanie: Jaki jest najlepszy sposób wysyłki wiosła. Nie chodzi mi o spedytora ani nic z tych rzeczy. Ma do mnie przyjść gitara zza oceanu, i zastanawiam się jak będzie najlepiej dla gryfu, chciałbym żeby przyszedł w stanie używalności - czy popuścić mu struny i go odciążyć? Ew może rozłożyć ją na części mniejsze -> wykręcić gryf?
Pozdrawiam
-
Jak leci w case'ie to do case'u napachać jakiś bąbelków itp. zmiękczaczy. Poluzować struny do maximum-zwałaszcza jak ma floyda (można też zdjąć spręzyny na floydzie). Case owinać od zewnątrz bąbelkami i włożyć do kartonu.
Tyle wystarczy. 3 gitary mi w ten sposób doszły bez skazy.
-
Właśnie problem w tym że nie będzie lecieć w futerale. Prawdę mówiąc będzie płynąc, dlatego zastanawiam się nad jej rozkręceniem.
-
no to chyba lepiej dokupić byle jaki pasujący case za te 50-100$
-
Proszzzzzz... zeskroluj na dół shippingaguitar.pdf (http://www.danerlewine.com/guitar_repair_forms.html)
-
Wysyłaj przez PKP, przesyłka konduktorska, zapakuj w karton ukradziony ze sklepu muzycznego (najlepiej żeby miał jeszcze foremki styropianowe i wszystkie zabezpieczenia od wysyłki gitary od dystrybutora do sklepu), owiń folią bąbelkową w newralgicznych miejscach (główka!). W moim przypadku tyle wystarczyło.
-
Wysyłaj przez PKP, przesyłka konduktorska, zapakuj w karton ukradziony ze sklepu muzycznego
Ja już 2 razy ładnie poprosiłem w muzycznym i mie dali.
-
PKP z USA? :)
-
PKP z USA? :)
Musisz się zaraz tak czepiać? :D
-
Poprzednie rady z bąbelkami itp są ok. Chciał bym zwrócić uwagę na główkę żeby "wisiała w powietrzu". Każdy najlepszy nawet futerał nie mówiąc o kartonach, ugina się. Wkładanie wypełniaczy na opór też może być ryzykowne.
-
to z oceanem to mi chyba umknęło ;)
-
No właśnie PKP niestety nie wchodzi w grę;) Poluzować struny oczywiście, zabezpieczyć przed zginaniem jak już zauważył Px48 jest ciężej. Nie wiadomo też jak paczka zostanie zapakowana do kontenera na statku. Najbardziej narażonym miejscem na zgięcie jest wtedy łączenie korpusu z gryfem. Co sądzicie o rozkręceniu jej, potem oczywiście owinięciu obu części jak jajko i wreszcie spokojnym śnie bez koszmarów że wróci z zerwanym gniazdem pod gryf.
-
rozkręć. potem kolo który nie wie jak się obchodzić z wiosłem po tego typu transporcie skręci ją od razu i mu pięknie pójdzie neck crack.
-
właśnie ona będzie szła do mnie:)
nikt, jaką Ty miałbyś radę?
-
1.* TWARDY CASE - możesz pakować w milion pudeł, styropianów i folię a jak nie ma case'a to i tak przyjdzie w drzazgach.
2. Poluzować tylko trochę struny (nie luzować pręta)
3. Owinąć dokładnie głównę aż po 3 próg w folię bąbelkową
4. Wsadzić pomiędzy dolny strap pin a case dużo folii bąbelkowej tak żeby była dociśnięta i się nie ruszała, oprócz tego w tym miejscu wiekszość gitar ma klejenie deski korpusu i lubią się rozwarstwiać po mocnym uderzeniu
5. na gitarę dać pełno folii tak aby wieko case'a dociskało wiosło
6. zapakować case w karton
7. zrobić dystanse ze styropiany z każdej strony
8. zapakować w jeszcze jeden większy karton ale tak aby nie latała w nim
* 1a. Jeśli wiosło nie ma twardego kufra to wysyłaj w częściach, gryf pakuj w kartonową rurę taką jak na rysunki techniczne albo po szpuli z papierem kserograficznym. Korpus obłożyć styropcem i w folię bąbelkową. Zawsze wyjąć floyda z korpusu i zapakować oddzielnie bo pokiereszujesz lakier na desce
miałem tak wysyłane 4 gitary które zrobiły po > 15tyś km. bez szwanku
-
nikt dzięki za rady, napewno okażą się bardzo przydatne. Prawdopodobnie będę musiał ją rozkręcić.