Forum Sevenstring.pl
Muzyka => Muzyka => Wątek zaczęty przez: Ghost_of_Cain w 25 Lis, 2010, 00:28:42
-
Hej, ho.
1. Zadzwonił do mnie kolega, który widział, że mam w domu gitarę i rzekł, że idzie na koncert gdzie pewien gość z Australii też będzie grać na gitarze, a na imię mu Tommy. Ja na to "ha, jasne! Tommy, uznany artysta, znam jego wszystkie hity i w ogóle jestem, kuna fak, koneserem tej muzyki". No, skoro tak zadeklarowałem, to musiałem pójść i sprawdzić, czy aby na pewno nie pomyliłem postaci :D
Tommy grał na zepsutej gitarze, widziałem to wyraźnie; nie miała hambakiera, miała dziurę w środku wielką jak zad misia koala i brakowało jej co najmniej jednej struny. W dodatku jakaś taka zużyta była - nic zresztą dziwnego, skoro szarpidrut napierdzielał w nią bezlitośnie to łapskiem, to znów - no shit! - pędzlem.
Zawsze myślałem, że do poruszenia moszny potrzeba japońskich gratów, wzmaków Mesa Boobie, i-em-dżi HZ i Dżibsona robota. Jakże się myliłem! Na zepsutej gitarze z dziurą i bez struny można zajebać taki koncert, że proszę wstać.
I wcale nie było za dużo cyrku - była sympatyczna zabawa z publiką, było walenie z baśki w mikrofon i okładanie wiosła pędzlem, ale poza tym, były obszerne fragmenty chwytające za serducho, naprawdę. Absolutnie wyjątkowy był numer, o którym Tommy powiedział, że ukradł w nim kilka patentów pewnemu Indianinowi grającemu oryginalnie na flecie (ma się ów kawałek pojawić na płycie, która wychodzi niebawem, a do Bolski dotrze dopiero w przyszłym roku; jak znajdę gdzieś ja jutubie, to podrzucę).
PS Najzabawniejsze teksty Tommy'ego:
"I'm gonna play my new guitar. Ok, it was new, when I bought it around 1982 (stroi chwilę...) It was in tune, when I bought it!"
"For all the guitar freaks around here - I've now tuned my E string down to D. For all the rest - I'm just tuning my guitar" :-))
PS 2 Przed Tommy'm oraz przez chwilę zusamen z nim, grał Adam Palma - Polak, który w kwestii gitar z dziurą i bez hambakierów też ma chyba sporo do powiedzenia - naprawdę miło było posłuchać.
2. Zabawiłem się w archeologa - usłyszałem o pozostałościach dinozaurów i trylobitów w wapniu, które znałem pobieżnie i postanowiłem, wiedziony zdrożną ciekawością, sprawie się przyjrzeć.
Na koncert Martin Turner's Wishbone Ash przyszło jakieś 100 osób. No może trochę więcej - nigdy nie krzyczałem grupowo "sędzia chuj!" na stadionie, to i ocenić liczebności tłumu za bardzo nie potrafię. Ale naprawdę publika była mizerna.
Nie przeszkodziło to dinozarłom zagrać tak, że zbieram szczękę z podłogi jeszcze dziś i zastanawiam się, jak to się właściwie robi. Bez żadnego zadęcia, gwiazdorstwa (no, trudno o to w byłym kinie "Iwanowo" i przed setką ludzi..) na combach wyglądających jak Mesa Boogie F-50, panowie zasunęli takim ogniem, że klientela chciała pobić ochroniarza by dostać się do, pardon, sektora siedzącego pod sceną ;)
Jestem wychowany na kolejnym po Wishbone Ash pokoleniu kudłatych jaskiniowców grających urocze harmonie na gitarach i byłem przekonany, że to porwie mnie najbardziej, ale myliłem się - fragmenty z harmoniami na gitarkach były piękne, lecz absolutnie rozwaliły mnie 3 głosy w wokalu. No żesz kurde, powiało tamtymi latami. Jak to powiedział frontman: "it's from the album released around 1907.. no wait - 1970, or so" :D
W pamięci miałem wdrukowany tylko jeden cały utwór tej kapeli: "Persephone" z piątej płyty. I wiecie co? Zagrali go. Ależ była jazda.
-
zazdroszczę :)
-
Heh, z zasady nie poszedłem na koncert nieoryginalnego Wishbona. Niby Turner, ale sorry - jak ktoś robi alternatywną wersję istniejącego już zespołu, to jakoś mi to nie bardzo podchodzi. Choć z drugiej strony - usłyszeć Perspephonę, której Wishbone Ash (bez nazwiska) nie gra na koncertach od kilkunastu lat, byłoby całkiem przyjemnie.