Tytuł: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 07 Sty, 2011, 07:36:51
Na wstępie zaznaczę, że pewnie 90% uzna co następuje za oczywiste oczywistości, ale co mię to, chcę się pochwalić :D
A wienc... Historia mojego drogiego Stefana zaczyna się gdzieś w połowie czerwca, kiedy to po kilku dniach oczekiwania przysłany mi został z Niemiec. Zamawiałem przez polską firmę Bratpol, bo co będę thomannowi marżę płacił a jak się okazało obie firmy ściągałyby patyk z jednej hurtowni.
Była, i jest, to moja pierwsza siódemka, a druga elektryczna gitara w ogóle, nastąpiła po Washburnie X12, więc skok klasowy, jak i efekt WOW był znaczny :D Od początku jednak były z nią pewne problemy, mniejsze lub większe, zależne od grubości strun, siły wiatru i fazy księżyca, jak na Pokojówkę W Chinach przystało.
Pałowałem się z tym jak widać dość długo, raz z braku kasy, dwa z braku wyobraźni etcetera etcetera, ale na tydzień przed przerwą świąteczną decyzja zapadła, telefon(y) do Mulata zostały wykonane i cała kasa została odłożona, wiosło natomiast na przerwę świąteczną poszło do Raszyna, oto co zostało zrobione:
1. Szlif progów - no bo ileż można się pałować, z wytłumionymi strunami od progów 12+, o wiele za wysoką akcją strun i wytłumioną 3 struną... Wykonane perfekcyjnie, wszystko śmiga aż miło.
2. Burżujskie Mosiężne Siodełko +5 do sustainu, +15 do zajebistości - fabryczny plajstik był, co tu dużo mówić, mierny i już nie wyrabiał grubości strun. Miałem więc wybór, piłować to, czyli tzw rzeźba w gównie, albo dopłacić 40zł i zrobić nowe, szpanerskie, błyszczące...
3. Elektronika - fabryczna była nie dość, że ledwo polutowana, to jeszcze w ogóle skopana z natury, o switchu, który musiałem wymienić wcześniej, pewnie znany Wam Nexus powiedział, że dawno się tyle nie nauczył z jednego popsutego ustrojstwa :D. Tak więc obecnie switch i potki fenderowskie, gniazdo nawet nie wiem, ale też nowe.
4. Bridge Pickup - czyli wstawiłem dobrą polską hellfajkę. To już moja fanaberia i wynik nieoczekiwanego prezentu świątecznego, więc wstawiona była już po odbiorze wiosła ( punkty 1-3 ).
Wrażenia!
To może pójdę po kolei:
Progi. Wszystko śmiga, akcja strun nie ultra niska, ale też nie chciałem takiej, wyszlifowane, równiutkie i w ogóle wedle życzenia, +15 do solo bpmów :D
Siodełko. Struny siedzą idealnie, nie klinują się. Sustain faktycznie się zwiększył, gitara brzmi lepiej na kanale czystym ( jakbym go używał ::) ) a dźwięki na pustych brzmią wreszcie tak jak te na progach, przy plastikowym siodełku słychać było różnicę. No i na sucho gra głośniej i ładniej :headbang:
Elektonika. No... potki jak potki, wreszcie działają :P
Hellfire. Nooo... Jak powiedział Mulat, "Ryczy" i tak właśnie jest. Zaraz potem dodał "Ogień!" i również to jest prawdą. Po przyjściu do domu i podłączeniu do pieca, od razu gałka Treble powędrowała minimalnie do góry, gałka Bass znacznie w dół. Rzeź, moc i ogień są, nawet mimo lipy na korpusie i pieca z gatunku domowa pierdziawka ( Cube 30x ). Riffy brzmią agresywniej niż brzmiały, a solówki to już w ogóle inna bajka, brzmienie klasę wyżej.
