Forum Sevenstring.pl

Inne => Recenzje sprzętu => Wątek zaczęty przez: Mother Puncher w 02 Maj, 2016, 21:48:08

Tytuł: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Mother Puncher w 02 Maj, 2016, 21:48:08
Disclaimer: nie, to nie jest reklama, bo żadnej sprzedaży nie ma i raczej nie będzie. Tekst ten powstał w wyniku odskoczni od monotematycznego pisania pracy licencjackiej + przypomnienia sobie, jak wspaniałym i satysfakcjonującym gatunkiem muzycznym jest death metal. I że czasami warto sobie obiegową opinię wsadzić w dupę. Nawet jeśli ona pochodzi z własnych ust. Nie jestem mędrcem - trochę pograłem, trochę słyszałem, trochę czytałem a teraz wyciągam wnioski. Tekst jeśli pojawił się w złym dziale to bardzo przepraszam i proszę o przeniesienie. Tak wiem, tl;dr nie musicie tego pisać, wiem, że długo, nudno i bez sensu.

Zawsze uważałem, że jeśli chodzi o granie w strojeniach "okołosiódemkowych" liczy się skala dłuższa niż pytong niejednego afroamerykanina. Minimum 27" i te sprawy. A żeby to stroiło, żeby zachowywało się naturalnie, bo "grube baty mulo", żeby był bdźiąg. Im więcej w sumie tym lepiej, chuj z wiolinami, przecież ja solówek nie gram, mogą grać tępo. I w sumie nadal tak uważam. Uwielbiam ekstremalne barytony, bardzo chętnie wróciłbym do 8's, stroiłem też 6tkę w F standard przy skali ponad 28,625". Generalnie zasada - more is better. Ale...no właśnie, czy aby na pewno?

Widać tendencję do zwiększania skali instrumentów - RGD Ibaneza, powszechna praktyka u Schecterach, czasami jakiś LTDek/ESP, w USA Agile. O customach nie wspominam, bo to wiadomo - preferencje klienta primo, potem ew jakieś sugestie. Ale jak jest siedem, no to wypada dłuższą skalę. Ale czy jest to wymóg KONIECZNY? No nie, siódemek w skali fenderowskiej (powiedzmy, że standardowej) jest od pizdy, wymieniać nawet sensu nie ma. Gra to? Gra. Stroi? A jak. Można grać powiedzmy w G? Też. I stroić będzie? Jak ktoś umi, to i nastroi, ale wiadomo, że lepiej dać dłuższą skalę, to mniej problemów z tym będzie. Ale nie ma parcia, że MUSI być więcej niż 25,5. Bo nie musi. No ale dobra, to idźmy "niżej/krócej". Siódemki w 25". PRS i Ibanez ARZ307. Więcej grzechów nie pamiętam. Da się? No skoro są tacy co bez problemu stroją Gibsony do B/A#/A to czemu nie można nastroić tak takiego PRSa? (pan z Sikth przecież stroi swojego PRSa do G#). No to idźmy dalej - co z siódemkami w skali 24,75"? No jak to co?

Spoiler

I tu zaczynają się schody i brak logiki. Skoro można (i to z całkiem fajnym efektem) nastroić zwykłego, sześciostrunowego Gibsona/Epipoka/Vintage'a/Deana do drop B albo i drop A to jaka jest różnica dołożenia miejsca na jedną strunę? To tak jakbyś stroił swą szóstkę do drop B i dołożył sobie miejsce na wiolina. Albo zdublował najwyższą strunę. Przeca fajne rozwiązanie, co nie? Nie musisz tego badyla od razu do F stroić, nikt Ci nie każe, co nie?

No mam wrażenie, że jednak tak. Bo brak logiki leży w pytaniu "czy stroi Ci siedem w 24,75? nie brakuje Ci skali?". Ono pada często, a ile razy ktoś pyta "czy stroi Ci SZÓSTKA(Gibson/Dean/cokolwiek w 24,75") w drop B/drop A?" Ja nie spotkałem się z czymś takim nigdy. A ludzie grajo. I chwalo. I to nie grupka, a można rzec całkiem sporo grono. Bo inaczej takie coś gada niż np Ibanez. Albo Jackson. A różnicy w zasadzie wielkiej nie ma między takimi strojeniami. W zasadzie dolna, najgrubsza struna jest taka sama, tylko góra się może ewentualnie zmienić. Tu mam wrażenie jest jakaś psychiczna blokada u większości gitarzystów, poniekąd zrozumiała, ale w gruncie rzeczy nielogiczna, bo skoro MOŻNA grać w 24,75" w B/A na szóstce, to dlaczego nie na siódemce?

