Poniższą historię można rozpisać na dwa baty kilka aktów. Ale jest w pół do drugiej w nocy a ja nie mam ochoty na zabawę w Szekspira.
Będzie więc krótko i beznamiętnie, niczym jazda na ręcznym pod kołderką w samotny, zimowy wieczór. Ogółem @Omlet (http://forum.sevenstring.pl/index.php?action=profile;u=1087) mi podetknął aukcję, za co w sumie należą mu się tu główne brawa i oklaski jako demiurgowi-stwórcy.
No to jedziem: o samej gitarze nie wiedziałem nic aż do momentu kupienia - to znaczy wiedziałem, że ma osiem strun.
Wg. strony Schectera specyfikacja ma się następująco: Korpus i gryf - mahuń; Podstrunnica - heban; Radius 20", gryf "thin C" - cokolwiek by to nie znaczyło. Konstrukcja Set-neck z "Ultra access" - cokolwiek by to nie znaczyło, od siebie mogę powiedzieć że żadnego ultra-access nie uświadczyłem, wprost przeciwnie, dostęp do wyższych progów wcale taki łatwy nie jest. Skala wg. strony oficjalnej to 28", ale pomiary linijką wskazują że to jednak 26,5". Nie wiem czemu tak, ale tak jest. Jako że założone struny to 0.10-0.74 to jednak jest ciut makaron i to trzeba zmienić. Innych mankamentów oprócz potka od głośności w dość niefortunnym miejscu nie stwierdziłem. Może oprócz tego że gały volume wydają się być zamienione miejscami, ale to w sumie bez znaczenia. Jak wymienię struny na coś grubszego to całość pójdzie do regulacji, czytaj obniżyć akcję i poprawić menzurę.
Na chwilę obecną mam nadal efekt "WOW", i to solidny, bo mimo makaroniastych strun i wysokiej akcji strun basowych (pod wiolinami jest ok) gra się na tym super. Wielkim szokiem okazuje się sam fakt tego że są dwie struny nadprogramowe, do tego nie przywykłem do odstępów między nimi więc zdarza mi się nie trafiać w te co trzeba, przez co sweepy raczej poczekają aż się przyzwyczaję.
Co tu mogę więcej pierdolić, wiosło po prostu jest przezajekurwabiście piękne, za to ciężkie, a gryf jest takiej szerokości, że gdyby je położyć gdzieś w polu, to zaraz zaczęłyby na nim lądować Boeingi 747. Serio.
P0rno poniżej:
Ogółem nie umiem w NGD, od 8 lat miałem jedną jedyną gitarę, a i cudzych jakoś mało się namacałem. Pardon. Nie bijcie (mocno).
No zdecydowanie. Zabawne jest to że wioliny też są miększe niż w Vendetcie mimo że i tu i tam mam 10ki, E w Schecterze nawet jest grubsza bo 54 vs 52. Pewnie przez większą ilość strun. Zastanawiam się jaki komplet będzie najsensowniejszy w tym układzie. Plus muszę imbusy kupić, bo nie mam żadnych do tego hipshota żeby wyregulować akcję, ale póki co da się grać na tym bez większych problemów, jedynie przez menzurę na razie unikać akordów i tym podobnych.
Dobra, gitarka ze mną jest już jakiś czas, i mogę stwierdzić jasno - wykurwia. Odkąd ją mam, nie dotykałem mojej starej Vendetty ani razu. Brzmienie - na tyle, na ile może być oddane przez VSTki z karty dźwiękowej - w niniejszej próbce u dołu:
Miło by tylko było, gdyby skala była nieco większa, bo grubszych strun bez rozwiercania kluczy raczej już nie wcisnę, ale nie będę narzekał, tylko grał, bo po to to mam, żeby grało, a nie.
Miśki moje drogie, kolejne zapytanie z cyklu "jestem nieogarem".
Wziąłem się wczoraj za regulację, bo akcja była "ciut" za wysoko na moje standardy, przy okazji chciałem się wziąć za menzurę. No i coś nie bangla.
