Wiedziałem, że ucząc się teorii daleko nie zajdę. Teraz już wiem, żeby się za to nie zabierać :oBo trzeba wiedzieć jak z tego korzystać a nie tylko opalcowania sobie przyswoić. A do tworzenia muzyki używać słuchu a nie patternów interwałowych.
Zapomnij o skalach.
Słuchaj bardziej zróżnicowanej muzy.
Do tego przyda się wyćwiczony słuch relatywny abyś mógł łatwo pomysły z głowy przekładać na gitarę.
Do tego przyda się wyćwiczony słuch relatywny abyś mógł łatwo pomysły z głowy przekładać na gitarę.
a to skąd wziąć?
4 lata i nadal nie jestem zadowolony...może zbyt dużo kawałków uczysz się z guitar pro? jeśli tak to spróbuj ze słuchu, jest to czasem monotonne i bardzo męczące (szczególnie na początku) ale daje spore efekty
4 lata i nadal nie jestem zadowolony...może zbyt dużo kawałków uczysz się z guitar pro? jeśli tak to spróbuj ze słuchu, jest to czasem monotonne i bardzo męczące (szczególnie na początku) ale daje spore efekty
Znam 2 takie przypadki, zajebisty gear zajebisty warsztat, ale kurwa nie da się z nimi zagrać prooby. Wygląda to tak że, wy mi podgrywacie a ja nakurwiam solo non stop. I to same patenty z Vaia i innego dżezu, dużo dźwięków, wszyskie pieknie czysto itd ale człowieka w tym i duszy brak. Dla mnie błędne koło i nuda.
Przeuczenie. Wpadanie w koleiny myślowe, pewne odruchy i przyzwyczajenia. Robienie z muzyki klocków Lego, czy też może bardziej w kategoriach artystycznych: bardziej architektury, niźli poezji (czy czegokolwiek, co wyraża emocje, a nie wzory).
Wiesz, chodzi też o to, żeby jak słyszysz np melodię w tonacji a-moll, to grasz akord a-moll, bo masz świadomość, że to na pewno dobrze zabrzmi, zamiast wpierw myśleć dźwiękiem, brzmieniem, a nie teorią. (sprowadziłem to do absurdu, no ale chciałem pokazać o co chodzi)
Jeśli myślę na poziomie dźwięku, a nie instrumentu (bo dla mnie właśnie myślenie na poziomie instrumentu to teoria, a nie wyczucie), to żaden pryzmat mnie IMO nie ogranicza, a wręcz napierdalanie skali na gryfie i świadome wkuwanie pozycji dźwięków i owszem może do tego doprowadzić, przynajmniej na pewnym poziomie wtajemniczenia w teorię. A do wyobrażania sobie dźwięków, melodii, aranżacji itp nie świadomej potrzeba teorii, wystarczy wyczucie. Sztuką co najwyżej jest właśnie przekładanie tego wyobrażenia na instrumentTylko ile czasu zajmie Ci rozkminianie tego wszystkiego od absolutnego zera? Po co wyważać otwarte drzwi?
No i idąc dalej - nie widzę właśnie jak abstrakcyjne nauczenie się teorii operowania na dźwiękach (a raczej ich abstrakcyjnej reprezentacji - nutach, literach itp, jeśli mówimy o świadomej teorii, a nie tej ukrytej pod "wyczuciem") ma doprowadzić do obycia z instrumentem i umiejętnością przekładania wyobrażenia na instrument.No bo jak już masz wszystko ułożone w głowie to teraz pozostaje tylko dowiedzieć się jak działa dowolny instrument i można grać albo rozpisać i dać komuś do zagrania.
* analogicznie na trochę inny grunt: coś na zasadzie jak mówisz - czy myślisz o tym jak układasz język itp wymawiając głoski? Owszem, przy nauce języków obcych taka teoria się przydaje (przy nauce języka ojczystego nie jest to potrzebne, a i obcych też to jest po to, aby przełamać schematy z własnego języka, w którym pewne głoski nie istnieją lub brzmią inaczej i musisz przede wszystkim ich MENTALNĄ reprezentację zmienić**), ale czy bez niej nie da się nauczyć mówić?)
