Forum Sevenstring.pl

Inne => Warsztat => Wątek zaczęty przez: sharpi w 30 Gru, 2011, 22:34:05

Tytuł: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sharpi w 30 Gru, 2011, 22:34:05
Temat będzie dosyć prozaiczny, ale prosze was nie zrugajcie mnie :)

Na gitarze popindzialam plus minus 2 lata - oficjalnie - niestety moja nauka skończyła się na graniu seek'n'destroy mety - od tego czasu praktycznie się nie rozwijałem - jedyne co zauważyłe, to to, że gram coraz "czyściej" i słuch mam o wiele bardziej hmm "dokładniejszy" ... ( sobie kiedyś teścik zrobiłem - sie okazało, że 0,5 centa to już dla mnie spora różnica - wcześniej bym w ogóle tego nie słyszał :) ).

Moja gra sprowadza się do prostej gry rytmicznej ew pseudobluesa na pentatonice am.
Ostatnio jak sobie 7 strun pomacałem to sobie powiedziałem - nie kurwa, biore sie do roboty... zacząłem sobie tworzyć.

W czym problem ? otóż wszystkie moje riffy które mi wpadną do głowy opierają się na jednym schemacie i motyla noga mnie to juz zaczyna męczyć - cały czas wychodzi mi coś a'la stary hard-rock like black sabbath.
Na ciekawsze pomysły wpadam, kiedy spodoba mi się jakiś utwór - w głowie jakoś samo się to "przetwarza" i dodaje coś od siebie tylko jak biore wiosło w łape to znowu wszystko brzmi tak samo...

Moje pytanie brzmi - jak wyjść z cienia pentatoniki i zacząć się rozwijać ?
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 30 Gru, 2011, 22:39:57
Słuchaj różnych rzeczy, oglądaj różne rzeczy, czytaj różne rzeczy, rozmawiaj z różnymi ludźmi. Wena jak chuj ;)

Nic dziwnego, że wszystko Ci brzmi jak BS, bo i Iommi opiera się głównie na prostym schemacie 0-1-3-5-7-8, a poza pentatonikę, czy ew. akordy wychodzi tylko w solówkach. Ale nie nazwałbym jego twórczości monotonną, gość riffuje tylko power chordami a nagrał ponad 20 płyt z czego większość wybitnych. Więc nawet z gówna bat ukręcisz jak się uprzesz.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sharpi w 30 Gru, 2011, 22:46:05
Wiesz... Iommi to jeden z moich miszczów...

Tyle, że jak gram to leci praktycznie ten sam rytm, te same powerchordy i praktycznie ta sama kolejność - jak zaczne kombinować to albo g wyjdzie albo wracam do punktu wyjśćia ;/.

Dziwnie to zabrzmi...ostatnio sie zastanawiałem czy by tu zabawa z brzmieniem coś nie dała - 2 lata gram na tym samym piecu (Ibanez TB 15 - Hiwatt jeszcze poza domem) i na tym samym mocno rozkręcony overdrivie który brzmi dość...klasycznie. Sie poważnie zastanawiam czy sobie multiefektu nie sprawic jakiegoś taniego do zabawy ...

Wiem że niektórych moje 'problemy' mogą śmieszyć, ale ja na serio nie moge wyjsc poza schemat -wszędzie mi tylko pentatonika pasuje ;/
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Zbir w 30 Gru, 2011, 23:41:50
Zacznij grać tech death metale, opethy black dahlie i inne mroki - nic tak nie robi dobrze na twórczość jak zryty eret.

A dobrze zryty beret gwarantuje tech death i inne mroki mroczne .

example:

The Black Dahlia Murder - Everything Went Black (http://www.youtube.com/watch?v=O2q4CsM81Rg#ws)

Swojego czasu całą dyskografie od Unhallowed przez Miasmy po Nocturnale - w rok zrobiłem większy postęp jak przez 5 lat grania :D

PS. Polecam solówy kempaniena
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Wojtt w 30 Gru, 2011, 23:45:14
Popróbuj różne strojenia, dropy, openy, wtedy nawet grając tak jak zwykle coś ciekawego się może urodzić.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 31 Gru, 2011, 00:32:45
Zapomnij o skalach.
Słuchaj bardziej zróżnicowanej muzy.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: bandit112 w 31 Gru, 2011, 01:04:45
Wiedziałem, że ucząc się teorii daleko nie zajdę. Teraz już wiem, żeby się za to nie zabierać :o
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 31 Gru, 2011, 07:02:16
 Niestety nie ma tutaj uniwersalnego sposobu - trzeba to sobie samemu wypracować.
Ale co na pewno pomoże to słuchanie muzyki, podłapywanie patentów i aplikowanie tego do swojej twórczości.
Nie mówię o zrzynaniu od kogoś, ale o wypatrywaniu uniwersalnych rozwiązań jak np gallopy, double picking, riffy bazowane na tercjach, pewne rozwiązania harmoniczne etc. Poszerzy Ci to strasznie wachlarz możliwości, którymi będziesz mógł zajebać podczas układania czegokolwiek. Do tego przyda się wyćwiczony słuch relatywny abyś mógł łatwo pomysły z głowy przekładać na gitarę. Bogata znajomość skal i podziałów rytmicznych również może otworzyć trochę głowę.
No i przy układaniu riffów niespecjalnie przejmować się tonacją, bo jednogłosowe riffy to nie jazz :)


Wiedziałem, że ucząc się teorii daleko nie zajdę. Teraz już wiem, żeby się za to nie zabierać :o
Bo trzeba wiedzieć jak z tego korzystać a nie tylko opalcowania sobie przyswoić. A do tworzenia muzyki używać słuchu a nie patternów interwałowych.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: indabrain w 31 Gru, 2011, 13:46:42
Przestrój gitarę jakoś dziwnie i graj te same układy co wcześniej, jak Ci się coś spodoba to nagraj, potem przy normalnym tuningu naucz się tego ze słuchu. Metoda sprawdzona, człowiek jest jak koń, a palce same wybierają te najczęstsze ruchy, rutyna to pierwszy krok do nudy.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: youshy w 31 Gru, 2011, 13:48:21
Zapomnij o skalach.
Słuchaj bardziej zróżnicowanej muzy.

Wszystko. Miałem bardzo podobny okres w swojej twórczości, ale zacząłem słuchać jazzu, fusion, tech-death i progu i... od tego momentu bywa tak, że riffy nie kleją się ze sobą ni chuj, bo są tak rozległe :)

A, i to co kiedyś powiedział Bumblefoot (parafrazuję, bo nie pamiętam dokładnie) - Żyj, czyli wychodź ze znajomymi, imprezuj, rób różne rzeczy. Jak będziesz siedział cały czas u siebie w sypialni to na pewno nic nowego nie napiszesz.

I ze swojego własnego doświadczenia - przyroda. Na łonie natury, gdy dookoła cisza, wpadają takie pomysły na riffy, że nigdy byś nie pomyślał że tak można ;) A skale - jak chcesz się bawić w dobre solówki, to wtedy. Tylko (IMHO) jest zasada - najpierw muzyka, potem teoria, nigdy na odwrót.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Winged w 31 Gru, 2011, 15:13:05
Od siebie mogę polecić do słuchania(i grania) projekt Ayreon. Na przestrzeni właściwie każdego albumu(a czasem nawet pojedynczego kawałka) mamy szeroką paletę gatunków muzycznych i klimatów, co pomaga trochę wygrzebać się z jednego schematu.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 31 Gru, 2011, 16:00:06
Na tej zasadzie to można by polecić Mr. Bungle i różne inne projekty/zespoły Mik'a Pattona :D
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sharpi w 02 Sty, 2012, 18:38:16
D / 7th Rose (http://www.youtube.com/watch?v=tvs6GcacLtU#noexternalembed)

Tego mi kierwa trza było - przesłuchałem, gitare odłożyłem na dwa dni ... i teraz mam tyle pomysłów jak przehooj - aż na kurs rzoofa sie zapisałem :P ( i zmieniłem strój z E do C# xD
Dodatkowo jeszcze dzisiaj miałem 8 strun w łapie i kierwa padłem...8 jeszcze lepsze - chyba sobie sc 208 sprawie ;P

BTW - Muza mi sie podoba...ale image zespołu już niekoniecznie - zeby nie bylo ze ze mną coś nie teges ;P
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 02 Sty, 2012, 19:00:34
Oj nie psuj nadziei, w końcu pedalskie forum ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sharpi w 02 Sty, 2012, 19:29:36
No dobra ... ale ostrzegam, że moja dupa to przeciwność zgrabności xD
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 02 Sty, 2012, 19:30:59
Odrobina Visual Kei i z (anty)urodą może zadziać się magia ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: dom?n w 02 Sty, 2012, 21:41:46
Spróbuj sobie pograć The Beatles z dzisiejszymi brzmieniami i strojami, może być wesoło, a przy okazji można się pouczyć kompozycji i aranży :D
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Johnny w 04 Sty, 2012, 00:55:36
Do tego przyda się wyćwiczony słuch relatywny abyś mógł łatwo pomysły z głowy przekładać na gitarę.

a to skąd wziąć?
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: levita w 04 Sty, 2012, 05:20:33
Do tego przyda się wyćwiczony słuch relatywny abyś mógł łatwo pomysły z głowy przekładać na gitarę.

a to skąd wziąć?

jak będziesz dużo grać to głowa zapamięta gdzie się znajduje każdy dźwięk na gryfie
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Johnny w 04 Sty, 2012, 09:35:58
4 lata i nadal nie jestem zadowolony...
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 04 Sty, 2012, 10:31:05
No to EarMaster i solfeż ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: levita w 04 Sty, 2012, 18:14:41
4 lata i nadal nie jestem zadowolony...
może zbyt dużo kawałków uczysz się z guitar pro? jeśli tak to spróbuj ze słuchu, jest to czasem monotonne i bardzo męczące (szczególnie na początku) ale daje spore efekty
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Johnny w 04 Sty, 2012, 18:16:29
hmm, co to opcji nr 2. to nie mam kasy
a to pierwsze to coś słyszałem, ale najpierw bym musiał się nazewnictwa pouczyć :(

gdzie jest przycisk lubie to?

4 lata i nadal nie jestem zadowolony...
może zbyt dużo kawałków uczysz się z guitar pro? jeśli tak to spróbuj ze słuchu, jest to czasem monotonne i bardzo męczące (szczególnie na początku) ale daje spore efekty

raczej słucham rzeczy typu Andy Timmons, gdzie nie ma do tego żadnych tabów,
fakt, że często mi się nie chcę uczyć, dlatego, że muszę rozkminiać kawałek po kawałku, zatrzymywać czasami po jednej nutce, a czasami się zawieszam jak zapiernicza po gryfie ;/ wtedy mnie to dołuje i poddaje się
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 04 Sty, 2012, 19:16:20
No to EarMaster i ćwiczysz dyktanda zaczynając od najłatwiejszych i nie powinno to być tak irytujące jak rozkminianie trudnych kawałków
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: SaschaK w 04 Sty, 2012, 20:37:51
A polecacie jakieś konkretne ćwiczenia z earmastera/jakiś porządek ćwiczeń? Bo ja póki co to sobie siedziałem trochę z rozpoznowaniem interwałów.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 04 Sty, 2012, 20:51:28
 Po kolei z podstawowego tutora lecieć wszystkim... nie ma tutaj rozsądniejszej opcji niż zaczynać od najłatwiejszych rzeczy i potem poszerzać zakres swoich możliwości w nieskończoność;) Ważne jest to, żeby przechodzić dalej jak się ma 100% poprawnych odpowiedzi - na wszystko przyjdzie czas.
Mi to dużo pomogło - zawsze uchodziłem za osobę, która była głucha muzycznie aż się wkurwiłem i nie jestem już głuchy a nawet chwali mnie mój nauczyciel gry na skrzypcach :)

http://tonometric.com/adaptivepitch/ (http://tonometric.com/adaptivepitch/)
to jest jeszcze dobre zarówno jako sprawdzian fizycznych możliwości oraz jako narzędzie ćwiczeń
Zaczynałem z wynikiem ok 14Hz a teraz mam 1,05Hz
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: freakguitar w 05 Sty, 2012, 01:16:54
3x N

Nuty
Narkotyki
Nieograniczoność

...Juuuuuicy!