Niniejszy tekst jest poświęcony takiemu właśnie "gibsonowskiemu" wypierdkowi:

(https://lh3.googleusercontent.com/-S8evaylQ9DE/VQxhK57xofI/AAAAAAAAAYY/bSatO7jUuXAd8gM0OFNxJ3zFK9ubXbLcACCo/s640/DSCN2850.JPG)

Długo się z nim męczyłem. Z tym "gibsonowskim" wypierdkiem. Bo gitara jest "ona". Nie "on", że wypierdek. Więc "nim". Ale teraz będzie "gitara". Przyszła totalnie rozregulowana, ze zdezelowanym mostem, z Warpigiem Alnico, którego obecność w tym wiośle, to było totalne nieporozumienie. Siodełko okazało się też rozpierdolone (podobno robota Lootnicka. Przynajmniej lakier jest dobrze zrobiony). Kilka konfiguracji pikapów (podziękowania dla @niedziak (http://forum.sevenstring.pl/index.php?action=profile;u=1510) za poradę z EMTY), regulacja gryfu, akcji, wymiana mostka, poprawienie siodełka i...rany, ja, osoba, która preferencyjnie wybierze wielkiego ERGa i nastroi w pizdę nisko, zakochałem się w tym badylu. Nie djenci. Nie ma pikapa pod gryfem (a domyślnie się coś pojawi, bo trochę brak). Ale brzmi zupełnie inaczej od tego co słyszałem do tej pory. Jest mocny dół i środek. I mięso z głośnika. Do grania trochę lżejszego, bardziej "kulturalnego" mam inne gitary. Ta jest pod tym kątem do dupy. I nie ukrywam - większość z Was pewnie jakby wzięło ją do łapy, to stwierdzi, że "chujowa, muł i syf". Ja nie wiem, może jestem mało obiektywny i sobie tylko tak wmawiam, że jest super. Tak żeby się pocieszyć, bo nikt jej nie chciał. Ale dostałem różne propozycje, jedne gorsze, drugie lepsze na wymianę. I za każdym razem, gdy brałem ją do łapy...

(https://lh3.googleusercontent.com/-pcEQZZYyVhw/VtRgsFUP1sI/AAAAAAAAAwQ/gP2ZH932aB8nv9d8X9olSUFyO1j_wetkwCCo/s720/4.JPG)

Po prostu czułem, że nie mogę jej oddać. Sprawia mi tyle radości, pomimo problemów jakie wcześniej z nią miałem. I nadal nie jest to badyl idealny, można nadal "coś" w nim poprawić, żeby było lepiej. Ale komfort z grania w takiej skali i ten "tone", brud i wręcz chamstwo jakie z niej wychodzi, sprawia, że nie chce się jej odkładać.

(https://lh3.googleusercontent.com/-7IriKUXTOGo/VtRgqy_XqdI/AAAAAAAAAwQ/efb8S5NXXLsHrXiYoRoXZRLCNQnFFYj9ACCo/s720/3.JPG)

No i co? Jest to 7's, stroję do drop A, mam na dole obecnie 68 (będzie 70). I stroi. Nie jest rzecz jasna idealnie (zazwyczaj z mojego lenistwa). Ale to nie jest taki dramat, jak każdy zapewne uważa. Przypadek tego wiosła i mnie sporo nauczył i dał do myślenia. Że 7's to nie tylko długie skale. To przede wszystkim radość z użytkowania. Nawet pomimo pewnych niedociągnięć i braków technicznych. Jeśli tylko wiosło sprawia radość - to się nie pałować, tylko grać.

(https://lh3.googleusercontent.com/-G1SMVWc1m28/VtRgure6H6I/AAAAAAAAAwQ/I40TVtsbRVg1pYVJv0c8TpWsUkUIfs-YgCCo/s512/9.JPG)

Jeśli ktoś bardzo chce zobrazowania jak to gra: to po prostu sobie odpalcie coś z Nile.