** w przypadku muzyki dźwięki, interwały itp są wszędzie te same, więc nie ma mowy o pryzmacie fizyczności danego instrumentu, tylko o obyciu i wyczuciu danych instrumentów które nie jest powiązane z twoją wyobraźnią na poziomie dźwięków
Tylko ile czasu zajmie Ci rozkminianie tego wszystkiego od absolutnego zera? Po co wyważać otwarte drzwi?Nie do końca rozumiem. Jakie rozkminianie od zera? Jakie wyważanie otwartych drzwi? A tego porównania to już w ogóle nie łapię.
Ja rozumiem, że niektórzy 30 lat temu musieli sobie sami strugać gitary i ta wiedza była nieosiągalna... ale teraz? po co?
No bo jak już masz wszystko ułożone w głowie to teraz pozostaje tylko dowiedzieć się jak działa dowolny instrument i można grać albo rozpisać i dać komuś do zagrania.Nadal mnie to nie przekonuje. Jeśli masz wyczucie podświadomie, to i tak pozostaje ci tylko wiedzieć jak działa dany instrument, o to się to wszystko rozbija. A żeby to wiedzieć nie jest ci potrzebna do tego teoria muzyki, jedynie wyczucie instrumentu.
A wizualna reprezentacja interwałów(nutowa) ułatwia wiele, bo pozwala Ci zaangażować jeszcze jeden dodatkowy zmysł do zrozumienia muzyki - wzrok.
Serio - też byłem sceptykiem kiedyś w tych sprawach.
No i jakoś języków nie rozkminiasz na czuja;)Jak to nie? Języków właśnie się używa na wyczucie, no chyba że mówisz o językach martwych, klasycznych, gdzie twoim zadaniem jest analityczne odcyfrowywanie tekstów literatury pięknej, a nie normalna komunikacja - ale to jest wtedy tak naprawdę posługiwanie się szyfrem, a nie językiem. Jeśli w szkole ucząc się musiałeś świadomie rozkminiać języki, to miałeś chujowego nauczyciela, co szedł na łatwiznę :D
Jeśli nie jest powiązane z wyobraźnią na poziomie dźwięków no to w takim wypadku jest to granie całkowicie na przypał. Granie "palcami" a nie duszą.No własnie o to mi chodzi, dla mnie to jest właśnie "świadome" granie z teorią, a nie na wyczucie. Znajomość teorii komponowania niby nie wyklucza grania na wyczucie, ale mam wrażenie, że w ogromnej liczbie przypadków oducza go.
Nie do końca rozumiem. Jakie rozkminianie od zera? Jakie wyważanie otwartych drzwi? A tego porównania to już w ogóle nie łapię.
Słyszę w głowie, czego chcę. Jeśli umiem to w naturalny sposób przełożyć na instrument (co jest kwestia obycia z nim, a nie znajomości teorii komponowania), to w jaki sposób cokolwiek mogłoby mi to przyspieszyć? Zacząłbym na podstawie teorii spisywać co prawdopodobnie w głowie miałem ułożone, przez świadomość zasad funkcjonownia harmonii? Szybciej przez tą teorie po drodze zacząłbym to niepotrzebnie rozkminiać i mieszać, zamiast po prostu przekładać z głowy na grę.
Sądzę, że do osiągnięcia poziomu korzystania z całego mózgu są dwie drogi, w sensie od obu pojedynczych półkul da się dojść do obu razem wziętych, osobiście wolę iść drogą nie analityczną, a emocjonalną :)
Jeżeli ktoś ma opanowany instrument do tego stopnia, że potrafi używać go beż myślenia jakby element ciała, to w czym problem odegrać co masz w głowie? Po raz kolejny, czy myślisz o tym, jak mówisz, czy po prostu mówisz (i nie chodzi mi tu o pisane teksty, a spontaniczne mówienie)?Ale poznawanie teorii jest jak poznawanie gramatyki nowego języka - docelowo to ma wejść w poziom nieświadomej kompetencji i tam zostać na stałe.