PS.
Na gitarze myślisz często palcami - układem pentatoniki itp - w nutach myślisz już bardziej muzycznie, w każdym razie jak budujesz akord z dzwięków i dodasz coś co leży dwie kropki dalej  - okazuje się, że dzwięk pasuje, może leży gdzies indziej niż pentatonika chciała a jak zagrasz wszystkie razem w różnej kolejnośći to zmienia się charakter.
Czytaj zamiast G dur zagrać - H na strunie A, G na strunie D i D na strunie H - czary mary.
Może to mało metalowe, ale np strojenie Drop D, DADGAD też pozwala sobie odpocząć od schematów.
Czadu!
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 05 Sty, 2012, 14:10:41
Hmm, będę musiał obczić tego EarMastera, brzmi fajnie, o ile dobrze rozumiem - to soft do treningu słuchu muzycznego, dyktanda?

Btw, nie polecam nazbytniego uczenia się skal i matematycznej teorii muzyki i trenowania w niej, jeśli chce się umieć grać na (niezmanieryzowane zbytnio) wyczucie (czego przykładem jest źródło tego topiku, ale to się może zdarzać i na wirtuozyjnych poziomach) - bo łatwo w którymś momencie wpaść w puapkę świadomego grania byle w prawidłowej harmonii na uklepanych patentach, przez co nie ma mowy o improwizacji i odkrywaniu rzeczy powstałych z przypadku, od których teoria będzie trzymać umysł z dala...
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: indabrain w 05 Sty, 2012, 15:45:40
Znam 2 takie przypadki, zajebisty gear zajebisty warsztat, ale kurwa nie da się z nimi zagrać prooby. Wygląda to tak że, wy mi podgrywacie a ja nakurwiam solo non stop. I to same patenty z Vaia i innego dżezu, dużo dźwięków, wszyskie pieknie czysto itd ale człowieka w tym i duszy brak. Dla mnie błędne koło i nuda.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 05 Sty, 2012, 16:17:10
Znam 2 takie przypadki, zajebisty gear zajebisty warsztat, ale kurwa nie da się z nimi zagrać prooby. Wygląda to tak że, wy mi podgrywacie a ja nakurwiam solo non stop. I to same patenty z Vaia i innego dżezu, dużo dźwięków, wszyskie pieknie czysto itd ale człowieka w tym i duszy brak. Dla mnie błędne koło i nuda.

A co to ma wspólnego z teorią?
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 05 Sty, 2012, 17:58:01
Przeuczenie. Wpadanie w koleiny myślowe, pewne odruchy i przyzwyczajenia. Robienie z muzyki klocków Lego, czy też może bardziej w kategoriach artystycznych: bardziej architektury, niźli poezji (czy czegokolwiek, co wyraża emocje, a nie wzory).
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 05 Sty, 2012, 19:59:12
Przeuczenie. Wpadanie w koleiny myślowe, pewne odruchy i przyzwyczajenia. Robienie z muzyki klocków Lego, czy też może bardziej w kategoriach artystycznych: bardziej architektury, niźli poezji (czy czegokolwiek, co wyraża emocje, a nie wzory).

 No ale co ma znajomość teorii do tego? Opisujesz podejścia do tworzenia muzyki, które mogą być wspólnym mianownikiem profesora Teorii Muzyki jak i nastoletniego zbuntowanego punkowca.

 Za to proszę spójrz na to troszkę z innej strony: większość z nas uczy się na podstawie tego, co znajdzie w internecie - a w internecie przeważnie można znaleźć tylko chujowe opalcowania do gamy durowej i pentatoniki - ja doskonale rozumiem, że taka osoba może się wielce oburzyć, że chce grać te parę dźwięków poza pentatoniką ;) ale takie szczątkowe informacje to ciężko jest nazwać teorią muzyki... jak się zanurkuje głębiej to dostajesz do dyspozycji cały gryf i możesz w 100% świadomie korzystać z każdego dźwięku a nie szukać dźwięków na przypał i mówić, że gra się "na czuja". Modulacje, zmiany rodzajów tonacji, koncept prowadzenia głosów. - to na prawdę dużo klapek w głowie otwiera - ale rzecz jasna muzyki za człowieka nie napisze.

Edit:
Inna sprawa jeśli kogoś interesuje tylko np metalowa gra rytmiczna na gitarze - wtedy z całym sercem odradzę poznawanie tego wszystkiego ,bo po prostu szkoda czasu.
Ja gram na skrzypcach, gitarze, klawiszach(kiedyś) i bynajmniej nie tylko metal ;) i uważam, że bardzo wiele mi to otworzyło w głowie swego czasu
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 05 Sty, 2012, 20:05:08
Zazwyczaj ucząc się teorii uczysz się też pewnego podejścia do niej, a to tradycyjne prowadzi właśnie do takiego, a nie innego ;) Większość muzyki tworzonej "świadomie" jest właśnei nudna i matematyczna i zazwyczaj to bardzo słychać, że ktoś tak naprawdę ze ściągawek klocki układał, a nie z głowy przekładał na instrument, czy tam papier i dopiero to teorią obudowywał i rozwijał. Owszem, są też przypadki i tej drugiej opcji, ale mam wrażenie, że to raczej rzadkość :)
Jak ktoś jest wybitny, to i bez teorii ułoży coś zajebistego. Jak chujowy, to i z teorią nic nie da rady. Jak nei jest wybitny, ale też nie chujowy, to istnieje duże ryzyko, że się zmanieryzuje i zchujowacieje :)
Wiesz, chodzi też o to, żeby jak słyszysz np melodię w tonacji a-moll, to grasz akord a-moll lub ew w dugą stronę jak usłyszy akord a-moll to będzie popierdalać po prostu po skali, bo masz świadomość, że to na pewno dobrze zabrzmi, zamiast wpierw myśleć dźwiękiem, brzmieniem, a nie teorią. (sprowadziłem to do absurdu, no ale chciałem pokazać o co chodzi)

Z resztą już nie pamiętam kto, ale są kolesie nawet wśród wybitnych i znanych, co celowo nie uczą się teorii, właśnie żeby ich nie ograniczała.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 05 Sty, 2012, 20:13:44
Wiesz, chodzi też o to, żeby jak słyszysz np melodię w tonacji a-moll, to grasz akord a-moll, bo masz świadomość, że to na pewno dobrze zabrzmi, zamiast wpierw myśleć dźwiękiem, brzmieniem, a nie teorią. (sprowadziłem to do absurdu, no ale chciałem pokazać o co chodzi)

Ale tu nie chodzi o to, żeby myśleć i wymyśleć na podstawie kilku nazw literkę akordu, ale o to, żeby podświadomie wiedzieć, który akord dać, aby zabrzmiało to dokładnie tak jak słyszysz w głowie ;) Przynajmniej tyle wyniosłem z obcowania z muzykami klasycznymi
I oczywiście zgadzam się, że nadrzędnym dobrem powinna być jakość tworzonej muzyki - nieważnie jakimi celami.
W każdym razie wydaje mi się, że warto najpierw poznać te "reguły", które się chce łamać tylko w pewnym momencie istnieje niebezpieczeństwo uświadomienia sobie, że teoria muzyki nie ma reguł i nie ma czego łamać.
Reguły ścisłe owszem są - ale odnoszą się przeważnie to zamkniętych historycznych epok muzyki.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 05 Sty, 2012, 20:16:56
O ile to rzeczywiście będzie cie to prowadziło do grania tego, co wpierw słyszysz w głowie (przy czym tutaj chyba bardziej chodzi o świadomość samego instrumentu IMO, a nie znajomość teorii muzyki), a nie układania w głowie klocków jak na papierze i dopiero podczas grania słyszenia jak wyszło ;)

No i - nade mną kilka osób pracowało, aby wybić mi skale itp z głowy (co mi wcześniej "świadomi" wkładali z kolei), bo "to co najlepsze w muzyce powstało z przypadku" (i teoria co najwyżej to jeszcze rozwinęła) ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 05 Sty, 2012, 20:20:49
To teraz postaw się w mojej sytuacji jako osoby, która dotyka się kilku instrumentów za dużo :P
Nauczyłem się już na czuja grać na wiośle i teraz chcę się wziąć za lirę korbową i co teraz? Zaczynamy od zera?
Ze znajomością teorii w takiej sytuacji ogranicza Cię tylko fizyczne opanowanie instrumentu
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 05 Sty, 2012, 20:23:30
Jeżeli masz (wypracowane lub i nie) wyczucie muzyczne przy okazji nauczenia się gry na gitarze (lub i nawet sprzed grania na niej, od samego słuchania muzyki i układania jej w głowie), to IMO tego wyczucia magicznie nie tracisz dotykając innego instrumentu. Nadal tak czy siak posiadasz tą "teorię", ale w podświadomości, zamiast świadomości. Wciąż jedynie manualne opanowanie instrumentu cię powstrzymuje przed graniem tego, co masz w głowie :)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 05 Sty, 2012, 20:27:12
Ano właśnie - takie uczenie się instrumentu na przypał to w 99% odkrywanie teorii muzycznej na własną rękę ;)
Co jak co, ale uważam, że znajomość interwałów, ich brzmienia i rozkładu na instrumencie to absolutne minimum potrzebne do świadomej gry.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 05 Sty, 2012, 20:32:08
Czy tylko ta teoria musi być w sferze świadomej? Dlaczego nie może pozostać w podświadomości?
No i zdefiniuj świadome granie, bo tak jak ja je rozumiem - nie chcę grać świadomie ;)
Odruchowe, intuicyjne przekładanie na instrument brzmienia/dźwięków, które mam w głowie nie uważam za świadome granie i do niego IMO świadoma teoria potrzebna nie jest ;)
Dla mnie świadomym graniem jest właśnie posiadanie w głowie świadomego skonstruowanego planu dźwięków nie na zasadzie odruchu "co mi brzmi/co czuję", tylko zaprojektowane na podstawie zasad i jedynie odtwarzanie tego instrumentem, a niestety obawiam się, że dla wielu osób etap projektowania może być zgubny, jeśli jedynie powiela się schematy i stąd nudne granie...
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 05 Sty, 2012, 20:45:35
 Umiejętność świadomego grania to według mojej definicji umiejętność bezbłędnego przekładania uczuć czy konkretnych dźwięków na instrument no czyli dokładnie to, czego Ty nie uznajesz za świadome granie ;) Oczywiście, że da się to wszystko samemu rozpracować, ale po co wyważać otwarte drzwi? To taka moja programistyczna filozofia ;)
Tyle, że opanowanie tego samego na poziomie teoretyczno-abstrakcyjnym uwalnia Cię w tym momencie od myślenia przez pryzmat swojego głównego instrumentu i to jest największy atut znajomości tego. A w schematy wpada każdy co jest całkiem naturalne
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 05 Sty, 2012, 21:11:26
Jeśli myślę na poziomie dźwięku, a nie instrumentu (bo dla mnie właśnie myślenie na poziomie instrumentu to teoria, a nie wyczucie), to żaden pryzmat mnie IMO nie ogranicza, a wręcz napierdalanie skali na gryfie i świadome wkuwanie pozycji dźwięków i owszem może do tego doprowadzić, przynajmniej na pewnym poziomie wtajemniczenia w teorię. A do wyobrażania sobie dźwięków, melodii, aranżacji itp nie świadomej potrzeba teorii, wystarczy wyczucie. Sztuką co najwyżej jest właśnie przekładanie tego wyobrażenia na instrument :)

No i idąc dalej - nie widzę właśnie jak abstrakcyjne nauczenie się teorii operowania na dźwiękach (a raczej ich abstrakcyjnej reprezentacji - nutach, literach itp, jeśli mówimy o świadomej teorii, a nie tej ukrytej pod "wyczuciem") ma doprowadzić do obycia z instrumentem i umiejętnością przekładania wyobrażenia na instrument.

Mi chodzi o efekt, że wykonuję ruch - niekoniecznie do końca świadomie - i słyszę pożądany dźwięk*, a nie że wkułem gdzie jaka nutka tudzież literka jakiego dźwięku znajduje się na gryfie i nawet nie mam w głowie powiązania między tą literką i zasadach nią rządzących, a samymi dźwiękiem i ich brzmieniem... chodzi mi o uniknięcie efektu "wiem, że dobrze zabrzmi, nie wiem jak, ale wiem, że dobrze", i zaaplikowanie sobie efektu "wiem dokładnie jak zabrzmi".


* analogicznie na trochę inny grunt: coś na zasadzie jak mówisz - czy myślisz o tym jak układasz język itp wymawiając głoski? Owszem, przy nauce języków obcych taka teoria się przydaje (przy nauce języka ojczystego nie jest to potrzebne, a i obcych też to jest po to, aby przełamać schematy z własnego języka, w którym pewne głoski nie istnieją lub brzmią inaczej i musisz przede wszystkim ich MENTALNĄ reprezentację zmienić**), ale czy bez niej nie da się nauczyć mówić?