Przy okazji chciałbym przeprosić wszystkich, którzy proponowali mi jakieś deale za nie, za to, że muszę jednak podziękować. Bo się po prostu nie da jej "ot tak" porzucić.
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: lwronk w 02 Maj, 2016, 23:31:16
Fajny tekst. Mało kto zwraca uwagę na to, że skala determinuje brzmienie często w większym stopniu niż dobór drewna. Jak dla mnie optymalny rig to siódemka w 27" i coś na czym działają wioliny w 24,75". I żeby było śmieszniej, właśnie po to większa menzura, żeby dało się grać na grubszych batach. 72 w Gibsonie w A nie brzmi, jakiego pickupa bym nie włożył, za to na 27" w A jest idealnie po środku między szklanką a mułem. Za to wioliny w  27" są na granicy akceptacji. Za to do grania solówek 24,75" all the way. W sumie do wszystkiego powyżej drop C ;)
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Dale Cooper w 03 Maj, 2016, 02:20:20
Wsadzanie struny 70 do gitary z krótką skala i strojenie do A i niżej, to pomysł podobny do walenia konia stopami. Niektórzy to lubią, a inni dostają grzybicy na prąciu.
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Yony w 03 Maj, 2016, 06:27:09
Sam masz grzybicę na prąciu.
 :D
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Mother Puncher w 03 Maj, 2016, 10:08:27
Wsadzanie struny 70 do gitary z krótką skala i strojenie do A i niżej, to pomysł podobny do walenia konia stopami. Niektórzy to lubią, a inni dostają grzybicy na prąciu.

Na szczęście w tym wypadku stoję po obu stronach barykady. :)
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: g-zs w 03 Maj, 2016, 10:21:33
Wsadzanie struny 70 do gitary z krótką skala i strojenie do A i niżej, to pomysł podobny do walenia konia stopami. Niektórzy to lubią, a inni dostają grzybicy na prąciu.

Na szczęście w tym wypadku stoję po obu stronach barykady. :)

Tzn nie lubisz tego, ale grzybice masz? :D
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Mother Puncher w 03 Maj, 2016, 10:22:58
Wsadzanie struny 70 do gitary z krótką skala i strojenie do A i niżej, to pomysł podobny do walenia konia stopami. Niektórzy to lubią, a inni dostają grzybicy na prąciu.

Na szczęście w tym wypadku stoję po obu stronach barykady. :)

Tzn nie lubisz tego, ale grzybice masz? :D

No... :(
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Nightmarishreaper w 03 Maj, 2016, 11:14:44
Miałem kiedyś podobne V i za chuja na tym grać się nie da siedząc :)
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: theremin w 03 Maj, 2016, 13:03:13
Z grzybicą ponoć się da.
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: wuj Bat w 03 Maj, 2016, 15:50:31
Jak klasycznie bierzesz rogi między nogi - to z grzybicą się może nie dać ;).

To może V na siedząco i jeszcze na lewo i jeszcze Dekapitejtec - i się da jak się chce, pfff? ;) 
(kumpel ze Słupska)

http://youtu.be/2u9VpOCE7oA (http://youtu.be/2u9VpOCE7oA)

Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: myheaven w 03 Maj, 2016, 18:14:19
I to widać ze to miłość prawdziwa ,wzruszony jestem.
Ja też  miałem takom. Pierwsza moja ,i do tej pory tensknie, bo nie mam jej teraz ale se kiedyś kupie.
 Hohner rockwood lx250g. Paździerz  niby ale kurwiła zajebiście i wcale kupować mi się nie chciało innej jak tylko w łapach ją miałem i tyle kuncertów i prób przejszła ze mną. Moja była laska na wódkę ja przepierdoliła, nie wiem gdzie teraz jest  i kto ja maca ,moją ukochaną ale kiedyś będę ja miał

Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Johnny w 03 Maj, 2016, 18:17:45
Po zapoznaniu się z tytułem tej rozprawki, zyskałem pewność, że temat w końcu zejdzie na penisy.
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Chomick w 04 Maj, 2016, 11:40:48
Mi w ogóle w 24,75 najlepiej brzmi max 56 (bez względu na strój i nie zagłębiając się w to czy w danej obniżonej tonacji to będzie stroić czy nie - chodzi o samo brzmienie).  59-60 już brzmi gorzej, a 62 to już w ogóle. Korzystając z blokowanych kluczy robiłem próby raz jedną i za chwilę drugą. Pewnie na tym forum uznacie mnie za wariata...ale z drugiej strony chłopaki z Mastodona do A używają obecnie 60 na gibolach.
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Mother Puncher w 11 Maj, 2016, 15:51:05
Mi w ogóle w 24,75 najlepiej brzmi max 56 (bez względu na strój i nie zagłębiając się w to czy w danej obniżonej tonacji to będzie stroić czy nie - chodzi o samo brzmienie).  59-60 już brzmi gorzej, a 62 to już w ogóle. Korzystając z blokowanych kluczy robiłem próby raz jedną i za chwilę drugą. Pewnie na tym forum uznacie mnie za wariata...ale z drugiej strony chłopaki z Mastodona do A używają obecnie 60 na gibolach.