Jak już pisałem, o wiele lepszym, skuteczniejszym i dającym o wiele naturalniejsze rezultaty jest akwizycja, zamiast nauki gramatyki. Lepiej jest pojechać do kraju, gdzie się posługują danym językiem, niż męczyć się ze średniowieczną metodą gramatyczno-tłumaczeniową traktująca język jak ścisły szyfr, a nie coś żywego i naturalnego.Jeżeli ktoś ma opanowany instrument do tego stopnia, że potrafi używać go beż myślenia jakby element ciała, to w czym problem odegrać co masz w głowie? Po raz kolejny, czy myślisz o tym, jak mówisz, czy po prostu mówisz (i nie chodzi mi tu o pisane teksty, a spontaniczne mówienie)?Ale poznawanie teorii jest jak poznawanie gramatyki nowego języka - docelowo to ma wejść w poziom nieświadomej kompetencji i tam zostać na stałe.
Jeśli ktoś już opanował instrument w 100% i opanował w 100% operowanie na abstrakcji dźwięków to po co ma się czegokolwiek uczyć w ogóle? :>
No chyba, że mi pokażesz kurs teorii, który nie będzie się opierał o nakurwianie skal i manieryzowanie wbijaniem pewnych schematów do głowy, wpuszczanie w koleiny myślowe i uczeniem ODTWÓRCZOŚCI zamiast twórczości, to może chętnie skorzystam i przekonam się co do mojego błędu. Ale póki co widzę po sobie jak grałem i jakie miałem efekty, kiedy miałem "świadomego nauczyciela", a jak później inny mi z powrotem to wszystko z głowy wybijał. Być może to kwestia prawidłowo skonstruowanego kursu, np jak się uczysz języka to teoretycznie np metoda bezpośrednia/podejście komunikacyjne POWINNY stymulować akwizycję i się nauką wspierać w celu przyspieszenia procesu, a nie polegać tylko na analitycznym aspekcie, bo widziałem u siebie zgubne tego skutki i do dzisiaj mnie one trochę męczą.Powiedz więcej o nauczycielach - chętnie poczytam.
tylko ten proces by dłużej zajął.No to doszliśmy do porozumienia w końcu ;)
Może to mało metalowe, ale np strojenie Drop D, DADGAD też pozwala sobie odpocząć od schematów.
Tak czytam wasze posty i połowy z tego nie rozumiem...lol...
Przeuczenie. Wpadanie w koleiny myślowe, pewne odruchy i przyzwyczajenia. Robienie z muzyki klocków Lego, czy też może bardziej w kategoriach artystycznych: bardziej architektury, niźli poezji (czy czegokolwiek, co wyraża emocje, a nie wzory).
o dobrych poetach nie znających się na literaturze prawie się nie słyszy.Bo jak komuś raz uda się osiągnąć sukces i rozgłos, to automatycznie staje się w oczach innych "autorytetem" i zakłada się, że takowy się zna, a jeśli stwierdzisz, że się nie zna, toś maluczki debil co wielkiego geniusza nie rozumie. Co do stania w miejscu - mówię przecież, jak najwięcej jak najbardziej różnorodnej muzy. Jeśli słuchasz, a nie słyszysz, to mózg się rozwija.
Rozmawiałem parę lat temu z Anthymosem Apostolisem i stwierdził, że po prostu gra, nie myślio teorii - a gra czadowo i czasem kwaśno.O to, to.
Bo jak komuś raz uda się osiągnąć sukces i rozgłos, to automatycznie staje się w oczach innych "autorytetem" i zakłada się, że takowy się zna, a jeśli stwierdzisz, że się nie zna, toś maluczki debil co wielkiego geniusza nie rozumie.
