W życiu każdego mężczyzny jest taki moment, że zaczyna grać bluesa, sprzedaje wszystkie zabawki i kieruje się w stronę klasyki. Przynajmniej takie wrażenie można odnieść patrząc na ceny poszczególnych gitarowych gratów na pewnym znanym zagranicznym portalu aukcyjnym.
(https://forum.sevenstring.pl/proxy.php?request=http%3A%2F%2Fi257.photobucket.com%2Falbums%2Fhh230%2Fdomindomindomin%2Fvibe1.jpg&hash=b34ea95d85980884f324d12b177ebecaa206d194)
Uni-Vibe, o którym dziś będzie mowa stał się sławny poprzez wspomnianego znanego i lubianego szarpidruta, jego Machine Gun bez UV nie byłby dziś tą samą piosenką. Podobnie ma się sprawa z największym przebojem niejakiego Robina Trowera, czyli „Bridge of Sighs”. I w zasadzie tu można by skończyć test poniższego urządzenia... no, może jednak pojedziemy dalej.
W założeniu Uni-Vibe miał symulować dźwięk gitary podłączonej pod kolumnę Leslie, czyli swoiste vibrato, pphaser chorus i tremolo w jednym opakowaniu. Najkrócej mówiąc miał udawać wirowanie głośnika, razem z powstającym przy tej okazji efektem Dopplera (więcej o Leslie tutaj: http://en.wikipedia.org/wiki/Leslie_speaker). Niestety, pod koniec lat 60-tych kiedy konstruowano oryginalny UV efekty stereo w ogóle nie istniały, w związku z czym trzeba było obejść się monofonią. Jak łatwo się domyśleć – wynik raczej trochę odbiegał od prawdziwego brzmienia... co wcale nie przeszkodziło mu stać się z miejsca absolutnym klasykiem.
Po czterdziestu latach od skonstruowania pierwowzoru mamy na rynku około czternastu tysięcy dwustu pięćdziesięciu siedmiu wariacji na temat oryginału, który podzielił los klasyków i stał się obiektem kolekcjonerskim (co za tym idzie: osiąga ceny z kosmosu). Prawa do nazwy Uni-Vibe wykupiła firma Jim Dunlop, znana z rekreowania efektów używanych przez Jimiego Hendrixa. W porównaniu z pierwotnym wcieleniem zdecydowanie się zmniejszyła, nie jest zasilana bezpośrednio z sieci i nie wymaga już używania zewnętrznego pedału do kontrolowania prędkości (chociaż jest taka możliwość, niestety pedał jest sprzedawany osobno).
(https://forum.sevenstring.pl/proxy.php?request=http%3A%2F%2Fi257.photobucket.com%2Falbums%2Fhh230%2Fdomindomindomin%2Fvibe2.jpg&hash=c19fdbd37b6d7354d0cc158d2454d365cf502e71)
Obudowa jest zbudowana niezwykle solidnie, nie ma tu ani śladu plastiku poza ozdobną płytką na górze i gniazdem zasilania 18V – co może sprawiać pewne problemy, bo większość dzisiejszych kostek jest zasilana napięciem o połowę mniejszym. Do deptania mamy dwa metalowe przełączniki, odpowiedzialne za włączenie efektu i wybór trybu pracy - chorus/vibrato. Każdy z osobną diodą, czerwoną dla on/off i czerwono-zieloną dla wyboru trybu. Niestety, żadna z diód nie pulsuje w rytm oscylatora LFO, co spotkać można np. w Rotovibe, i jest niesamowicie wygodną sprawą. No cóż, nie można mieć wszystkiego... Do kontrolowania dźwięku służą trzy pokrętła – Speed, Volume i Intensity. Zakres prędkości zaczyna się od wolnego przemiatania, a kończy się na dość szybkim przemiataniu. Potencjometrem Volume regulujemy (niespodzianka) głośność efektu, przy maksymalnym rozkręceniu podbijamy sygnał do 120% (3dB). Pokrętło Intensity odpowiada za proporcje oryginalnego i przetworzonego sygnału. Z tyłu obudowy znajdują się gniazda Input, Output, gniazdo wspomnianego pedału prędkości, gniazdo zasilacza i malutki przełącznik brzmienia całego efektu. Ukryte pod hasłem vintage brzmienie jest nieco bardziej nosowe, jakby spadek jakości dźwięku. W tyn trybie dźwięk przypomina trochę odbicia analogowych delayów – przytłumione i jakby cieplejsze. Który lepszy – nie da się powiedzieć. Kwestia gustu.