Od F# do E intonacja jest kilka(naście) centów za niska na 12 progu, co ciekawe w okolicach 5ego jeszcze obleci od biedy, tak w granicach 0- minus 5-10 centów, zależy jak nacisnę/szarpnę. Problem w tym, że wózki w mostku mam już tak blisko gryfu jak się da, dalsze kręcenie śrubą nic nie daje, robi się w niej nagle luz ale sam wózek nie rusza do przodu.
Gryf ma minimalną łódeczkę, akcja jest dość nisko (tak lubię, jest dość wygodnie, choć trochę za miękko).
Struny to 09-80 Ernie Ball, skala 26.5.
Jakie są opcje żeby to wyregulować w końcu?
Nie gram niczego w okolicach djentu ani innych kodów binarnych, wprost przeciwnie - jakieś black metale uskuteczniam, więc nie ukrywam, że strojenie to sprawa dość istotna.
Chyba z września, coś mi się wydaje. Jednocześnie upalałem moją starą 6kę też, więc IMO mają w sobie jeszcze trochę życia. Jakbym miał kupować nowe to raczej oczko grubsze basowe, ta 80 nieco zbyt lata jak ja moje. Będę musiał tylko siodełko spiłować.
Jest całkiem ok. Gryf jest turbo-szeroki w porównaniu do mojej starej Vendetty, która też nie jest zbyt szczupła, ale nie przeszkadza mi to w ogóle, może tylko rozstaw strun lekko utrudnia mi sweepy na wiolinach w wyższych pozycjach, ale to raczej kwestia przyzwyczajenia. Największy nieogar dla mnie to akurat kwestia pickupów, aktywy zachowują się i brzmią kompletnie inaczej niż to do czego przywykłem.
Waży swoje, ale dla mnie to akurat plus. Ogólnie solidnie wykonane wiosło, przez długi czas grałem tylko na niej, olewając kompletnie 6kę. Brzmieniowo kurwi solidnie, ale trochę może jej brakować twardszego ataku, co chyba jest normalne biorąc pod uwagę że jest cała z mahoniu plus heban na podstrunnicy.
Przydałaby się trochę dłuższa menzura, 26.5 to jednak ciut za mało jak dla F# - power chordy na 8 strunie praktycznie odpadają, nieco za bardzo struna się poddaje pod naciskiem. Wydaje mi się że w którymś momencie to poprawili i na stronie producenta pokazują już w specyfikacji 27.5. Ogółem czeka aż ją łaskawie zaniosę do lutnika na małe poprawki setupu typu lekkie poszerzenie slotów na siodełku, które może rozwiążą ten problem, ale już w tym momencie gra mi się przyjemnie, manualnie mega pode mnie z racji że mam spore łapska.
Z wad początkowo przeszkadzało mi umiejscowienie potencjometrów, szczególnie jednego, o który notorycznie zahaczałem palcami, ale chyba już przywykłem.
Póki nie obniżyłem akcji to sustain zrobił mi totalny mindfuck że tak się w ogóle da, wolałem jednak trochę więcej wygody grania. Grając na niższych strunach cała gitara elegancko rezonuje zapewniając miły masażyk.
Nie mam w sumie do czego się przyczepić tak na prawdę, może oprócz dostępu do wyższych progów, ale nie schodzę w te okolice aż tak często żeby mi to przeszkadzało.
Największy problem tak na prawdę to znalezienie czegoś do grania na niej - djentów nie uprawiam, black metalu nikt na 8kach nie gra oprócz Batushki, ale wiem że gitara zostanie ze mną na dłuuuuugi czas.
Wróżbita Jacek za pomocą pomiaru linijką mówi że ten egzemplarz ma 26.5.
Wydaje mi się że po prostu w którymś momencie zrobili update specyfikacji, szczególnie że miały być markery świecące w ciemności i nie chuja ich nie ma.
Tak na dobrą sprawę mi to zbyt nie przeszkadza, może zwyczajnie nie mam porównania. Jedynie struny grubsze muszą być, przy obecnych drop E brzmi jak kupa i w sumie djentu nie pogram ale nie po to ją kupiłem.
Dobra, po niemal dwóch latach z wiosłem mogę w końcu opisać wrażenia.