Meta-język właśnie :D
Jak ktoś nie miał styku i zobaczy słowa typu 'undecyma' to się zesra z wrażenia :D
Tylko jeszcze od siebie na dobicie swojego stanowiska chciałem napisać, że nauka metodą indykcyjną (od przykładu do ogólnej zasady, odkryte samemu) > nauka metodą dedukcyjną (od ogólnej zasady do przykładu, podane przez kogoś gotowe i jedynie młócone dla utrwalenia) ;)kiegoś czasu w kółko mówię mniej-więcej to samo, tylko na różne sposoby...To ja jeszcze dobiję i zapytam dlaczego łazisz do nauczycieli skoro preferujesz metodę wyważania otwartych drzwi? :P
Kaczmarski gra z gitarą na odwrót? też się da!
CytujKaczmarski gra z gitarą na odwrót? też się da!
Naprawdę nie brałbym go za przykład dobrego muzyka ;)
A techniki nie lepiej uczyć się po swojemu od zera? Bo teoria techniki nauczyciela może przecież ograniczać;)Jeśli chodzi o technikę, to IMO ze względów czysto fizycznych nie ma sensu. Raz, że chujowo realizowaną techniką można się nieświadomie ograniczać, bo pewnych rzeczy fizycznie nie da się w pewne sposoby wykonać, albo przynajmniej jest o wiele trudniej ;) Dwa, jest to bardzo rzadkie, ale czasem robiąc pewne rzeczy źle przez X czasu można sobie zrobić krzywdę (mniejszą lub większą, raczej bez histerii chyba no ale jednak), ktoś nadzorujący cię będzie cie kontrolował i korygował w razie czego. Korzystanie z praktycznego doświadczenia innych w celu poprawnego trenowania w praktyce to akurat IMO zawsze dobry pomysł :)
Hendrix gra trzema palcami? Gra! Kaczmarski gra z gitarą na odwrót? też się da!
A z tymi drzwiami to zapewne wynika z mojego skrzywienia zawodowego... żaden programista nie napisze nawet jednej linijki kodu przed sprawdzeniem czy ktoś już tego nie zrobił w necie za niego(chyba, że jest zbyt leniwy, żeby googlać)
Poza tym technika to forma, nie treśćNo właśnie miałem nadzieję, że to powiesz ;)vTeoria to też forma a nie treść :>
Jeśli mówimy o teorii jako właśnie czymś, czym budujesz muzykę, to istnieją ścisłe zasady (np. harmonii, kręcące się właśnie wokół tonacji) i ograniczające jest przede wszystkim właśnie podejście muzyki jak do klocków lego, zamiast jak do żywej formy ekspresji.Nie ;)
CytujJeśli mówimy o teorii jako właśnie czymś, czym budujesz muzykę, to istnieją ścisłe zasady (np. harmonii, kręcące się właśnie wokół tonacji) i ograniczające jest przede wszystkim właśnie podejście muzyki jak do klocków lego, zamiast jak do żywej formy ekspresji.Nie ;)
teoria [gr., theōría ‘ogląd’, ‘rozważanie’ < theoōreín ‘przyglądać się’, ‘rozważać’, ‘kontemplować’], metodol. w znaczeniu ogólnym — usystematyzowana wiedza objaśniająca daną dziedzinę; w naukach dedukcyjnych — zbiór twierdzeń obejmujący aksjomaty oraz wyprowadzone z nich twierdzenia; potocznie — rezultat działalności badawczej, przeciwieństwo praktyki.