** w przypadku muzyki dźwięki, interwały itp są wszędzie te same, więc nie ma mowy o pryzmacie fizyczności danego instrumentu, tylko o obyciu i wyczuciu danych instrumentów które nie jest powiązane z twoją wyobraźnią na poziomie dźwięków, kwestia opanowania instrumentu tak, abyś go mógł bezbłędnie, nie do końca świadomie używać jak języka i ust przy mowie - w głowie słowa są od tego niezależne :)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 05 Sty, 2012, 21:41:18
Cytuj
Jeśli myślę na poziomie dźwięku, a nie instrumentu (bo dla mnie właśnie myślenie na poziomie instrumentu to teoria, a nie wyczucie), to żaden pryzmat mnie IMO nie ogranicza, a wręcz napierdalanie skali na gryfie i świadome wkuwanie pozycji dźwięków i owszem może do tego doprowadzić, przynajmniej na pewnym poziomie wtajemniczenia w teorię. A do wyobrażania sobie dźwięków, melodii, aranżacji itp nie świadomej potrzeba teorii, wystarczy wyczucie. Sztuką co najwyżej jest właśnie przekładanie tego wyobrażenia na instrument
Tylko ile czasu zajmie Ci rozkminianie tego wszystkiego od absolutnego zera? Po co wyważać otwarte drzwi?
Ja rozumiem, że niektórzy 30 lat temu musieli sobie sami strugać gitary i ta wiedza była nieosiągalna... ale teraz? po co?

Cytuj
No i idąc dalej - nie widzę właśnie jak abstrakcyjne nauczenie się teorii operowania na dźwiękach (a raczej ich abstrakcyjnej reprezentacji - nutach, literach itp, jeśli mówimy o świadomej teorii, a nie tej ukrytej pod "wyczuciem") ma doprowadzić do obycia z instrumentem i umiejętnością przekładania wyobrażenia na instrument.
No bo jak już masz wszystko ułożone w głowie to teraz pozostaje tylko dowiedzieć się jak działa dowolny instrument i można grać albo rozpisać i dać komuś do zagrania.
A wizualna reprezentacja interwałów(nutowa) ułatwia wiele, bo pozwala Ci zaangażować jeszcze jeden dodatkowy zmysł do zrozumienia muzyki - wzrok.
Serio - też byłem sceptykiem kiedyś w tych sprawach.


Cytuj
* analogicznie na trochę inny grunt: coś na zasadzie jak mówisz - czy myślisz o tym jak układasz język itp wymawiając głoski? Owszem, przy nauce języków obcych taka teoria się przydaje (przy nauce języka ojczystego nie jest to potrzebne, a i obcych też to jest po to, aby przełamać schematy z własnego języka, w którym pewne głoski nie istnieją lub brzmią inaczej i musisz przede wszystkim ich MENTALNĄ reprezentację zmienić**), ale czy bez niej nie da się nauczyć mówić?)

No i jakoś języków nie rozkminiasz na czuja;)

Cytuj
** w przypadku muzyki dźwięki, interwały itp są wszędzie te same, więc nie ma mowy o pryzmacie fizyczności danego instrumentu, tylko o obyciu i wyczuciu danych instrumentów które nie jest powiązane z twoją wyobraźnią na poziomie dźwięków

Jeśli nie jest powiązane z wyobraźnią na poziomie dźwięków no to w takim wypadku jest to granie całkowicie na przypał. Granie "palcami" a nie duszą.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 05 Sty, 2012, 22:41:27
Tylko ile czasu zajmie Ci rozkminianie tego wszystkiego od absolutnego zera? Po co wyważać otwarte drzwi?
Ja rozumiem, że niektórzy 30 lat temu musieli sobie sami strugać gitary i ta wiedza była nieosiągalna... ale teraz? po co?
Nie do końca rozumiem. Jakie rozkminianie od zera? Jakie wyważanie otwartych drzwi? A tego porównania to już w ogóle nie łapię.
Słyszę w głowie, czego chcę. Jeśli umiem to w naturalny sposób przełożyć na instrument (co jest kwestia obycia z nim, a nie znajomości teorii komponowania), to w jaki sposób cokolwiek mogłoby mi to przyspieszyć? Zacząłbym na podstawie teorii spisywać co prawdopodobnie w głowie miałem ułożone, przez świadomość zasad funkcjonownia harmonii? Szybciej przez tą teorie po drodze zacząłbym to niepotrzebnie rozkminiać i mieszać, zamiast po prostu przekładać z głowy na grę.

No bo jak już masz wszystko ułożone w głowie to teraz pozostaje tylko dowiedzieć się jak działa dowolny instrument i można grać albo rozpisać i dać komuś do zagrania.
A wizualna reprezentacja interwałów(nutowa) ułatwia wiele, bo pozwala Ci zaangażować jeszcze jeden dodatkowy zmysł do zrozumienia muzyki - wzrok.
Serio - też byłem sceptykiem kiedyś w tych sprawach.
Nadal mnie to nie przekonuje. Jeśli masz wyczucie podświadomie, to i tak pozostaje ci tylko wiedzieć jak działa dany instrument, o to się to wszystko rozbija. A żeby to wiedzieć nie jest ci potrzebna do tego teoria muzyki, jedynie wyczucie instrumentu.

No i jakoś języków nie rozkminiasz na czuja;)
Jak to nie? Języków właśnie się używa na wyczucie, no chyba że mówisz o językach martwych, klasycznych, gdzie twoim zadaniem jest analityczne odcyfrowywanie tekstów literatury pięknej, a nie normalna komunikacja - ale to jest wtedy tak naprawdę posługiwanie się szyfrem, a nie językiem. Jeśli w szkole ucząc się musiałeś świadomie rozkminiać języki, to miałeś chujowego nauczyciela, co szedł na łatwiznę :D

Może tak: jest różnica między akwizycją, a nauką języka. To pierwsze jest może i trudniejsze (dla nauczyciela, bo dla ucznia to właściwie tylko bardziej czasochłonne, a mimo to tak naprawdę to jest ŁATWIEJSZE - nie bez powodu mówi się, że najlepiej aby poznać dany język jest wyjechać do kraju, gdzie się nim posługują i masz ekspozycję na niego 24/7), ale zdecydowanie daje lepsze rezultaty, niż to drugie (które może z perspektywy nauczyciela jest łatwiej analitycznie wyłożyć i daje szybsze rezultaty do osiągnięcia jakiegośtam poziomu, ale każdemu uczącemu się (z wyjątkiem patologicznie ścisłych introwertów z zanikiem prawej półkuli) ta droga jest tak naprawdę trudniejsza ;)

I na tej samej zasadzie wolałbym nabyć muzykę w drodze akwizycji, niż nauki :) Wolę słuchać muzyki, w ramach ekspozycji na nią i mieć teorię w podświadomości, zamiast ją rozkminiać. Myśleć brzmieniami, a nie regułami. A instrumentem się posługiwać jak aparatem mowy.

Jeśli nie jest powiązane z wyobraźnią na poziomie dźwięków no to w takim wypadku jest to granie całkowicie na przypał. Granie "palcami" a nie duszą.
No własnie o to mi chodzi, dla mnie to jest właśnie "świadome" granie z teorią, a nie na wyczucie. Znajomość teorii komponowania niby nie wyklucza grania na wyczucie, ale mam wrażenie, że w ogromnej liczbie przypadków oducza go.


ED: Przypomniała mi się konkluzja pewnego badania naukowego, o którym widziałem program na jakimś National Geographic, czy coś w ten deseń. Sprowadzało się to do tego, że "prawdziwi muzycy" używają obu półkuli na równi, a "amatorzy" głównie jednej z nich. Osobiście podejrzewam, że ci amatorzy, co grają "na wyczucie" głównie z prawej (i pewnie ja wpadam w tą kategorię), a ci "teoretycy" w sensie, którego ja chciałbym uniknąć - lewej. Sądzę, że do osiągnięcia poziomu korzystania z całego mózgu są dwie drogi, w sensie od obu pojedynczych półkul da się dojść do obu razem wziętych, osobiście wolę iść drogą nie analityczną, a emocjonalną :)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 06 Sty, 2012, 00:04:10
Cytuj
Nie do końca rozumiem. Jakie rozkminianie od zera? Jakie wyważanie otwartych drzwi? A tego porównania to już w ogóle nie łapię.
Słyszę w głowie, czego chcę. Jeśli umiem to w naturalny sposób przełożyć na instrument (co jest kwestia obycia z nim, a nie znajomości teorii komponowania), to w jaki sposób cokolwiek mogłoby mi to przyspieszyć? Zacząłbym na podstawie teorii spisywać co prawdopodobnie w głowie miałem ułożone, przez świadomość zasad funkcjonownia harmonii? Szybciej przez tą teorie po drodze zacząłbym to niepotrzebnie rozkminiać i mieszać, zamiast po prostu przekładać z głowy na grę.

Nie wierzę, że są ludzie na ziemi, którzy nie mieli nigdy styczności z graniem muzyki po czym nagle siedli do gitary i zaczęli grać totalnie na czuja zajebiste rzeczy nawet jak im takie rzeczy w duszy grały. No nie ma takich cudów - jeżeli ktoś nie zna znaczenia pojęc takich jak np interwał to musi sam rozkminić sobie jakiś ekwiwalent tego, aby móc rozpracować instrument i tak krok po kroczku... - po co to robić samemu?
I znów mówisz o "zasadach" jakbyś się panicznie tego bał - teoria muzyki nie ma zasad. Chyba, że chodzi o konkretne epoki, ale to mnie m.p. totalnie ryra co w baroku było passe.


Sądzę, że do osiągnięcia poziomu korzystania z całego mózgu są dwie drogi, w sensie od obu pojedynczych półkul da się dojść do obu razem wziętych, osobiście wolę iść drogą nie analityczną, a emocjonalną :)

Niby dlaczego droga "analityczna" ma nie iść w parze z drogą emocjonalną? Skąd to przeświadczenie? Tutaj panuje zasada synergii... a synergia mówi, że 1+1 to nie jest 2 tylko 19.
Dlatego wkurwia mnie takie ignoranckie podejście "nie naumiem się teorii, bo mnie ograniczy", które przeważnie znaczy "pierdolę nie robię". Ale jak ktoś już to ogarnie to przecież zawsze może z tego korzystać albo i nie... więc gdzie tu jest problem oprócz czystego ludzkiego lenistwa?
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 06 Sty, 2012, 00:40:43
Jeżeli ktoś ma opanowany instrument do tego stopnia, że potrafi używać go beż myślenia jakby element ciała, to w czym problem odegrać co masz w głowie? Po raz kolejny, czy myślisz o tym, jak mówisz, czy po prostu mówisz (i nie chodzi mi tu o pisane teksty, a spontaniczne mówienie)?

No i nie twierdzę, że ktoś, kto nigdy niczego nie grał od razu będzie zajebiście używał instrumentu do grania zajebistych rzeczy, ale nie dlatego, że takowych nie ma w głowie (bo może mieć! i do tego nie potrzeba teorii, tak samo jak językiem da się posługiwać w sposób naturalny), tylko dlatego, że technicznie nie potrafi tego przełożyć na instrument. A do tego potrzebny jest obycie z instrumentem, wyczucie go, trening, a nie teoria komponowania (zasady typu jakie interwały, skale i ich konstrukcja itp, jakie dają efekty i w jaki sposób ze sobą współgrają (lub nie) i dlaczego, ogólnie zasady harmonii i rytmiki i przede wszystkim wzory ich wykorzystywań, które wpuszczają w koleiny myślowe), która nie ma z tym żadnego związku...

No i mówię, że ideałem byłoby połączenie drogi analitycznej z emocjonalną. Ale rozejrzyj się, przynajmniej ja odnoszę wrażenie, że kupa ludzi jak się zajmie analitycznym aspektem muzyki, to kompletnie porzuca emocjonalny. Konstruuje i dopiero po skonstruowaniu słucha efektu, co z tego wyszło. Obawiam się, że sam mógłbym łatwo w coś takiego wpaść, znając mnie (i tak już z moim ledwo co liźnięciem tematu czasami zauważam u siebie objawy właśnie tego złego analitycznego traktowania muzyki, na skróty niczym ze ściągawek czasami, to jest dla mnie zbyt kuszące, żeby w ten sposób iść na łatwiznę i staram się to u siebie zwalczać). Z dwojga złego wolę być pozbawiony analitycznego rozumienia i pozostać emocjonalnie kreatywnym i mieć muzykę wpierw w głowie, a nie na papierze i dopiero po odegraniu znać efekt.