Pickup jest naprawdę świetny, aczkolwiek ( tak tak :P ), gdyby ktoś chciał takowy odkupić/wymienić w najbliższym, lub dalszym czasie, to walić śmiało. Powód: Hellfire jest imo genialnym urządzeniem do muzyki typu Heavy, Death, Blackened Death, Deathened Black, wszelkie Grind, Hard, Death, Metal, Crab, Porngrind i co tam jeszcze Core etc. a ja, jak odkryłem, dopiero po przetestowaniu, wolał i potrzebowałbym coś nieco bardziej sterylnego, acz dalej Hi-Gain ( stąd moje dwuznaczne spojrzenia w stronę Eclipse'a ).
Jak wiadomo, pickupumi trzeba pożonglować, żeby wyrobić sobie sensowną opinię i gust, i z takim zamysłem też kupiłem tego Merlina, dodam, że fetyszowi dałem za dość i jest on fabrycznie nowy, przysłany prosto z siedziby Merlin Pickups.
Co mnie jeszcze zdziwiło mocno, to jak dobry był stockowy bridge pickup, wiadomo, że gorszy od Hellfire, ale... niewiele gorszy! W sumie jest podobny, tylko trochę mniej ognia, trochę mniej zadziorności śpiewności, troszeczkę mniej mocy, i trochę więcej sterylności. Ale to wszystko "trochę", w skali 1-10 odebrałbym mu jakieś 2-2,5 pkt w stosunku do Hellfire'a.
No i muszę oddać Mulatowi co jego. Wykonał świetną robotę, za standardowe pieniądze ( no dobra, wymiana pupa 40 zł to imo lekkie przegięcie, ale reszta jak się spodziewałem :P ) i w krótkim czasie. Jedyne co mam mu do zarzucenia na chwilę obecną, to to, że miesza dokładnie na drugim końcu Warszawy :F
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: terrormuzik w 07 Sty, 2011, 08:03:36
gratuluję :). Też się zbieram żeby swoje gitary oddać jakiemuś magikowi do odpimpowania, ale zawsze jak uzbieram trochę kasy to kupuję coś nowego.. Musze to zmienić :D. Ile kosztowała Cię zmiana siodełka jak mogę spytać?
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 07 Sty, 2011, 08:21:36
80zł, ale uważam, że warto. Piłowanie plastiku to by było 40zł, grafitowe 50 albo 60, no to już mogłem dorzucić, bo uważam, że sporo dobrego wniosło to siodełko do brzmienia, aż zacząłem się zastanawiać nad kupieniem lepszego mostu, bo wiadomo, siodełko gada głównie na pustych strunach, most cały czas.
Ale bez przesady, nie stać mnie :P
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: terrormuzik w 07 Sty, 2011, 08:31:21
to pewnie przy okazji picowania mojego pasa zaopatrzę się w nowe siodło :)
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Zomballo w 07 Sty, 2011, 09:09:54
Dobra robota! Mój Viper też domaga się odpimpowania. Miedziane siodełko wygląda szałowo :)
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 07 Sty, 2011, 09:18:50
To jest jego największa zaleta :D W ogóle fajnie Stefan by wyglądał jakby miał cały osprzęt w takim kolorze.
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Rumak w 07 Sty, 2011, 13:56:56
Gratz, ja od dłuższego czasu zastanawiam się nad oddaniem go w dobre ręce w celu regulacji wszelakich itd. Nad Merlinem zastanawiałem się od samego początku, ale mam wersję na DD, co wymaga ingerencji w drewnie, a te DD w lipie śmigają aż kurde naprawdę miło. Progi mi się jedynie do teraz starły a siodełko mnie wkurza od samego początku :P Na razie to jedyna rzecz którą zrobiłem w moim Stefie to wymiana potka na push pull i rozłączenie cewek, jest kozacko! :headbang:
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 07 Sty, 2011, 14:03:29
DD?
Poza tym przecież Merlin robi oba rozmiary pickupów, ten mój i nazwijmy to mały.
Moje progi póki co nie mają chyba żadnych śladów na sobie. Szczęśliwie ;D
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Rumak w 07 Sty, 2011, 15:32:38
U mnie nie jest najgorzej, tylko trochę brzęczą struny, może to być nawet wina siodełka, które się zużyło.
Wiem o tym doskonale, że Helfajka w dwóch rozmiarówkach jest.
A co za problem, kupujesz mniejszego i wio... nie...?