1. «całościowa koncepcja zawierająca opis i wyjaśnienie określonych zjawisk i zagadnień; też: czyjakolwiek koncepcja na określony temat»
2. «dział nauki o literaturze, kulturze, sztuce itp. zajmujący się systematyzowaniem pojęć i twierdzeń leżących u podstaw tych dziedzin»
3. «teza jeszcze nieudowodniona lub nieznajdująca potwierdzenia w praktyce»
Przydałoby Ci się liznąc trochę logiki na jakimś ścisłym kierunku ;)CytujJeśli mówimy o teorii jako właśnie czymś, czym budujesz muzykę, to istnieją ścisłe zasady (np. harmonii, kręcące się właśnie wokół tonacji) i ograniczające jest przede wszystkim właśnie podejście muzyki jak do klocków lego, zamiast jak do żywej formy ekspresji.Nie ;)Cytat: encyklopedia PWNteoria [gr., theōría ‘ogląd’, ‘rozważanie’ < theoōreín ‘przyglądać się’, ‘rozważać’, ‘kontemplować’], metodol. w znaczeniu ogólnym — usystematyzowana wiedza objaśniająca daną dziedzinę; w naukach dedukcyjnych — zbiór twierdzeń obejmujący aksjomaty oraz wyprowadzone z nich twierdzenia; potocznie — rezultat działalności badawczej, przeciwieństwo praktyki.Cytat: słownik PWN1. «całościowa koncepcja zawierająca opis i wyjaśnienie określonych zjawisk i zagadnień; też: czyjakolwiek koncepcja na określony temat»
2. «dział nauki o literaturze, kulturze, sztuce itp. zajmujący się systematyzowaniem pojęć i twierdzeń leżących u podstaw tych dziedzin»
3. «teza jeszcze nieudowodniona lub nieznajdująca potwierdzenia w praktyce»
Być może nie zrozumiemy się też dlatego, że pewnie jesteście ścisłowcami i preferujecie analityczny nad holistycznym tryb nauki.
Cytat: encyklopedia PWN
teoria [gr., theōría ‘ogląd’, ‘rozważanie’ < theoōreín ‘przyglądać się’, ‘rozważać’, ‘kontemplować’], metodol. w znaczeniu ogólnym — usystematyzowana wiedza objaśniająca daną dziedzinę; w naukach dedukcyjnych — zbiór twierdzeń obejmujący aksjomaty oraz wyprowadzone z nich twierdzenia; potocznie — rezultat działalności badawczej, przeciwieństwo praktyki.
Co do geniusza i teorii, to sądzę, że właśnie on ma najmniejsze szanse na wpadnięcie w opisywaną przeze mnie pułapkę Póki co uważam się właśnie za zbyt cienkiego bolka, aby się brać za teorię. Wolę popracować nad swoim wyczuciem, aby pewne rzeczy robić naturalnie i dopiero wtedy ew. poznać opisowo, kognitywnie co ja właściwie takiego robię, a nie w drugą stronę.
ed na ed: teoria i praktyka są do siebie równoległe.
HAHA SENTENCJA DNIA:Zamiast zastanawiac sie nad teoria polecam posluchac jakichs niegitarowych nagran, szczegolnie jazzowe i bluesowe rozwijaja wyobraznie. Jak sie dluzej naslucha takiej porytej muzyki (i co gorsza sie nam spodoba), to mozg bedzie podswiadomie dazyl do odtwarzania jakichs schematow, ktore wlasnie wylapal i przyswoil. Sluchanie roznorodnej muzyki znaczaco wplywa na roznorodnosc riffow. Ciezko wymyslac nudne rzeczy, jezeli potrafimy podbierac fajne elementy i zapodawac je po swojemu, wtedy raczej jest inny problem, a mianowicie taki, ze mimo tego, ze kazdy riff moglby byc maszyna napedowa jakiegos hiciora, to nie pasuja do siebie i nie pozwalaja na stworzenie spojnej kompozycji. No i wtedy akurat przydaje sie teoria muzyczna, ktora pomoze swiadomie rozbudowac pomysly, stworzyc odpowiednie napiecie itd... Wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba wiedziec jak z tego skorzystac. Dlatego wszyscy wielcy teoretycy sa tacy nudni. Wpadniecie w monotonie i schematy to najgorsze, co tylko moze sie przytrafic.
Teoria jest jak walenie konia - dzieci z tego nie będzie.