I analogia do języka znowu jest tutaj całkiem niezła - jak spontanicznie układasz wypowiedzi, to nie myślisz o formie, a jedynie o treści. Dopiero później, jeśli jest to tekst pisany, ogarniasz to w jakąś formę, wprowadzasz poprawki, przychodzą ci nowe pomysły itp - jeśli znasz zasady "jak pisać" to owszem jest to łatwiejsze i zwykle z lepszym rezultatem, ale nawet bez ich znajomości się da. Natomiast sama forma, choćby doskonała, bez treści jest do dupy...

Dlatego osobiście chciałbym wpierw osiągnąć efekt korzystania z instrumentu bez zbędnego myślenia, ale nie na zasadzie automatyki jak techniczni shredderzy (tez właśnie nie myślący co grają, byle grać), tylko właśnie jakby to było rozszerzenie mojego ciała i dodatkowy aparat ekspresji myśli, emocji. Czy to kiedyś osiągnę, nie wiem, mam nadzieję, że tak. Miewam dni, kiedy do pewnego stopnia mi się to udaje, a miewam takie, kiedy w ogóle. Zazwyczaj udaje mi się to wtedy, gdy wcześniej parę dni sobie różne rzeczy pogrywałem, oczywiście żadnej teorii się przy tym nie ucząc, więc śmiem sądzić, że gdyby udało mi się poświęcać wystarczająco dużo czasu na granie, w końcu bym to osiągnął. I nie widzę w jaki sposób teoria muzyki miałaby mi w tym pomóc - chyba jako efekt uboczny ćwiczeń po prostu, sprawdzania teorii w praktyce GRAJĄC. Ale ćwiczyć, grać mogę równie dobrze i nie w ramach uczenia się teorii.

A gdy osiągnę ten poziom zgrania z instrumentem zainteresuję się teorią, aby móc te myśli poukładać w coś jeszcze zajebistszego, póki co nie chcę tych myśli zapaskudzać analitycznym myśleniem i pozbawiać duszy :) Jednak dopiero wtedy, nie wcześniej. Boję się wpadnięcia w puapkę odtwórstwa podług zmanieryzowania w procesie nauki teorii.

Czyli po raz kolejny: jak dla mnie jest najlepiej jak najwięcej słuchać różnorodnej muzyki, dla jak najlepszego podświadomego wyczucia na poziomie myślenia o samych dźwiękach, oraz jak najwięcej grać, dla wyczucia samego instrumentu, aby umieć myśli na niego przełożyć.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 06 Sty, 2012, 08:53:40
Jeżeli ktoś ma opanowany instrument do tego stopnia, że potrafi używać go beż myślenia jakby element ciała, to w czym problem odegrać co masz w głowie? Po raz kolejny, czy myślisz o tym, jak mówisz, czy po prostu mówisz (i nie chodzi mi tu o pisane teksty, a spontaniczne mówienie)?
Ale poznawanie teorii jest jak poznawanie gramatyki nowego języka - docelowo to ma wejść w poziom nieświadomej kompetencji i tam zostać na stałe.
Jeśli ktoś już opanował instrument w 100% i opanował w 100% operowanie na abstrakcji dźwięków to po co ma się czegokolwiek uczyć w ogóle? :>

 To może inaczej, żeby skończyć to nabijanie postów: grałem już z teoretykami oraz z całkowitymi analfabetami teoretycznymi i to z tymi drugimi przeważnie nie dało się grać.
Szrederzy to jeszcze inna grupa, której motto to "pacz jak nakurwiam" i to jest zupełnie inne zjawisko ;)

 Inna sprawa, że teoria jest to język muzyków i po prostu wypada to znać, żeby móc się jakoś dogadywać między sobą chociażby na próbach. Kurwicy dostawałem jak musiałem pokazywać co parenaście sekund palcem, gdzie typ ma palce postawić. Jak wytlumaczysz nieteoretykowi, żeby akurat w tym momencie zagrał akordy z konkretnej tonacji np w układzie i-VI-v-VI-v-iv-III-i i do każdego dorzucił powiedzmy nonę?
Tyle z mojego obecnego doświadczenia i to dosyć jasno ukształtowało mój światopogląd. Uważam, że absolutnym minimum znajomości teorii jest znajomość interwałów, ich brzmienia i rozkładu na instrumencie.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sharpi w 06 Sty, 2012, 11:25:13
Tak przeglądam sobie ten temacik i przydałoby mi się jakieś podsumowanko... Niech ktoś mnie wyprostuje jak coś.

1 Muzyk powinien znać podstawy podstaw które pozwalają jako tako trzymać się w ryzach... tylko prócz interwałów co to za zasady ?

2 Nakurwianie skal jest bee po ogranicza ( w sumie wiem po sobie )

3 Jeśli słyszysz melodie w głowie (np. tak jak ostatnio ja ... słysze jakąś melodie, i w głowie sobie ją przetwarzam albo sam coś od nowa wymyśle i wiem już co chce zagrać ) to by przełożyć to na gryf trzeba mieć instrument opanowany perfect. No ok ale skoro częste nakurwianie skal jest bee to jak rozeznać sobie dźwięki na gryfie ?
Bo pajączki itd to nie wszystko

Teraz prosze o sprostowanko ... :D
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 06 Sty, 2012, 12:36:51
Boli mnie mózg od patrzenia na tę nawałnicę postów.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 06 Sty, 2012, 13:03:50
Jeżeli ktoś ma opanowany instrument do tego stopnia, że potrafi używać go beż myślenia jakby element ciała, to w czym problem odegrać co masz w głowie? Po raz kolejny, czy myślisz o tym, jak mówisz, czy po prostu mówisz (i nie chodzi mi tu o pisane teksty, a spontaniczne mówienie)?
Ale poznawanie teorii jest jak poznawanie gramatyki nowego języka - docelowo to ma wejść w poziom nieświadomej kompetencji i tam zostać na stałe.
Jeśli ktoś już opanował instrument w 100% i opanował w 100% operowanie na abstrakcji dźwięków to po co ma się czegokolwiek uczyć w ogóle? :>
Jak już pisałem, o wiele lepszym, skuteczniejszym i dającym o wiele naturalniejsze rezultaty jest akwizycja, zamiast nauki gramatyki. Lepiej jest pojechać do kraju, gdzie się posługują danym językiem, niż męczyć się ze średniowieczną metodą gramatyczno-tłumaczeniową traktująca język jak ścisły szyfr, a nie coś żywego i naturalnego.

A później jak ktoś już ma wyobraźnię muzyczną i potrafi się instrumentem w pełni posługiwać, to teorii może się pouczyć choćby po to, aby dało się z nim grać na próbach ;) W sensie, jak już i tak potrafi co trzeba intuicyjnie, to aby potrafił je nazwać i w głowie usystematyzować. Wiadomo, że to zawsze otwiera też oczy na kolejne aspekty, tak samo jak przy nauce języka zaczynasz zauważać pewne prawidłowości, z których wcześniej nieświadomie korzystałeś. Na pewno przyniesie to pozytywne rezultaty, tylko chodzi mi o ominięcie poziomu zabawy klockami "na sucho" i poznawanie rezultatu dopiero później. Nie twierdzę, że w każdym przypadku teoria jest absolutnie krzywdząca, ale sądzę, że źle poznawana na zbyt wczesnych etapach może taka być. Żebym nie znał zasad jak składać abstrakcyjnie klocki lego ZANIM będę je miał w głowie naturalnie ułożone, a poznał je dopiero aby dowiedzieć się co ja właściwie takiego w tej głowie robię.

No i tak samo znowu jak z językiem - problem który poruszyłeś - jeśli poznałeś język drogą akwizycji, potrafisz się NIM posługiwać doskonale, wiesz co kiedy i jak, ale niekoniecznie wiesz dlaczego, tak po prostu "lepiej brzmi". Nie potrafisz nic wyjaśnić, nie mówiąc o możliwości rozmawiania z innymi O języku. Gdy nie znasz odpowiedniej terminologii to jak jaki językoznawca chciał od ciebie coś wyciągnąć abstrakcyjnego ze świadomej wiedzy o języku to też stwierdziłby, że nie da się z tobą gadać. A jednak językoznawcy badając przeciętnych użytkowników języka muszą łopatologicznie się z nimi "męczyć" na około i nie widzą w tym nic złego ;) Jestem na filologii, więc wiem co mówię :D

No chyba, że mi pokażesz kurs teorii, który nie będzie się opierał o nakurwianie skal i manieryzowanie wbijaniem pewnych schematów do głowy, wpuszczanie w koleiny myślowe i uczeniem ODTWÓRCZOŚCI zamiast twórczości, to może chętnie skorzystam i przekonam się co do mojego błędu. Ale póki co widzę po sobie jak grałem i jakie miałem efekty, kiedy miałem "świadomego nauczyciela", a jak później inny mi z powrotem to wszystko z głowy wybijał. Być może to kwestia prawidłowo skonstruowanego kursu, np jak się uczysz języka to teoretycznie np metoda bezpośrednia/podejście komunikacyjne POWINNY stymulować akwizycję i się nauką wspierać w celu przyspieszenia procesu, a nie polegać tylko na analitycznym aspekcie, bo widziałem u siebie zgubne tego skutki i do dzisiaj mnie one trochę męczą.

Sharpi, jeśli dużo będziesz nakurwiał muzyki, to tak samo jak od grania skal będziesz miał wyczucie jakie dźwięki gdzie są na gryfie, a przynajmniej ja u siebie zauważyłem:
- jak kiedyś nakurwiałem skale i czegoś tam abstrakcyjnego się o nich uczyłem, to poza tymi pasażami NIC nie umiałem zagrać.
- jak zacząłem grać muzykę, dużo muzyki to zacząłem też czuć instrument i się w nim orientować. Zacząłem grac ze słuchu, zacząłem improwizować. Później z braku czasu, jak nie grałem, zaczęło mi się to cofać (tak jak to się dzieje z od lat nieużywanym językiem), jak zacząłem grać to znowu rozwijać itp itd, co uważam za potwierdzenie, że najlepiej jest po prostu grać i wytrenować to w sobie dla utrwalenia. Nie osiągnąłem jeszcze poziomu, do którego chciałbym dotrzeć, ale sam po sobie widzę po prostu co mi dawało efekty.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 06 Sty, 2012, 13:36:29
Mój ojciec pojechał do stanów na 2 lata bez znajomości nawet jednego słowa po angielsku... i się nauczył i gada nawet płynnie, ale ciężko to nazwać piękną angielszczyzną.
A ja wychowałem się na czystej teorii w szkołach( co było chujowe), ale w wieku 17 lat załapałem endorsement(niemuzyczny) w zagranicznej firmie i nauczyłem się wszystkie wiadomości stosować w praktyce i umiem teraz posługiwać się zarówno językiem oficjalnym, biznesowym, potocznym a nawet ziomalskim - czego raczej bym nie zrobił po prostu przebywając w towarzystwie i próbując gadać. Uczę się właśnie w taki sposób włoskiego, bo moja dziewczyna jest w połowie włoszką, ale nie doprowadzi mnie to do czegoś takiego jak mam z angielskim. Jej matka też się nauczyła w taki sposób gadać(mąż włoch w końcu) i też płynnie kaleczy.

Znajomość specjalistycznych terminów to co innego niż poznawanie naturalnych zjawisk, które zachodzą w muzyce.

Zgadzam się - bez praktyki teoria chuja daje i nie chce mi się więcej gadać na ten temat:P

 Powiem jeszcze tak - 8 lat życia spędziłem po ok 8h dziennie bawiąc się yoyo i rozkminiałem wszystko całkowicie od zera i teraz sam byłbym w stanie napisać olbrzymią książkę własnej odkrytej teorii na ten temat i dałbym wiele, żeby mi ktoś kiedyś takie coś podsunął pod nos. Oszczędziłoby mi to tysiące godzin i  teraz byłbym znacznie lepszym zawodnikiem. I ja widzę, że to działa, bo sam otwieram młodym głowę na to i rozwijają się strasznie szybko.

