Jeszcze inna rzecz. Dobry fundament. Dobry hicior przeważnie da się zagrać, w mniej lub bardziej uproszczonej wersji, na kilku akordach (przy ognisku;P). Więc dlaczego by nie odwrócić procesu i zacząć od kilku akordów, a później sobie to rozbudować, zamiast zaczynać od skomplikowanego riffu.Całkowicie się zgadzam! Grunt to napisać po prostu DOBRĄ PIOSENKĘ! Taką normalną, z jakimiś akordami (czyli chocby najprostszą harmonią) i budowaniem w niej napięcia (dynamika i pochód akordów). Potem dobrze by było ją zaaranżować w ulubionym przez siebie stylu, czyli "obudować" riffami z naszego "skarbczyka" pomysłów.
Zasada nr.3:Ja się wtedy zaczynam cieszyć, że może kolejny instrumental a potem wchodzi wokal i dupa. :(
Macie 30 sekund na rozpoczęcie śpiewania pierwszej zwrotki. Jak już się nie możecie powstrzymać to max 60 sekund, ale już i tak przegniecie pałę i znakomita większość słuchaczy dojdzie do wniosku, że kawałek ma jakiś przydługi nudny wstęp. Ja najczęsciej od razu przewijam na następny utwór :-)
Zasada nr.1:Np. taką? Nuclear Vomit - 11 - Poland-Catholand-Patholand (http://www.youtube.com/watch?v=6wrU0Oo7vCQ#)
KAWAŁEK MUSI MIEĆ MELODIĘ! Nie musi być ona w całym utworze (np. część może być rapowana lub wrzeszczana), ale jeśli utwór ma być zapamiętany to dzięki układowi dźwięków, które wwierca się w mózg kombinacją jaką da się ZANUCIĆ!
Oj widzę, że delikatne seugestie w kierunku wykonania przez Was samodzielnej pracy umysłowej nie zdaja egzaminu :-)
KAWAŁEK MUSI MIEĆ MELODIĘ! Nie musi być ona w całym utworze (np. część może być rapowana lub wrzeszczana), ale jeśli utwór ma być zapamiętany to dzięki układowi dźwięków, które wwierca się w mózg kombinacją jaką da się ZANUCIĆ! Przykład z ostatniego czasu to choćby Korn Get Up!
Bardzo ważne są elementy charakterystyczne - rytm, melodia. To ma zapaść słuchaczowi w pamięć i od tego kurwa jest refren. Dlatego jest grany tyle razy.
Ja bym się odczepił od onanizmu prowadzącego a uogólnił to na prostą zasadę: "bez przekombinowania"
Inna rzecz którą zaobserwowałem, zespołom pomaga posiadanie jakiegoś nazwijmy to ogólnego przesłania, które się za nimi kryje, nawet jeżeli jest głupie i bez sensu, bo jakiś tam krąg odbiorców może się z nim utożsamić.Ale to jest socjologia a nie przepis na produkcję hitów ;]
ilu z Was zna pozostalych czlonkow zespolu feel?Pavulon z pigmeja gra tam na gitarze.
ilu z Was zna pozostalych czlonkow zespolu feel?Pavulon z pigmeja gra tam na gitarze.
Teraz pytanie konkursowe - ilu z Was zna pozostalych czlonkow zespolu [Tutaj praktycznie dowolny zespół z TV]
Przepraszam ale ja nie wiem co to jest C.O.C.Corrosion of Conformity - Vote With a Bullet
Nie będzie dla nikogo. Ten etap jest zamknięty. Odwróciliśmy się od grania rocka rolniczego i wróciliśmy na łono Pana Distorszyna :headbang:
Teraz pytanie konkursowe - ilu z Was zna pozostalych czlonkow zespolu [Tutaj praktycznie dowolny zespół z TV]
Na szczęście są wyjątki: Keith Richards, Joe Perry, Angus Young. Pomijam tuzów typu Satriani, Vai, Gilbert - jeśli gitarzysta ma charyzmę i/lub jest bardzo charakterystyczny, to ludożerka go polubi.