O! wreszcie jakieś porozumienie :)CytujCo do geniusza i teorii, to sądzę, że właśnie on ma najmniejsze szanse na wpadnięcie w opisywaną przeze mnie pułapkę Póki co uważam się właśnie za zbyt cienkiego bolka, aby się brać za teorię. Wolę popracować nad swoim wyczuciem, aby pewne rzeczy robić naturalnie i dopiero wtedy ew. poznać opisowo, kognitywnie co ja właściwie takiego robię, a nie w drugą stronę.
No i robisz prawidłowo - bo do pewnego etapu lepiej się za teorię nie brać :) sam tak miałem, nie robiłem nic na siłę tylko grałem.
bo jak wyjaśnić, że grając koncert (praktyka) w głowie nie mam teorii.teoria->wiedza
Tak naprawdę ucząc się tego - tak myślę, że trzeba nauczyć się wyrzucać to z bani gdy potrzeba grać.Nie sposób się nie zgodzić :))))
HAHA SENTENCJA DNIA:
Teoria jest jak walenie konia - dzieci z tego nie będzie.
Muzyka jest troche jak klocki... Pasuja czasami tylko w okreslonej kolejnosci i niezaleznie czy mamy instrukcje, czy nie jak je skladac, to musimy zrobic tak, a nie inaczej (by to wszystko brzmialo).Tylko tego właśnie ja cały czas chcę unikać, w sensie podejścia do muzyki jak do klocków. Jak to mi kiedyś wspomniany nauczyciel powiedział: jeśli wrzucisz po prostu mąkę, jajka i wodę i inne składniki prosto do piekarnika, to ciasto z tego nie wyjdzie. Samo sklecanie elementów nie wystarcza, stąd opinie typu "wszystko fajnie i w ogóle, tylko się tego słuchać nie da" ;)
Sluchanie roznorodnej muzyki znaczaco wplywa na roznorodnosc riffow.
Slayer, +miljart!, do momentu:Muzyka jest troche jak klocki... Pasuja czasami tylko w okreslonej kolejnosci i niezaleznie czy mamy instrukcje, czy nie jak je skladac, to musimy zrobic tak, a nie inaczej (by to wszystko brzmialo).Tylko tego właśnie ja cały czas chcę unikać, w sensie podejścia do muzyki jak do klocków. Jak to mi kiedyś wspomniany nauczyciel powiedział: jeśli wrzucisz po prostu mąkę, jajka i wodę i inne składniki prosto do piekarnika, to ciasto z tego nie wyjdzie. Samo sklecanie elementów nie wystarcza, stąd opinie typu "wszystko fajnie i w ogóle, tylko się tego słuchać nie da" ;)
A z tym to się zgadzam :)Slayer, +miljart!, do momentu:Muzyka jest troche jak klocki... Pasuja czasami tylko w okreslonej kolejnosci i niezaleznie czy mamy instrukcje, czy nie jak je skladac, to musimy zrobic tak, a nie inaczej (by to wszystko brzmialo).Tylko tego właśnie ja cały czas chcę unikać, w sensie podejścia do muzyki jak do klocków. Jak to mi kiedyś wspomniany nauczyciel powiedział: jeśli wrzucisz po prostu mąkę, jajka i wodę i inne składniki prosto do piekarnika, to ciasto z tego nie wyjdzie. Samo sklecanie elementów nie wystarcza, stąd opinie typu "wszystko fajnie i w ogóle, tylko się tego słuchać nie da" ;)
Moze troche zle to ujalem;p Raczej chodzilo mi o to, ze wczesniej tworzac cos, co do siebie pasuje nieswiadomie (lub swiadomie) wpasujemy sie w jakas dosc popularna progresje akordow. Jezeli nie znamy calej teorii nie bedzie nam to robilo, bo po prostu bedzie brzmialo jak trzeba. W muzyce jednak funkcjonuja jakies schematy, ktorych czasami nie da sie ominac. Zawsze mozna nawet banalnym rzeczom dodac troche zycia grajac jakas ciekawa technika, czy rozbudowujac rytmike.
earmaster i inne freewarowe wynalazkiName names!