Po pierwsze, to jest od czasu kupienia mój daily driver w zasadzie. Większość czasu jak spędzam na graniu to właśnie z tym drewnem.
Zacznijmy od strony manualnej: Gryf jest w pytkę wygodny i nic a nic nie przeszkadza, że osiem strun. Pierwsza myśl jaką miałem po zobaczeniu tego kloca na oczy to "ło kurwa, lotniskowiec". Dalej to już tylko z górki. Na kolanach siedzi wygodnie, na stojąco też gra się przyjemnie, na ile odstający bebech mi pozwala. Wszystko na swoim miejscu...
... oprócz jebanego potka volume od pipaka pod mostem. No kurwa nie przeboleję jego umiejscowienia, często zahaczam o niego paluchami grając, a że chodzi wyjątkowo lekko, to się kończy czasem na tym że mi ścisza gitarę o połowę, i weź się męcz z poprawianiem tego w czasie nakurwiania tremolo.
Skala mogłaby być ciut dłuższa, bo F# na 0.80 jest nadal za miękko. Jakikolwiek drop i gram na makaronie.
Dostęp do wyższych progów też ssie - sweepy w wysokich pozycjach a'la CAFO są po prostu niewykonalne i żyj z tym człowieku.
Menzura też nie leży idealnie, powiedzmy 12 próg - odrobinę za nisko, 24 próg na tej samej strunie - odrobinę za wysoko.
Brzmieniowo jednak to totalny rozkurwiator i się nadal cieszę, że kupiłem.
Daj oring albo miękką podkłądkę pod gałke potka żeby go trochę przyhamować.
Wygodne, tylko ten potek. Na początku w ogóle przeszkadzał, potem jakiś przywykłem, ale nadal czasem się ścisza. Obczaję te podkładki, bo nawet nie wiedziałem że coś takiego istnieje.
albo wyjeb tone i przesun sobie vol w jego miejsce
Najprościej i najlepiej.
Z tymi BJ to właśnie jest dziwna sprawa, bo widziałem sztuki które ewidentnie miały palisander, ale i też takie, gdzie wyraźnie widać, że 26,5" jest. Trzeba przed zakupem chyba prosić i mierzyć ludzi. :D trochę współczuję, bo ja bym się osobiście wściekł, jakbym dostał takiego kikuta. Przy 28" nie miałbyś takich problemów ze strunami jak opisujesz.
Generalnie 28 cali no to rozumiem że jest rozmiarem który bez problemu umożliwia granie w niskich strojach. 26.5 to już wyżyłowane jest przy 8-semce. 7-ka przy skali 26.5 po obniżeniu stroju daje właściwie taki sam efekt brzmieniowy co ta z piorunem ośmiostrunowa. Mam ibka ósemkę z 27 cali i już jest tak średnio przy strojeniu w dół. Z tego co widziałem to 7-ka przy 27 calach po obniżeniu też daje brzmieniowo ten sam efekt właściwie co 8-ka przy tej samej skali. Wolałbym w takim przypadku podmienić na tę bez pioruna czyli 28 cali. Większe możliwości przy kombinacji ze strojem.Na marginesie szkoda że nie zrobili jakiejś kampanii reklamowej że od pewnego momentu ten model jest z dłuższą jeszcze lepszą skalą ;)
Nah, w pewnym momencie po prostu chyba zmienili opis. Tak samo zresztą miały być świecące w ciemności markery no i stwierdzam że nie chuja ich nie ma. Generalnie to nie narzekam na to aż tak bardzo, bo niżej niż F# raczej nie gram, jak już to tylko for fun i tyle (ale, kurła, BFG Division by siadło jak złoto).
Nie mam też zamiaru ingerować w potki aż tak żeby je wywalać, bo chociaż nie są mi w ogóle do niczego potrzebne, to jednak po coś są i jak wywalę to zostanie dziura o nie będzie to wyglądało zbyt estetycznie.
A no i zdecydowanie palisander to to nie jest.