No chyba, że mi pokażesz kurs teorii, który nie będzie się opierał o nakurwianie skal i manieryzowanie wbijaniem pewnych schematów do głowy, wpuszczanie w koleiny myślowe i uczeniem ODTWÓRCZOŚCI zamiast twórczości, to może chętnie skorzystam i przekonam się co do mojego błędu. Ale póki co widzę po sobie jak grałem i jakie miałem efekty, kiedy miałem "świadomego nauczyciela", a jak później inny mi z powrotem to wszystko z głowy wybijał. Być może to kwestia prawidłowo skonstruowanego kursu, np jak się uczysz języka to teoretycznie np metoda bezpośrednia/podejście komunikacyjne POWINNY stymulować akwizycję i się nauką wspierać w celu przyspieszenia procesu, a nie polegać tylko na analitycznym aspekcie, bo widziałem u siebie zgubne tego skutki i do dzisiaj mnie one trochę męczą.
Powiedz więcej o nauczycielach - chętnie poczytam.
Już wspominałem jakieś kilka tysięcy słów temu, że to,co jest w necie to są przeważnie jakieś kpiny w stylu: "masz pentatonike A-moll i se nakurwiaj".
Ja wiem, że jest bardzo dużo złych nauczycieli i "złego" sposobu uczenia teorii... wiem, że są ludzie, którzy potrafią powiedzieć "masz akord A-moll to musisz nad tym cisnąć melodię w A-moll", ale to jest zupełnie co innego. Dobry nauczyciel pokazuje kolejne możliwości a nie stawia ograniczenia do czegokolwiek.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: coin777 w 06 Sty, 2012, 13:39:48
Nie czytałem odpowiedzi, ale autorowi tematu polecam narkotyki ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 06 Sty, 2012, 14:14:33
Niestety w krajach anglojęzycznych nigdy nie byłem, ale ja mój angielski miałem w 100% z gier i filmów drogą (pseudo)akwizycji (bo to co w szkole to chuja dawało, zawsze z resztą byłem jednym z tych lepszych w klasie, jak nie najlepszy - zależy od klasy) i może doskonały angielski to to nie był, ale dzięki niemu dostałem się na anglistykę i teraz go doszlifowuję ;)
BTW, wedle teorii językoznawczych i metodologicznych, których nas na studiach uczą byłbyś w stanie posługiwać się tym wszystkim poprzez próbowanie gadać z ludźmi po prostu, tylko ten proces by dłużej zajął. Za to dałby naturalniej brzmiące rezultaty, mniejszy byłby wpływ sposobu myślenia ojczystego języka na sposób myślenia z obcego języka. Chodzi o efekt, gdy rozumiesz język obcy, ale nie umiesz go zbytnio przetłumaczyć na własny - bo bezpośrednio czujesz jego znaczenie, a nie rozumiesz analitycznie przez pryzmat własnego.

Znajdź podobną książkę, to chętnie obczaję w takim razie :D

Kiedyś uczyłem się gry na fortepianie i tam mnie koleś skal zaczynał uczyć aby zrozumieć budowę instrumentu, czemu klawiatura taka, a nie inna itp, ale to było tyle lat temu, że nie mogę ocenić go, czy robił dobrze, czy źle, bo już nie pamiętam tego dokładnie.
Natomiast jeśli chodzi o gitarę, to też nie były kursy z neta, a u żywych ludzi.
Pierwszy właśnie był taki, jakiego opisujesz jako złego - tylko tak naprawdę ograniczał. Jego muzyka była kurewsko nudna, popierdalanie po skalach jak pojebany, pseudoshreddowanie i w chuj oklepane patenty na harmonię, aby ładnie się tylko kleiło. Może i technicznie bym się u niego rozwijał (choć mój drugi nauczyciel twierdził, że był tak naprawdę i technicznym dnem, robiącym wrażenie tylko na początkujących), ale muzycznie z pewnością nie.
Drugi natomiast co nie co teorii "w dobry sposób" znał, nawet przez jakiś czas był na studiach muzycznych, ale nie ukończył (wg jego opowieści z powodu pewnych zawirowań w życiu, nie będę jego prywatnych spraw opowiadał, a nie że był zbyt cienki na te studia, poza tym ponoć na nich tracił niepotrzebnie kupę czasu i uznał, że jak będzie chciał, to na własną rękę się tego wszystkiego też może nauczyć) i właśnie doszedł do wniosku, że pewne elementy teorii nawet warto znać, w sensie wytłumaczył mi jasno i zrozumiale jaka jest idea np za skalami, której kompletnie z poprzednim kolesiem nie ogarniałem, budowę akordów itp, ale właśnie w taki sposób, aby te podstawy podstaw rozumieć, co się robi, a nie robić na podstawie wzoru "coś" i właśnie wybijał mi z głowy uczenie się skal i głębszej teorii, starał się wytrenować mnie w technicznym opanowaniu instrumentu (ale nie w sensie do napierdalania solówek jak shredderzy, a żeby rzeczywiście umieć grać) i że nie ma co się głębszej teorii (przynajmniej póki co) uczyć, bo jeśli będę dużo różnej muzyki słuchał i grał to mając słuch muzyczny będę miał i intuicję i przynajmniej póki co styka, bo będę mógł grać na wyczucie to, co w duszy. Poza tym zarówno on, jak i Jacek Kobylski (http://www.nexus-guitars.com/) twardo wkładali do głowy, że w muzyce najlepsze rzeczy powstają z przypadku, a nie 100% świadomego projektowania, bo to drugie prawie zawsze jest odtwórcze podług tego, co już się zna, zamiast eksperymentować i odkrywać nowe rzeczy. Np kiedyś jak tego drugiego nauczyciela zapytałem, jak to jest z ze złotą proporcją z muzyce, to powiedział, żebym nie zawracał sobie tym w ogóle głowy, bo jeśli mam intuicję muzyczną to i tak z niej korzystam.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 06 Sty, 2012, 14:35:05
Cytuj
tylko ten proces by dłużej zajął.
No to doszliśmy do porozumienia w końcu ;)
Wydaje mi się, że od dłuższego czasu gadamy o tym samym, ale stoimy po dwóch różnych stronach barykady.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 06 Sty, 2012, 14:38:19
Pomijając, że napisałem to wcześniej kilkukrotnie (ale wybaczam, wiem, że moje textwalle potrafią zabijać :D ), to w takim razie co jest lenistwem i pójściem na skróty? ;)
ED: zgadzam się z twoim ED :D
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 06 Sty, 2012, 14:40:08
Brak ambicji i durne wymówki.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 06 Sty, 2012, 14:42:18
Pod warunkiem, że to rzeczywiście jest brak ambicji i durne wymówki. Bo w całe nie muszą być ;)

BTW, ściągam sobie triala tego EarMastera, z opisów wygląda na całkiem fajne narzędzie do trenowania właśnie słuchu i wyczucia. Z product comparison widziałem, że wersją school nie ma co sobie zawracać głowy, ale gdybym chciał legalnie zanabyć toto w pełnej wersji, to warto pchać się w pro, czy essential styka?
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 06 Sty, 2012, 16:19:52
No, chodzi o to, aby teoria i znajomość zasad były rozszerzeniem, a nie substytutem wyczucia muzycznego (które można mieć i bez znajomości teorii i nie widzę w tym nic złego) :)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Bjørn w 07 Sty, 2012, 15:12:55

Może to mało metalowe, ale np strojenie Drop D, DADGAD też pozwala sobie odpocząć od schematów.


Wcale nie jest to małometalowe. ;) Małometalowe to byłoby strojenie np open G :D
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sharpi w 07 Sty, 2012, 19:17:42
Tak czytam wasze posty i połowy z tego nie rozumiem...lol...
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 07 Sty, 2012, 21:04:28
A my się tak męczyliśmy, żeby Ci pomóc... ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Johnny w 08 Sty, 2012, 19:46:08
Tak czytam wasze posty i połowy z tego nie rozumiem...lol...

nie jesteś sam ;)

odpaliłem tego ear mastera, ale nie ogarniam tego nazewnictwa :D chyba będzie to wyglądało tak, że jak zobaczę odpowiedzi to będę sprawdzał co to znaczy na googlach, czy może macie jakiś lepszy pomysł?
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 08 Sty, 2012, 23:22:25
Czego dokładnie nie ogarniasz? Co jest tam potrzebne oprócz nazewnictwa interwałów?
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 09 Sty, 2012, 10:46:58
Meta-język właśnie :D
Jak ktoś nie miał styku i zobaczy słowa typu 'undecyma' to się zesra z wrażenia :D
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: freakguitar w 09 Sty, 2012, 11:38:09
Cytuj
Przeuczenie. Wpadanie w koleiny myślowe, pewne odruchy i przyzwyczajenia. Robienie z muzyki klocków Lego, czy też może bardziej w kategoriach artystycznych: bardziej architektury, niźli poezji (czy czegokolwiek, co wyraża emocje, a nie wzory).

Czytając twoją próbę zobrazowania sedna sprawy - o dobrych poetach nie znających się na literaturze prawie się nie słyszy. Wszystko zależy od tego co się gra, myślę, że gdy się stoi w miejscu to nie ma co się łudzić, że wyczucie i jakaś mega intuicja dzwięków do nas pewnego ranka zawita.

Tak z innej paki (jeżeli nie chce się uczyć teorii)  polecam własnie granie z innymi i słuchanie różnej muzy - koniecznie na żywo. Rozmawiałem parę lat temu z Anthymosem Apostolisem i stwierdził, że po prostu gra, nie myślio teorii - a gra czadowo i czasem kwaśno.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 09 Sty, 2012, 11:48:22
o dobrych poetach nie znających się na literaturze prawie się nie słyszy.
Bo jak komuś raz uda się osiągnąć sukces i rozgłos, to automatycznie staje się w oczach innych "autorytetem" i zakłada się, że takowy się zna, a jeśli stwierdzisz, że się nie zna, toś maluczki debil co wielkiego geniusza nie rozumie. Co do stania w miejscu - mówię przecież, jak najwięcej jak najbardziej różnorodnej muzy. Jeśli słuchasz, a nie słyszysz, to mózg się rozwija.

Rozmawiałem parę lat temu z Anthymosem Apostolisem i stwierdził, że po prostu gra, nie myślio teorii - a gra czadowo i czasem kwaśno.
O to, to.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: freakguitar w 09 Sty, 2012, 16:01:49
Cytuj
Bo jak komuś raz uda się osiągnąć sukces i rozgłos, to automatycznie staje się w oczach innych "autorytetem" i zakłada się, że takowy się zna, a jeśli stwierdzisz, że się nie zna, toś maluczki debil co wielkiego geniusza nie rozumie.

A Miłosz wcale nie znał hebrajskiego, a herbert nie wiedział kim jest Rilke... nawet świetlicki zacytuje nie jedną księge starotestamoentową, a dinozaur mickiewicz wyrecytowałby blake'a..  whateva - przykłady które wszyscy powinni znać. My sobie to tak tłumaczymy bo jesteśmy leniami i myślimy że wszyscy są przeciętni i nie są w stanie posiąść ogrooooomnej wiedzy.
 Myślę, że łatwiej się zgubić w ciągłych cytatach innych gitarzystów znających teorię, nie znając teorii - gdyż jej znajomość pozwala nam przenieść cudzą zagrywkę w inny kontekst, tonację czy wzbogacić o inne interwały.

Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 09 Sty, 2012, 16:14:27
Nie interesowałem się nigdy poetami na tyle, aby zarzucać nazwiskami :D

Ale w każdej dziedzinie zdarzają się tacy, co się nie uczyli teorii (a przynajmniej nie w danej dziedzinie i co najwyżej z pomocą innej dziedziny w danej się nagle odnaleźli, bo myśleli i mieli otwarty umysł i zauważali) i praktyką doszli do sukcesu (z resztą - "praktyka czyni mistrza" :D).

No ale dobra, w takim razie znany każdemu przykład z gitarowego światka geniusza, któremu teoria niemalże do końca jego krótkiego życia nie była potrzebna, a tworzył naprawdę na poziomie:
Jimmy Hendrix ;)

Nie chce mi się z różnych dziedzin szukać innych, bo na nazwiska mam wyjebane od zawsze.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Johnny w 09 Sty, 2012, 19:11:19
Meta-język właśnie :D
Jak ktoś nie miał styku i zobaczy słowa typu 'undecyma' to się zesra z wrażenia :D

o to to to.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: freakguitar w 10 Sty, 2012, 01:03:09
Jimi nie znał teori? :) tak samo jak piszą, że grał na gitarze na odwrót nie przekładając strun i miał trzecią nogę, a jego język był tak szybki, że zwano go elektryckim lejdilandem  :angel:
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Vertigo w 10 Sty, 2012, 02:27:02
Jasne, że nie ;) Tak samo jak SRV. I nie uczyli sie u BB :) I mieli odwrotnie dźwięki na gryfach :D Oni wszyscy mieli po prostu ... DE Piks of destini! :)

a jedyne tru wrzucił freak :

"My sobie to tak tłumaczymy bo jesteśmy leniami i myślimy że wszyscy są przeciętni i nie są w stanie posiąść ogrooooomnej wiedzy."

Sooooooooooo TTTRrruuueeeeee !
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 10 Sty, 2012, 12:36:23
Jak dla mnie to trochę brak konsekwencji w waszym myśleniu, jeśli ktoś jest wybitny, to mu wszystko przychodzi naturalnie, a właśnie to przeciętniacy muszą ciężej pracować i większą wiedzę posiadać itp, aby móc w szybszy (sztuczny) sposób próbować dogonić tych, co mają po prostu talent. Owszem, o talent też trzeba dbać, ale na to nie ma jednej jedynej słusznej drogi, to jest zależne indywidualnie.