Też tak czasami stroję, dokładnie jak oni. Ten taki śmiszny standard A bez 6-tej struny. Da się, ale brzmi to i funkcjonuje tak specyficznie, że "tylko do specjalnych zastosowań" i "handle with caution" :D
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: lwronk w 11 Maj, 2016, 16:01:37
Ja robiłem swego czasu coś podobnego, tylko E standard i zamiast niskiego E szło niskie A, czyli mieliśmy oktawę między dwiema najniższymi strunami. Ciekawie to brzmi na powerchordach nawet :)
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Chomick w 12 Maj, 2016, 13:38:35
Mi w ogóle w 24,75 najlepiej brzmi max 56 (bez względu na strój i nie zagłębiając się w to czy w danej obniżonej tonacji to będzie stroić czy nie - chodzi o samo brzmienie).  59-60 już brzmi gorzej, a 62 to już w ogóle. Korzystając z blokowanych kluczy robiłem próby raz jedną i za chwilę drugą. Pewnie na tym forum uznacie mnie za wariata...ale z drugiej strony chłopaki z Mastodona do A używają obecnie 60 na gibolach.

Też tak czasami stroję, dokładnie jak oni. Ten taki śmiszny standard A bez 6-tej struny. Da się, ale brzmi to i funkcjonuje tak specyficznie, że "tylko do specjalnych zastosowań" i "handle with caution" :D

Ja sobie już innego "A" nie wyobrażam :D Znowu weźmiecie mnie za wariata, ale kwinty na najniższych strunach w drop A przestały mi się podobać (nawet na barytonach z "jasnymi" drewnami i BKP). Wszystko inne spoko, tylko nie kwinta. Musiałem się mocno pilnować, aby używać ich tylko w kilku odpowiednich miejscach (nie nadużywać) i mnie to męczyło, stąd strój bez niskich kwint :)

Jak się złapie oktawę (przy układzie palców właśnie jak przy kwincie) w tym A brzmi to wystarczająco mocno, takie jakby "alternatywne powerchordy". Dodatkowo brzmienie jest fajne takie hmm złowieszcze i "zgniłe". Do tego można w chuj pojebanych akordów i melodii wymyślać. 

Oprócz tego Zakk Wylde dużo używał takich strojów, w jednym numerze Tool (Prison Sex), Alter Bridge (Broken Wings), Periphery (Bad Things), Sikth podobnie robi  tylko właśnie że obie struny są w Gis i wszyscy na 6stkach a niektórzy nawet na Gibolach :)
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Mother Puncher w 20 Cze, 2016, 12:00:31
No i kochani - oto finał tej wspaniałej, ale jednak okazuje się krótkiej miłości. Przeprowadzam się, nie mam ani miejsca na tyle gitar (a tym bardziej na taki kształt) ani czasu, ani funduszy na taką ilość gitar (eksploatacja, struny itp). V7 znalazło nowego właściciela. A kimże on jest? Nie powiem, ale w spojlerze znajdziecie podpowiedź - może zgadniecie :D

Spoiler

Po raz kolejny potwierdza się prawda starsza niż świat: Nie istnieje coś takiego jak keeper

:D
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: niedziak w 20 Cze, 2016, 12:05:10
Jeż? :O
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Mother Puncher w 20 Cze, 2016, 13:07:55
Jeż? :O

Tag. Trafiło to do JEŻA
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Johnny w 23 Cze, 2016, 10:37:53
Nie istnieje coś takiego jak keeper

Od 8 lat mam swojego Ibaneża i będę grał na nim do końca świata.
Tytuł: Odp: Miłość bywa trudna - Epiphone Flying V-7 czyli 7's w skali Gibsona
Wiadomość wysłana przez: Orange w 23 Cze, 2016, 18:06:42
Nie istnieje coś takiego jak keeper
Od ok. 8 lat mam caffecastera. Ma dożywocie.