Tytuł: Odp: [NGD] Schecter Blackjack ATX C-8
Wiadomość wysłana przez: Dale Cooper w 27 Cze, 2021, 09:59:09
Nah, w pewnym momencie po prostu chyba zmienili opis. Tak samo zresztą miały być świecące w ciemności markery no i stwierdzam że nie chuja ich nie ma. Generalnie to nie narzekam na to aż tak bardzo, bo niżej niż F# raczej nie gram, jak już to tylko for fun i tyle (ale, kurła, BFG Division by siadło jak złoto).
Nie mam też zamiaru ingerować w potki aż tak żeby je wywalać, bo chociaż nie są mi w ogóle do niczego potrzebne, to jednak po coś są i jak wywalę to zostanie dziura o nie będzie to wyglądało zbyt estetycznie.
A no i zdecydowanie palisander to to nie jest.
W Blackjackach ATX nie było świecących markerów.
Nie musisz potków wywalać, mozesz go odłączyć i głośność zrobić na innym. A "dziurę" można ukryć np zaślepką meblową.
Tytuł: Odp: [NGD] Schecter Blackjack ATX C-8
Wiadomość wysłana przez: wuj Bat w 27 Cze, 2021, 11:19:14
Jak ostatecznie się u Ciebie sprawdzają te struny? Stroisz do F#?
Tytuł: Odp: [NGD] Schecter Blackjack ATX C-8
Wiadomość wysłana przez: Rot w 23 Mar, 2022, 20:29:44
F# miękko, ale znośnie, dopóki nie chcesz tej sprężystości i klarowności.
Aczkolwiek teraz mam jeszcze niżej, bo w DADADGBD, bo pałuję Obscure Sphinx. Za dwa tygodnie zamówię set do 9ki, zrobię jakiś cover-dwa, i wrócę do F# chyba.
Tytuł: Odp: [NGD] Schecter Blackjack ATX C-8
Wiadomość wysłana przez: spacelord7 w 23 Mar, 2022, 22:13:52
Pozwolę sobie na odkop zamiast zakładać kompletnie świeży wątek.
Po kilku latach gitara nadal ze mną, ale zaczynam odczuwać niedosyt, mianowicie - do "Yony Open" DADADGBE to to się nie nadaje nawet ze .105. A może jednak?
Problemem nie jest to, że 8a struna się robi zbyt miękka, pograłem sobie w strojeniach Micka Gordona do DOOM Eternal, czyli DGC - jeszcze niżej - i było wciąż grywalnie, choć na granicy tego co lubię. Problemem jest zasadniczo: A) obijanie się o progi - co jak rozumiem mogę rozwiązać podnosząc akcję ciut B) brak tego "jebnięcia" niskiej struny, jakie lubię właśnie w brzmieniu Obscure Sphinx (pardon moi, jestem świeżo po ich koncercie i nadal się jaram, może nawet bardziej niż zwykle). Wiecie o co mi chodzi, takie "bDENNNNg" i "oooomph" jednocześnie xd Nie wiem czy to drugie to może być kwestia menzury, ale - być może błędnie - wydaje mi się, że tak. Chwilowo próbuję to z różnym powodzeniem maskować poprzez EQ z przodu wycinającym sporo dołu przez wzmakiem, żeby nie przesterowywało mi ich tak mocno na wzmaku właśnie dając te większe pierdolnięcie. Z Helix Native udało mi się nawet sensownie to ogarnąć, ale w porównaniu do oryginału to jest wciąż tylko marna imitacja. Ujdzie to ogarnąć bardziej... namacalnie? Innymi strunami może? I tak czeka mnie wymiana, obecnie jest założony set z 9ki z wywaloną 8ą struną, ale czy te 2.5 cala menzury da się tak przeskoczyć? @Yony (http://forum.sevenstring.pl/index.php?action=profile;u=53) - może Ty będziesz coś wiedział?
No i do tego pisemnego chaosu dorzucę jeszcze takim sentymentalnym zdaniem, że cholerna szkoda, że Schecter nie robi takich 8emek w V, nie licząc SLSa który jest tylko czarny i nie podoba mi się za bardzo, co i tak jest bez znaczenia, bo nigdzie i tak się nie da go kupić.