Poza tym nie rozumiemy się, ja nie mówię o staniu w miejsu i nagłym magicznym skoku w poziomie znikąd. Ja mówię o stałej, ciężkiej pracy, otwartym umyśle.

Być może nie zrozumiemy się też dlatego, że pewnie jesteście ścisłowcami i preferujecie analityczny nad holistycznym tryb nauki. Nie będę się zagłębiał w tajniki metodyki/pedagogiki itp, czego mnie teraz na studiach uczą ;) powiem tylko, że to co z waszego punktu widzenia być może skuteczne, dla kogoś innego może być właśnie puapką nie przynoszącą żadnych pozytywnych efektów, każdy ma inny sposób myślenia. I tu nie chodzi wcale o lenistwo.

Tak czy siak, nie przekonacie mnie :D jak będę czuł potrzebę, aby zacząć się uczyć teorii - zacznę. Póki co, wolę pracować nad techniką, wyczuciem i słuchem, na miarę moich możliwości. Poprzez przede wszystkim po prostu granie, bo zauważyłem na sobie, że mi daje najwięcej.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: indabrain w 10 Sty, 2012, 18:54:56
Reasumując:
Teoria nie jest zła, ale przerost formy nad treścią już tak.
Znając wszystkie skale w teorii i praktyce pozwoli Ci na zagranie wielu standardów z dobrym skutkiem, ale jeśli w tym nie będzie Ciebie to będziesz tylko i wyłącznie odtwórcą czyjejś muzyki, co z kolei nie pozwoli Ci na pokazanie Siebie we własnej twórczości. Możesz zagrać milion trafionych dźwięków i na nikim to nie zrobi wrażenia bo, będzie to po prostu wtórne.
Własny styl bez teorii może być ciekawy, ale w pewnym momencie fizycznie nie dasz rady się rozwinąć. Sztuką jest zagrać niewiele dźwięków ale żeby łapały za serducho. Tu jest właśnie pies pogrzebany, trzeba znaleźć złoty środek między teorią a własnym stylem, charakterystyką.
Ćwicz paluchy na skalach i kompozycjach starszych "kolegów", ale nie skupiaj się wyłącznie na tym bo, wąskotorowe podejście do niczego Cię nie zaprowadzi.
Wyważenie warsztatu i emocji to klucz. O ile teorię wykujesz na blachę w miarę szybko tak "to coś" co, Cię wyróżni zajmie Ci 10 x więcej czasu. Na to niestety nie ma tutoriala na YT.
Trzeba napierdalać, jak po 10 latach Ci nie wyjdzie to może po 20stu, albo po prostu będziesz grał covery Vaia do usranej śmierci i tylko 16nastki będą pod wrażeniem, no chyba że Ci to pasuje.
 
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 10 Sty, 2012, 20:17:17
O, ładnie napisane :)

Tylko jeszcze od siebie na dobicie swojego stanowiska chciałem napisać, że nauka metodą indykcyjną (od przykładu do ogólnej zasady, odkryte samemu) > nauka metodą dedukcyjną (od ogólnej zasady do przykładu, podane przez kogoś gotowe i jedynie młócone dla utrwalenia) ;)

Póki co czuję, że jest dla mnie jeszcze mnóstwo do nauczenia się poprzez odkrycie w praktyce. Kiedy poczuję, że już nic mi to nie jest w stanie dać, zainteresuję się dedukcyjną formą nauki ;) Nie wcześniej!

A nie wcześniej, bo jednak wolę, aby moja muzyka opierała się o emocje, a nie matematykę :) a to często u wielu tych, co nie nauczyli się wyrażać emocji, za to znają teorię słychać, że tylko kombinowali jakby tu jeszcze bardziej skomplikować kompozycję na siłę, bo "inteligentne".

Z mojej strony chyba wyczerpane co mam do powiedzenia, choć i tak w zasadzie to już od jakiegoś czasu w kółko mówię mniej-więcej to samo, tylko na różne sposoby...
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 10 Sty, 2012, 22:21:34
Tylko jeszcze od siebie na dobicie swojego stanowiska chciałem napisać, że nauka metodą indykcyjną (od przykładu do ogólnej zasady, odkryte samemu) > nauka metodą dedukcyjną (od ogólnej zasady do przykładu, podane przez kogoś gotowe i jedynie młócone dla utrwalenia) ;)kiegoś czasu w kółko mówię mniej-więcej to samo, tylko na różne sposoby...
To ja jeszcze dobiję i zapytam dlaczego łazisz do nauczycieli skoro preferujesz metodę wyważania otwartych drzwi? :P
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 10 Sty, 2012, 22:29:58
Co ty z tym wyważaniem otwartych drzwi, nie mogę z tego :P ale dobra, nie będę komentować tej bzdury już :D
Co do nauczycieli - od lat nie łażę :P Poza tym, do nich chodziłem generalnie aby mnie uczyli techniki, a nie teorii. Uczyli grać na przykładach konkretnych utworów, prawidłowo technicznie. Praktyka pod nadzorem ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 10 Sty, 2012, 23:00:22
A techniki nie lepiej uczyć się po swojemu od zera? Bo teoria techniki nauczyciela może przecież ograniczać;)
Hendrix gra trzema palcami? Gra! Kaczmarski gra z gitarą na odwrót? też się da!
Spoiler

A z tymi drzwiami to zapewne wynika z mojego skrzywienia zawodowego... żaden programista nie napisze nawet jednej linijki kodu przed sprawdzeniem czy ktoś już tego nie zrobił w necie za niego(chyba, że jest zbyt leniwy, żeby googlać)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 10 Sty, 2012, 23:09:19
Cytuj
Kaczmarski gra z gitarą na odwrót? też się da!

Naprawdę nie brałbym go za przykład dobrego muzyka ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 10 Sty, 2012, 23:09:58
Cytuj
Kaczmarski gra z gitarą na odwrót? też się da!

Naprawdę nie brałbym go za przykład dobrego muzyka ;)


Nie pokazuj się w Lublinie.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 10 Sty, 2012, 23:21:58
Testy tworzy świetne, ale to tyle, szczerze ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 11 Sty, 2012, 00:39:52
A techniki nie lepiej uczyć się po swojemu od zera? Bo teoria techniki nauczyciela może przecież ograniczać;)
Hendrix gra trzema palcami? Gra! Kaczmarski gra z gitarą na odwrót? też się da!
Spoiler

A z tymi drzwiami to zapewne wynika z mojego skrzywienia zawodowego... żaden programista nie napisze nawet jednej linijki kodu przed sprawdzeniem czy ktoś już tego nie zrobił w necie za niego(chyba, że jest zbyt leniwy, żeby googlać)
Jeśli chodzi o technikę, to IMO ze względów czysto fizycznych nie ma sensu. Raz, że chujowo realizowaną techniką można się nieświadomie ograniczać, bo pewnych rzeczy fizycznie nie da się w pewne sposoby wykonać, albo przynajmniej jest o wiele trudniej ;) Dwa, jest to bardzo rzadkie, ale czasem robiąc pewne rzeczy źle przez X czasu można sobie zrobić krzywdę (mniejszą lub większą, raczej bez histerii chyba no ale jednak), ktoś nadzorujący cię będzie cie kontrolował i korygował w razie czego. Korzystanie z praktycznego doświadczenia innych w celu poprawnego trenowania w praktyce to akurat IMO zawsze dobry pomysł :)

*kolejny textwall streszczający kolejne tajniki mojego życia:
Spoiler


Kurwa, przez ten temat zdałem sobie sprawę ile ja czasu tracę na pierdolenie o głupotach na forum, zamiast grać. I to już rzeczywiście jest lenistwo ;) Kurwa. :D
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 11 Sty, 2012, 08:08:28
Cytuj
Poza tym technika to forma, nie treść
No właśnie miałem nadzieję, że to powiesz ;)vTeoria to też forma a nie treść :>

A wracając jeszcze do "zasad" - nie spotkałem się jeszcze z ani jednym przypadkiem w muzyce, który by łamał jakąkolwiek "zasadę" teoretyczną - bo tego nie można złamać, bo tu nie ma zasad. Jeśli w Twoim rozumowaniu są jeszcze koncepty, które można łamać tzn, że jeszcze wiesz za mało.
Co Cię ograniczało? Trzymanie się danej tonacji? Nikt nigdzie nie każe trzymać się tonacji.
Ale etap trzymania się tonacji musi nastąpić w procesie nauki tak samo jak nikt nie uczy całek przed opanowaniem dodawania.

Muzycy klasyczni do pewnego etapu trzymali się kurczowo tonacji, ale ze względu na fizyczną budowę instrumentów.
Ale od kiedy wymyślono http://pl.wikipedia.org/wiki/System_r (http://pl.wikipedia.org/wiki/System_r)ównomiernie_temperowany to jest wolna amerykanka.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 11 Sty, 2012, 10:42:53
Teoria nie jest formą, ani treścią, tylko narzędziem budującym treść, ew opisującym ją.
Jeśli chodzi ci o teorię opisującą istniejącą muzykę, to okej, granicami jest tylko to, co ludzki umysł jest w stanie wygenerować, dowolnymi metodami. Jeśli mówimy o teorii jako właśnie czymś, czym budujesz muzykę, to istnieją ścisłe zasady (np. harmonii, kręcące się właśnie wokół tonacji) i ograniczające jest przede wszystkim właśnie podejście muzyki jak do klocków lego, zamiast jak do żywej formy ekspresji. Kiedy mówię nie zastanawiam się nad gramatyką, tylko treścią. A gramatyki nie muszę posiąść w sposób świadomy, na czym z resztą polega cała nowoczesna idea nauczania języków obcych :D
Co do konieczności etapu tonacji - jeśli ktoś ma bogaty kontakt z muzyką i SŁUCHA, a nie tylko słyszy, to podświadomie i tak go przechodzi, nie musi tego robić analitycznie. Znowu, IMO to jak z nauką języka, pewne rzeczy do głowy wchodzą znane i nie musisz znać teorii za tym się kryjącej.
Po raz kolejny, mi nie zależy koniecznie na łamaniu jakiś zasad, czy cokolwiek. Mi zależy na tym, aby nie zawracać sobie tym dupy i myśleć bezpośrednio dźwiękiem, a nie teorią wokół niego. Bo z myślenia o teorii jak dla mnie gówno wychodzi, odtwórcze odwzorowywanie ze ściągawek.
I co do systemów równomiernie temperowanych, znam tą zabawę ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 11 Sty, 2012, 10:52:47
Cytuj
Jeśli mówimy o teorii jako właśnie czymś, czym budujesz muzykę, to istnieją ścisłe zasady (np. harmonii, kręcące się właśnie wokół tonacji) i ograniczające jest przede wszystkim właśnie podejście muzyki jak do klocków lego, zamiast jak do żywej formy ekspresji.
Nie ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: James Dean w 11 Sty, 2012, 10:56:46
Sylkis,na Twoim miejscu bym się wycofał i przeprosił. Zapędziłeś się pisząc o czymś, o czym nie masz pojęcia.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Yony w 11 Sty, 2012, 10:59:34
Ja myślę, że gdyby ściśle trzymać się książkowych zasad harmonii i tonacji to raczej nie miałby szans powstać Kobong, o Meszudze nie wspominając...
Z mojej obserwacji wynika smutny fakt. Im lepiej wykształconych muzyków spotykam, tym chujowszą muzykę oni grają. Niby wszystko się zgadza, zagrane perfekt tylko... nie da się tego słuchać.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: birthmark w 11 Sty, 2012, 12:58:35
Dopiero 3 strona tego tematu rozwiązała problem kolegi Sharpi'ego: zaczął się taki offtop, że dał sobie spokój i poszedł grać zamiast czytać topic. Jest szansa, że wymyśli dzięki temu jakieś niemonotonne riffy.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 12 Sty, 2012, 20:16:24
Cytuj
Jeśli mówimy o teorii jako właśnie czymś, czym budujesz muzykę, to istnieją ścisłe zasady (np. harmonii, kręcące się właśnie wokół tonacji) i ograniczające jest przede wszystkim właśnie podejście muzyki jak do klocków lego, zamiast jak do żywej formy ekspresji.
Nie ;)
Cytat: encyklopedia PWN
teoria [gr., theōría ‘ogląd’, ‘rozważanie’ < theoōreín ‘przyglądać się’, ‘rozważać’, ‘kontemplować’], metodol. w znaczeniu ogólnym — usystematyzowana wiedza objaśniająca daną dziedzinę; w naukach dedukcyjnych — zbiór twierdzeń obejmujący aksjomaty oraz wyprowadzone z nich twierdzenia; potocznie — rezultat działalności badawczej, przeciwieństwo praktyki.
Cytat: słownik PWN
1. «całościowa koncepcja zawierająca opis i wyjaśnienie określonych zjawisk i zagadnień; też: czyjakolwiek koncepcja na określony temat»
2. «dział nauki o literaturze, kulturze, sztuce itp. zajmujący się systematyzowaniem pojęć i twierdzeń leżących u podstaw tych dziedzin»
3. «teza jeszcze nieudowodniona lub nieznajdująca potwierdzenia w praktyce»
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: pivo w 12 Sty, 2012, 20:40:20
Cytuj
Jeśli mówimy o teorii jako właśnie czymś, czym budujesz muzykę, to istnieją ścisłe zasady (np. harmonii, kręcące się właśnie wokół tonacji) i ograniczające jest przede wszystkim właśnie podejście muzyki jak do klocków lego, zamiast jak do żywej formy ekspresji.
Nie ;)
Cytat: encyklopedia PWN
teoria [gr., theōría ‘ogląd’, ‘rozważanie’ < theoōreín ‘przyglądać się’, ‘rozważać’, ‘kontemplować’], metodol. w znaczeniu ogólnym — usystematyzowana wiedza objaśniająca daną dziedzinę; w naukach dedukcyjnych — zbiór twierdzeń obejmujący aksjomaty oraz wyprowadzone z nich twierdzenia; potocznie — rezultat działalności badawczej, przeciwieństwo praktyki.
Cytat: słownik PWN
1. «całościowa koncepcja zawierająca opis i wyjaśnienie określonych zjawisk i zagadnień; też: czyjakolwiek koncepcja na określony temat»
2. «dział nauki o literaturze, kulturze, sztuce itp. zajmujący się systematyzowaniem pojęć i twierdzeń leżących u podstaw tych dziedzin»
3. «teza jeszcze nieudowodniona lub nieznajdująca potwierdzenia w praktyce»
Przydałoby Ci się liznąc trochę logiki na jakimś ścisłym kierunku ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 12 Sty, 2012, 21:04:01
Rok byłem na prawie, miałem logikę. Straszne gówno i bzdury. Język z natury nie jest logiczny :D