Kurde g-zs! Zaraz sprowadzimy dyskusję ad absurdum, a to nie o to chodzi... Zadam może perfidne pytanie po jaki wuj wogóle piszecie kawałki skoro wiecie, że są skazane na niebyt? Albo inne pytanie: co decyduje, że niektóre wasze utwory są lepsze a niektóre gorsze? Te lepsze sa bo są lepsze i huj? Cały bajer przecież polega na tym, żeby nie tylko wiedzieć, że się zrobiło coś co ma ręce i nogi, ale też umieć wyciągnąć wnioski na przyszłość! No jestem kuźwa wręcz zażenowany - umieć tylko powiedzieć, że się podoba lub nie a nie wiedzieć dlaczego to w branży artystycznej BARBARZYŃSTWO!
Po pierwsze, to bardzo dobry temat! A po drugie - hitem, czy po prostu najpopularniejszym kawałkiem Meszugi jest Bleed. Co w zasadzie czyni go tak popularnym? Nie wyróżnia się jakoś specjalnie na tle reszty twórczości zespołu.Jego teledysk był stosunkowo często puszczany w MTV (nawet tym polskim)?
Po pierwsze, to bardzo dobry temat! A po drugie - hitem, czy po prostu najpopularniejszym kawałkiem Meszugi jest Bleed. Co w zasadzie czyni go tak popularnym? Nie wyróżnia się jakoś specjalnie na tle reszty twórczości zespołu.Imo to przez wyróżniający się motyw rytmiczny - galop na triolach
To nie są triole. Dwie szesnastki i ósemka, czy co tam, w zależności czy ustawisz tempo 115 czy 230 (jeśli dobrze pamiętam).(https://forum.sevenstring.pl/proxy.php?request=http%3A%2F%2Fc.wrzuta.pl%2Fwi3743%2F15139944000e861d4d17931c%2Fno_kurwa_rzeczywiscie&hash=42c06a4892423e6a9ec0661a92fee6f5d6496d84)
Go on łiv yo stori..Podjebywanie riffów od innych kapel (np Kyussa), zdaje się zwłaszcza w późniejszym okresie, praktykowali dość często. Sam nie znam wielu przykładów tak z głowy, kiedyś ktoś mi rzucił hasło i zasypywał tytułami, nie sprawdzałem wszystkiego. Pierwsze lepsze filmiki z jućjuba:
Ja nawet zaobserwowałem na jakiejś starszej płycie Fiolki autoplagiat! Działa to następująco: Na początku płyty robimy dobrze wpadający w ucho utwór w żywszym tempie. Pod koniec płyty wstawiamy utwór z innym tekstem i aranżem, w nieco wolniejszym tempie, ale na TYM SAMYM POMYŚLE! Ten sam pochód akordów, melodia, itp... Pierwszy raz słucham płyty i co? Kurde ja ten kawałek skądś znam!!!
Z "autoplagiatów", o ile można to tak określić, zawsze lubiłem za nie Stratovariusa (a co!). Mam wrażenie, że Tolkki często komponując jakiś nowy, duży kawałek używał do niego melodie/riffy z różnych starszych, pomniejszych. Co prawda raczej nie wewnątrz jednego albumu, no ale i tak JA przez to, że to jeden zespół, traktowałem to bardziej na zasadach jak w muzyce soundtrackowej, której słuchałem na potęgę zanim zainteresowałem się rockiem/metalem. Jak ktoś nie ogarnia o co mi chodzi, to załóżmy, że jak na każdą grę przypada z 50-100 zupełnie niezależnych utworów, to melodii zaledwie z 10-15 (te liczby teraz z dupy wyciągam, jedynie chce pokazać o co chodzi), tylko są aranżowane/wplatane na milion różnych sposobów (czasem nawet po kilka do jednego kawałka), powiązane odpowiednio z pewnymi elementami gry. Kiedyś swoją drogą sobie umyśliłem, że gdybym stworzył jakiś swój autorski album, to też bym tak zrobił, że np ileś tam kawałków (melodii) by składało się na album, + ostatni, najbardziej odpierdolony i przekombinowany kompozycyjnie kawałek będący finałem albumu, byłby swoistym medleyem, podsumowaniem całości. W zależności od typu granej muzy to mogłoby być fajne :) Choć pewnie nie jeden zespół coś takiego już zrobił i nie odkryłem Ameryki :D
Utwór przyjazny radiu (Radio Friendly Song) - Jon Lajoie POLSKIE NAPISY (http://www.youtube.com/watch?v=kRnKmmMoXBo#ws)
Przemek ma zdaje się na myśli anatomię pieśni określanych jako przyjazne radiu (http://www.youtube.com/watch?v=A0Gs4xGw1Eg#ws) lub popowe (http://www.youtube.com/watch?v=ijr4rwb2WbE#ws) ;D