Sam efekt brzmi dość specyficznie. Chorus brzmi grubo, ciepło (nawet bez wciśniętego switcha 'vintage') i zdecydowanie inaczej niż nowoczesne sterylne chorusy. Ciężko porównać go do czegokolwiek, ze wszystkich takich kostek jakie miałem okazję ograć najbliżej był Polychorus ze stajni Electro-Harmonix, chociaż EHX jednak różnił się i możliwościami, i charakterem. Niemniej jeśli ktoś jest ciekaw, wystarczy posłuchać jak brzmi Robin Trower – to właśnie sound chorusa z Univibe. Tryb Vibrato brzmi podobnie, chociaż zasada działania jest nieco inna. Ciężko jest określić czym różni się od innych efektów vibrato, skoro każdy opiera się na tym samym – cyklicznym podwyższaniu i obniżaniu wysokości dźwięku. Jedyne co w tym trybie mi się nie podoba, to niewielki zakres regulacji amplitudy wibracji – można by pójść trochę dalej w stronę psychodelii, jak np. w EHX XO Clone Theory, gdzie zakres był sporo większy... Ale i tak jest to bardzo przyjemne, stonowane vibrato. Dla tego trybu w zasadzie zainteresowałem się Uni-Vibe, ale dopiero dorwanie go w moje łapska wyprowadziło mnie z błędu – ten chorus jest niesamowity! Organiczny jak biologia w podstawówce, ciepły jak browar z Biedronki i inspirujący jak Twój Weekend.
(https://forum.sevenstring.pl/proxy.php?request=http%3A%2F%2Fi257.photobucket.com%2Falbums%2Fhh230%2Fdomindomindomin%2Fvibe3.jpg&hash=2eba15aedf51ce24de3a5beb9bb28e9ba51a4d4f)
Jeśli ktoś jest fanem kombajnów, efektów cyfrowych oferujących miliony brzmień może nie znaleźć w tym efekcie niczego szczególnego, mało tego Uni-Vibe jest już rekreowany w większości symulatorów efektów modulacyjnych więc nie będzie pewnie nawet niczym nowym. Ale jeśli masz słabość do mitycznego analogowego ciepła, UV (i jego rekreacje) jest obowiązkowym przystankiem do odwiedzenia.
PRÓBKI DŹWIĘKU:
Speed: godzina 14, Volume: godzina 14, Intensity: godzina 16 (tryb chorus) (http://bob3k.republika.pl/univibe1.mp3)
Speed: godzina 7 (min), Volume: godzina 14, Intensity: godzina 19 (max)(tryb chorus) (http://bob3k.republika.pl/univibe2.mp3)
Speed: godzina 13, Volume: godzina 14, Intensity: godzina 16 (tryb vibrato) (http://bob3k.republika.pl/univibe3.mp3)
Speed: godzina 16, Volume: godzina 14, Intensity: godzina 14 (tryb vibrato) (http://bob3k.republika.pl/univibe4.mp3)
[Pearl LP Custom (EMG 81/85) -> Uni-Vibe -> POD 2.0 -> komp]
ZALETY:
- brzmienie
- wykonanie
- nieskomplikowana, intuicyjna obsługa
WADY:
- niewidoczność w Polsce (pozdrowienia dla firmy Music Dealer, dystrybutora Dunlopa w PL)
- cena
- dość mały zakres intensywności vibrato
- nietypowe zasilanie 18V
Efekt do testów i posiadania dostarczył Muchatek.
PS. Jim Dunlop produkuje też model bez trybu vibrato, za to ze stereofonicznymi wyjściami, oznaczony symbolem UV-1SC.
PS #2. niektóre modele Uni-Vibe nie mają przełacznika vintage on/off, nie wiem czy to te nowsze i czy działają wtedy w trybie vintage czy nie.