Tak czy siak, wciąż uważam swoje. To, co wytłuściłem uważam za nie-niezbnędne, przynajmniej mi na moim etapie (nie wykluczam, że kiedyś się to zmieni, ale nie sądzę - co najwyżej z ciekawości podejrzewam mógłbym). Mam w głowie muzykę, na żywo improwizowane w myślach całe utwory z bogatą polifonią, harmonią itp. Muszę tylko się naumieć ją przekładać na instrument, a to z moich obserwacji najlepiej mi idzie wtedy, kiedy dużo gram. Naturalnie, samo z się (przynajmniej do pewnego stopnia, adekwatnego do właśnie tego co i w jakich ilościach grałem). A obawy, że znając teorię mógłbym zacząć zajmować się układaniem muzyki "na sucho" (wpierw coś na papierze układam w celu osiągnięcia czegoś, a dopiero później sprawdzam jak to tak naprawdę brzmi) nie biorą się u mnie znikąd.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: freakguitar w 13 Sty, 2012, 02:59:48
Cytuj
Być może nie zrozumiemy się też dlatego, że pewnie jesteście ścisłowcami i preferujecie analityczny nad holistycznym tryb nauki.

A propos tego... mylisz się :)
Najwięcej jest w głowie, snach( w końcu to 1/3 naszego życia) obserwacji i możliwościach skupienia. Patrząc holistycznie to czy jemy mięso czy nie też ma wpływ na dzwięki, a żyła wodna w pobliżu może nas odciągać od postępu z instrumentem - co więcej za dużo kortyzolu we krwi powoduje, że wręcz nie jesteśmy w stanie przyswoić nic abstrakcyjnego - a to wszystko tylko z powodu głupiej żyły wodnej i stresu w pracy.
Myślę, że geniusz nie uczy się teorii bo ją wyprzedził... ale nie wmawiajmy na forum, że każdy jest geniuszem...

Posty połączone: 13 Sty, 2012, 03:10:04
Cytuj
Cytat: encyklopedia PWN
teoria [gr., theōría ‘ogląd’, ‘rozważanie’ < theoōreín ‘przyglądać się’, ‘rozważać’, ‘kontemplować’], metodol. w znaczeniu ogólnym — usystematyzowana wiedza objaśniająca daną dziedzinę; w naukach dedukcyjnych — zbiór twierdzeń obejmujący aksjomaty oraz wyprowadzone z nich twierdzenia; potocznie — rezultat działalności badawczej, przeciwieństwo praktyki.

Zapodałeś to a to jest bzdura. Skurwiałe podręczniki... to jest dopiero lipa. Teoria nie ma przeciwnego wektora do praktyki będąc w tej samej płaszczyźnie. One po prostu się uzupełniają. Załóżmy taka teoria idzie w lewo i prawo a praktyka w góre i w dół - mamy dwie proste które gdzieś się krzyżują - to że ktoś widzi tylko czarne i białe i wsadził to w książkę nie znaczy że musimy to uznawać za jedyne prawdziwe.

ps. Tak samo grek rozumiał słowo święty - albo Rzymianin - święty - sacer - znaczy tyle święty co przeklęty, a bardziej przesiąknięty mocą nie z tej płaszczyzny ontologicznej... w każdym razie nie tak jak każdy z nas - (święty - ten który nie zakisił ogóra)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 13 Sty, 2012, 03:21:00
Nie rozumiem zbytnio o co ci chodzi (poza ostatnim zdaniem), ale podejrzewam, że słowo "holistycznie" błędnie ci się kojarzy z "medycyną alternatywną" i innym voodoo, bo nie widzę innego wytłumaczenia dla tego radiestetycznego tekstu :D
Co do geniusza i teorii, to sądzę, że właśnie on ma najmniejsze szanse na wpadnięcie w opisywaną przeze mnie pułapkę ;) Póki co uważam się właśnie za zbyt cienkiego bolka, aby się brać za teorię. Wolę popracować nad swoim wyczuciem, aby pewne rzeczy robić naturalnie i dopiero wtedy ew. poznać opisowo, kognitywnie co ja właściwie takiego robię, a nie w drugą stronę.

ed na ed: teoria i praktyka są do siebie równoległe. Przy czym o ile wiedza teoretyczna może być przydatna w praktyce (ale nie musi być niezbędna, oraz źle wykorzystywana może przynosić odwrotne do oczekiwanych efekty), to teoria bez praktyki to pierdolenie :) Jedno i drugie (a właściwie ich produkty: wiedzę i doświadczenie) można łączyć, ale nie trzeba. Póki co wciąż u mnie zbyt mało praktyki, a że mam tendencje do teoretyzowania, to wolę się w to nie pchać...
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: freakguitar w 13 Sty, 2012, 10:34:24
Cytuj
Co do geniusza i teorii, to sądzę, że właśnie on ma najmniejsze szanse na wpadnięcie w opisywaną przeze mnie pułapkę  Póki co uważam się właśnie za zbyt cienkiego bolka, aby się brać za teorię. Wolę popracować nad swoim wyczuciem, aby pewne rzeczy robić naturalnie i dopiero wtedy ew. poznać opisowo, kognitywnie co ja właściwie takiego robię, a nie w drugą stronę.

No i robisz prawidłowo - bo do pewnego etapu lepiej się za teorię nie brać :) sam tak miałem, nie robiłem nic na siłę tylko grałem.

Cytuj
ed na ed: teoria i praktyka są do siebie równoległe.

Tutaj się dalej nie zgodzę - bo jak wyjaśnić, że grając koncert (praktyka) w głowie nie mam teorii.  Hmm alegorią teorii był na obrazach cyrkiel skierowany do góry - praktyki analogicznie w dół.
Tak naprawdę ucząc się tego - tak myślę, że trzeba nauczyć się wyrzucać to z bani gdy potrzeba grać.
HAHA SENTENCJA DNIA:
Teoria jest jak walenie konia - dzieci z tego nie będzie.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: slayer-66669999 w 13 Sty, 2012, 16:01:29
Cytuj
HAHA SENTENCJA DNIA:
Teoria jest jak walenie konia - dzieci z tego nie będzie.
Zamiast zastanawiac sie nad teoria polecam posluchac jakichs niegitarowych nagran, szczegolnie jazzowe i bluesowe rozwijaja wyobraznie. Jak sie dluzej naslucha takiej porytej muzyki (i co gorsza sie nam spodoba), to mozg bedzie podswiadomie dazyl do odtwarzania jakichs schematow, ktore wlasnie wylapal i przyswoil. Sluchanie roznorodnej muzyki znaczaco wplywa na roznorodnosc riffow. Ciezko wymyslac nudne rzeczy, jezeli potrafimy podbierac fajne elementy i zapodawac je po swojemu, wtedy raczej jest inny problem, a mianowicie taki, ze mimo tego, ze kazdy riff moglby byc maszyna napedowa jakiegos hiciora, to nie pasuja do siebie i nie pozwalaja na stworzenie spojnej kompozycji. No i wtedy akurat przydaje sie teoria muzyczna, ktora pomoze swiadomie rozbudowac pomysly, stworzyc odpowiednie napiecie itd... Wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba wiedziec jak z tego skorzystac. Dlatego wszyscy wielcy teoretycy sa tacy nudni. Wpadniecie w monotonie i schematy to najgorsze, co tylko moze sie przytrafic.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 13 Sty, 2012, 17:35:05
Cytuj
Co do geniusza i teorii, to sądzę, że właśnie on ma najmniejsze szanse na wpadnięcie w opisywaną przeze mnie pułapkę  Póki co uważam się właśnie za zbyt cienkiego bolka, aby się brać za teorię. Wolę popracować nad swoim wyczuciem, aby pewne rzeczy robić naturalnie i dopiero wtedy ew. poznać opisowo, kognitywnie co ja właściwie takiego robię, a nie w drugą stronę.

No i robisz prawidłowo - bo do pewnego etapu lepiej się za teorię nie brać :) sam tak miałem, nie robiłem nic na siłę tylko grałem.
O! wreszcie jakieś porozumienie :)

bo jak wyjaśnić, że grając koncert (praktyka) w głowie nie mam teorii.
teoria->wiedza
praktyka->doświadczenie
Jeśli masz doświadczenie, to wiedza ci nie jest niezbędna :) Stąd możliwość grania koncertów bez teorii.

Tak naprawdę ucząc się tego - tak myślę, że trzeba nauczyć się wyrzucać to z bani gdy potrzeba grać.
HAHA SENTENCJA DNIA:
Teoria jest jak walenie konia - dzieci z tego nie będzie.
Nie sposób się nie zgodzić :))))

Slayer, tutaj też nie mam czemu zaprzeczyć, a wręcz przeciwnie :)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: slayer-66669999 w 14 Sty, 2012, 10:20:47
Mysle, ze bardziej cenna jest wiedza wyniesiona z doswiadczen. Jezeli ktos nie ma jakiejs totalnie zlej techniki, a jakiekolwiek wyczucie, to zrobi wiecej niz ktos, kto posiada tylko teoretyczna wiedze, dobra technike, ale nie ma zadnego wyczucia. Nie trzeba wiedziec dokladnie, czy to jest jakies tam, czy inne, skoro to po prostu pasuje;p Wiele wymiataczy zna tylko pare skal na krzyz, zazwyczaj to sa pentatoniki i graja niesamowita muzyke pelna ekspresji mimo brakow teoretycznych. Owszem, sa tacy co lacza teorie i godzinami cwiczen, ale czy robia lepsza muzyke od tych pierwszych to kwestia gustu. Powiem Wam, ze prawdziwym problemem jest zrobic muzyke, ktora nie ma rytmu i melodii, to jest dopiero wyzwanie;p Muzyka jest troche jak klocki... Pasuja czasami tylko w okreslonej kolejnosci i niezaleznie czy mamy instrukcje, czy nie jak je skladac, to musimy zrobic tak, a nie inaczej (by to wszystko brzmialo).