No, nie. Ma bardzo mało zaokrąglone brzegi i jest z 1cm głębszy. Sam dłubałem z D-Sonica na Hellfajkie, to wiem. Nawet tu foty dawałem i tutorial, czy cóś ;)
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 07 Sty, 2011, 16:14:17
A to nie wiedziałem, to jest problem tylko DD, czy jakiś bardziej ogólny?
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Rumak w 07 Sty, 2011, 16:35:22
Ogólny, Wujo mówi o D-Sonicu, który jest od DiMarzio.
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 07 Sty, 2011, 16:47:54
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: sify11 w 08 Sty, 2011, 12:59:27
strasznie mnie kreca mosiezne siodelka :) a sam oodbieram swojego lp od Rolki w poniedzialek to wrzuce słitaśne foteczki ;)
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 08 Sty, 2011, 14:15:43
Dlaczego byłem pewien, że to właśnie siodełko Was tak zajara? :D
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Wybielacz666 w 08 Sty, 2011, 15:27:11
hm, mógłbyś zapodać kontakt do Mulata i na priv wycenę poszczególnych robótek? niedługo zaczynamy nagrywać i potrzebuję oddać oba wiosełka do porządnej regulacji :)
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 08 Sty, 2011, 18:40:17
No zdecydowanie jest coś tak a'la dzwon, na czystym to imo lepiej słychać, ale na przesterze też jest zauważalne.
Struny chodzą płynnie, kupuje się buteleczkę takiego czegoś w muzycznym, za 30zł i przy wymianie minimalną ilość tego się daje na rowki ( przynajmniej tak Mulat powiedział ).
Co do wymiany setu: powiedział, że zawsze robi tak że rozmiar wyżej jeszcze wejdzie, a jak sobie wymarzysz jeszcze grubsze niż ten rozmiar więcej, to już trzeba niestety piłować, ale no wiesz... teoretycznie każde siodełko trzeba od pewnej grubości ;)
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 09 Sty, 2011, 07:11:37
A wiesz, że nawet nie wiem, Mulat powiedział "w muzycznym kupujesz buteleczkę takiego czegoś za 30zł", założyłem, że na miejscu będą wiedzieli.
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: mleko w 09 Sty, 2011, 15:34:20
niekoniecznie, moja rozmowa w najbliższym ( o dziwo dosyć dużym sklepie muzycznym) ja:witam, chciałbym obejrzeć jakąś gitarę pracownik sklepu podaje sky waya mimo że z tyłu wiszą ibanezy, ltdeki pare giboli itp. ja: a dobra jest ta gitara? pracownik: świetna. po z trudem łapie akord a-moll, brzdęka z góry, łapie e moll i brzdęka z góry. ja: o pięknie brzmi (ironia) a co może mi pan powiedzieć o tej gitarze? pracownik się trochę spocił rzucił zbłąkane spojrzenie w lewo i prawo po czym burknął parę słów o pięknym wykonaniu i o staranności. spytałem jeszcze o cenę po czym wziłem wiosło i zagrałem kilka prostszych przebiegów i parę sweepów na rozgrzewkę by odpędzić natręta. od tamtej pory szef działu gitarowego(jak się okazało) mnie nie lubi. (przerwałem mu dodatkowo wyrywanie jakiś lasek na jego gitarową zajebistość)
płęta taka że nie miej złudzeń że w każdym sklepie do którego pójdziesz obsługa Ci pomoże :P:P
Tytuł: Odp: SC-207 rikastomajzejszyn, czyli jak odchińszczyłem paździerz
Wiadomość wysłana przez: Rachet w 09 Sty, 2011, 16:01:15
No nie, ale rozmawiając z Mulatem ( a także i ze mną ) pod hasłem "sklep muzyczny" kryje się Warszawski Rock'n'Roll, a tam ludzie naprawdę ogarnięci i w temacie ( i przynajmniej dwóch z nich gra na siódemkach ). Nawet manager-kierownik to nie jakiś tam urzędas-biznesmen, tylko stary gitarowy wyjadacz.
Dobry sklep, nic poza kostkami tam dla mnie ciekawego nie mają, ale i tak jak muzyczny, to dla mnie tylko tam :P