Z tym waleniem konia to akurat swieta prawda;p
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 14 Sty, 2012, 13:47:09
Slayer, +miljart!, do momentu:
Muzyka jest troche jak klocki... Pasuja czasami tylko w okreslonej kolejnosci i niezaleznie czy mamy instrukcje, czy nie jak je skladac, to musimy zrobic tak, a nie inaczej (by to wszystko brzmialo).
Tylko tego właśnie ja cały czas chcę unikać, w sensie podejścia do muzyki jak do klocków. Jak to mi kiedyś wspomniany nauczyciel powiedział: jeśli wrzucisz po prostu mąkę, jajka i wodę i inne składniki prosto do piekarnika, to ciasto z tego nie wyjdzie. Samo sklecanie elementów nie wystarcza, stąd opinie typu "wszystko fajnie i w ogóle, tylko się tego słuchać nie da" ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: terrormuzik w 14 Sty, 2012, 15:36:25
Sluchanie roznorodnej muzyki znaczaco wplywa na roznorodnosc riffow.

+milion

gadając z Pinem (ex sikth) na euroblaście spytałem czego on słuchał kiedy pisał rify do DOADD (dla mnie przeciwieństwo nudnych riffów). Nie bardzo wiedziałem jakiej odpowiedz się spodziewać, a gość powiedział że najchętniej słucha Johna Zorna. Wróciłem, kupiłem chyba z 5gb Zorna :D i po pierwszych dniach stwierdziłem że nic się w tym nie dzieje, zawsze tak mam jak słucham czegoś nowego. Później się wsłuchałem i nie mogę wyjść z podziwu. Od kiedy zacząłem słuchać I ANALIZOWAĆ inne rzeczy oprócz gitarowej sieki (Zorn, Holdsworth, Chick Corea, King Crimson......) widzę znaczną poprawę jeśli chodzi o różnorodność riffów które wymyślam. Poza tym jednak przyjemniej się takiej muzyki słucha na dłuższą metę niż Meszugi ;)
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: slayer-66669999 w 14 Sty, 2012, 16:02:13
Dobrym sposobem na przelamanie monotonii jest tez sluchanie muzyki, ktora wywoluje agresje:P Przynajmniej na mnie to jakos konstruktywnie wplywa:P Puszczam sobie jakis gowniany pop i po 5 minutach mam tyle agresji, ze moglbym rozniesc pol okolicy, wtedy biore gitare i wszystko przelewam w nowe riffy:P Dobry nastroj to podstawa:d Ta muzyka, ktora nam sie najbardziej podoba nie zawsze wplywa na nas najbardziej kreatywnie. Czlowiek ma taki podswiadomy mechanizm kopiowania roznych rzeczy... Jak sluchamy caly czas naszej ulubionej kapeli w kolko, to nie napiszemy raczej materialu, ktory by mu dorownal, a co dopiero przebil. A jak sie slucha sporo rzeczy, to jest tez sporo pomyslow. Jakis czas temu robilem material dla mojej 5 kapeli, bo drugi gitarzysta robi sie troche wypalil i na chwile obecna nie ma inpiracji. Napisalem z 30 riffow, z ktorych pasowalo do siebie 6 i z tego (alez satanistyczna liczba:P) powstal nowy walek. Nie bylo tam slabych riffow, ale niektore mi sie podobaly bardziej niz pozostale. Tylko ciekawe w tym bylo to, ze koledze najbardzeij sie podobaly te riffy, ktore moim zdaniem byly troche slabsze niz te, ktore mi sie podobaly.

Sa gusta i gusciki, wiec to, co dla nas wydaje sie nudne, moze byc ciekawe dla innych i vice versa.

Gitarzysci jazzowi to istna psychoza... Tego przynajmniej dla mnie slucha sie ciezej niz najbardziej przekombinowanych plyt tech death metalowych xd No, ale jaki progress jest, kiedy sie odnajdzie inspiracje w takiej muzyce:P

Grzebanie w nowych brzmieniach tez pomaga na monotonie... Sa riffy, ktore wymagaja specyficznego brzmienia, wtedy sie gra i czuje 'to musi byc taki riff':P

Muzyka skrzypcowa... Kazdy gitarzysta powinien kiedys sprobowac zagrac jakies utwor, ktory domyslnie byl pisany na skrzypce. Wtedy trzeba skupic sie na odpowiedniej technice i walce z ograniczeniami instrumentu *odleglosci progow itd* co rowniez bywa inspirujace.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 14 Sty, 2012, 16:04:00
Inna sprawa: ćwiczcie technikę. Co z tego, że wymyślam fajne riffy, skoro tych które mi się naprawdę podobają ciągle nie umiem zagrać poprawnie :facepalm:
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: slayer-66669999 w 14 Sty, 2012, 16:48:02
Slayer, +miljart!, do momentu:
Muzyka jest troche jak klocki... Pasuja czasami tylko w okreslonej kolejnosci i niezaleznie czy mamy instrukcje, czy nie jak je skladac, to musimy zrobic tak, a nie inaczej (by to wszystko brzmialo).
Tylko tego właśnie ja cały czas chcę unikać, w sensie podejścia do muzyki jak do klocków. Jak to mi kiedyś wspomniany nauczyciel powiedział: jeśli wrzucisz po prostu mąkę, jajka i wodę i inne składniki prosto do piekarnika, to ciasto z tego nie wyjdzie. Samo sklecanie elementów nie wystarcza, stąd opinie typu "wszystko fajnie i w ogóle, tylko się tego słuchać nie da" ;)

Moze troche zle to ujalem;p Raczej chodzilo mi o to, ze wczesniej tworzac cos, co do siebie pasuje nieswiadomie (lub swiadomie) wpasujemy sie w jakas dosc popularna progresje akordow. Jezeli nie znamy calej teorii nie bedzie nam to robilo, bo po prostu bedzie brzmialo jak trzeba. W muzyce jednak funkcjonuja jakies schematy, ktorych czasami nie da sie ominac. Zawsze mozna nawet banalnym rzeczom dodac troche zycia grajac jakas ciekawa technika, czy rozbudowujac rytmike.

Odnosnie cwiczenia techniki, to znam gitarzystow, ktorzy sworzyli bardzo ciekawe albumy, mimo powaznych brakow w technice, ktore jednak nie wplynely na jakosc muzyki. Czasami zbyt dobra technika prowadzi do przerostu formy nad trescia... Nie lubie sluchac schredderow. Co z tego, ze graja miliony dzwiekow na sekunde, skoro te dzwieki nie wnosza nic nowego i wypadaja z glowy tak szybko jak sie pojawily? To prowadzi tez do dehumanizacji muzyki... a to chyba nie jest nic dobrego dla muzyki. Owszem lubie takiego MAB'a czy Cooley'a, ale za to, ze stworzyli dobre szkolki pomagajace rozwinac technike i moc z niej kreatywnie korzystac. Niestety ich muzyka nie robi na mnie wrazenia.

Oczywiscie nie twierdze, ze nie ma gitarzystow zajebistych technicznie i grajacych bardzo ciekawie, przykladem moze byc tutaj taki Loomis;p
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 14 Sty, 2012, 17:37:32
Slayer, +miljart!, do momentu:
Muzyka jest troche jak klocki... Pasuja czasami tylko w okreslonej kolejnosci i niezaleznie czy mamy instrukcje, czy nie jak je skladac, to musimy zrobic tak, a nie inaczej (by to wszystko brzmialo).
Tylko tego właśnie ja cały czas chcę unikać, w sensie podejścia do muzyki jak do klocków. Jak to mi kiedyś wspomniany nauczyciel powiedział: jeśli wrzucisz po prostu mąkę, jajka i wodę i inne składniki prosto do piekarnika, to ciasto z tego nie wyjdzie. Samo sklecanie elementów nie wystarcza, stąd opinie typu "wszystko fajnie i w ogóle, tylko się tego słuchać nie da" ;)

Moze troche zle to ujalem;p Raczej chodzilo mi o to, ze wczesniej tworzac cos, co do siebie pasuje nieswiadomie (lub swiadomie) wpasujemy sie w jakas dosc popularna progresje akordow. Jezeli nie znamy calej teorii nie bedzie nam to robilo, bo po prostu bedzie brzmialo jak trzeba. W muzyce jednak funkcjonuja jakies schematy, ktorych czasami nie da sie ominac. Zawsze mozna nawet banalnym rzeczom dodac troche zycia grajac jakas ciekawa technika, czy rozbudowujac rytmike.
A z tym to się zgadzam :)
Tylko IMO trzeba też mieć umiar, aby nie przesadzić w druga stronę, no chyba że nie chcemy tworzyć muzyki do słuchania dla przyjemności, grającej na emocjach, a właśnie taką "intelektualną", przekombinowaną. No ale co kto lubi. Ja lubię hiciarskie granie i dla mnie ideałem jest zaaranżować pozornie proste rzeczy tak, że razem tworzą coś wyjebanego.

Dalej z kolei zahaczyłeś o problem shredderów. Tylko znów, ta muzyka to popisywanie się "patrz jaki jestem zajebisty i jak odtwarzam wytrenowane ćwiczenia na technikę wplecione w jakąś aranżację (lub nawet nie), co by to udawało muzykę" ;) Tylko co z tego, że coś jest trudno zagrać, jeśli to jest chujowe? Technika u nich staje się treścią, choć powinna być jedynie narzędziem, formą. To jest coś chyba najgorszego, bo tak naprawdę tej treści tam nie ma, przynajmniej nie dla kogoś, kto oczekuje muzyki, a nie po prostu zlepku dźwięków.
To jest znowu odtwórstwo, zamiast twórczości. Ale w sumie jakby tak pomyśleć - jak ktoś większość czasu słucha ćwiczeń technicznych napierdalania skal zamiast muzyki, ew właśnie takiej shredderskiej "muzyki", to jego muzyczne wyczucie się upośledza pod coś takiego właśnie :D
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: slayer-66669999 w 14 Sty, 2012, 17:59:57
No i trzeba cwiczyc sluch caly czas, tak by moc precyzyjnie przekladac to co ma sie w glowie na gitare. Takie programy jak earmaster i inne freewarowe wynalazki calkiem niezle pomagaja. Na poczatku moze jest trudno, ale po jakims czasie, kiedy ogarnie sie te wszystkie interwaly itd, to slucha sie muzyki i 'a teraz kwarta w gore, sekunda w dol';p Rozwalenie na sluch jakiegos prostego kawalka (nawet nie do konca poprawne) daje wiecej radosci i progressu niz pykniecie skali przez 3 oktawy w 220bpm. Shredderzy najbardziej podniecaja poczatkujacych gitarzystow, sam kiedys tez mialem ochote zostac schredderem i usilnie staralem sie grac szybciej i szybciej. A potem mialem troche przewy i nie potrafilem zagrac tego, co wczesniej gralem bez zajakniecia. No i na shredderow laski nie leca... wiec szkoda czasu moim zdaniem;p Kobiety to jedna wielka motywacja do grania;p
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sylkis w 14 Sty, 2012, 20:17:22
earmaster i inne freewarowe wynalazki
Name names!

W sumie to trochę się zreflektowałem odnośnie moich wcześniejszych wypowiedzi i jednak przyznaję trochę racji pivovaritowi itp - faktycznie w paru miejscach broniąc swojego stanowiska trochę się zapędziłem i zacząłem mieszać, jednak wciąż z niego nie rezygnuję, tylko chcę je zrewidować.
Teoria sama w sobie jako taka nie może zaszkodzić, bardziej tu chodzi o podejście do niej. Nie można polegać wyłącznie na niej, muzyka to jednak forma ekspresji i może wtedy stracić swą "duszę". Nie można też czystą teorią zastępować praktyki, bo rezultaty będą wybitnie gówniane, z resztą jak w każdej możliwej dziedzinie. Ogólnie to bez teorii można się spokojnie obejść, a wręcz sama praktyka da o wiele lepsze rezultaty od samej teorii. Jednak jeśli należycie łączyć jedno i drugie, to wtedy rezultaty prawdopodobnie będą jeszcze lepsze - bo pozwoli to nam uporządkować i rozwinąć to, co w duszy gra. Problem jednak leży w tym "należycie" :) Na pewno nie można zaniedbywać praktyki jej kosztem, a do pewnego etapu nie ma co sobie nią zawracać głowy, aby właśnie do tego nie doprowadzić.
Spoiler
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: wrobelsparrow w 15 Sty, 2012, 00:38:17
Z własnego tzw. doświadczenia, sugeruję układanie riffów skocznych.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: lord_awesomeguy w 15 Sty, 2012, 21:45:13
Typu:

Emmure - Solar Flare Homicide (http://www.youtube.com/watch?v=xn2A_dXoIAA#ws)
Wszystkie skaczom.
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: sharpi w 22 Sty, 2012, 23:48:03
Wiecie...Przestałem czytać, poszedłem grać :P
Tytuł: Odp: Monotonne riffy...
Wiadomość wysłana przez: fulltone88 w 01 Mar, 2012, 18:14:06
Twórz własne szczepy dźwięków, skoro masz tak dobry słuch to nie powinno sprawić Ci to problemu.