Cześć wszystkim po dłuższej przerwie, przez kilka lat grałem na małych lampowych headach od 1 do 5W i w końcu nastąpiło spełnienie marzeń, jestem szczęśliwym posiadaczem ENGLa Blackmoore na paczce Marshalla 1960 w seksownym czerwonym obiciu, gada to świetnie i TAK nadaje się do grania w domu, można spokojnie ukręcić dobre brzmienie w domowym zaciszu nie tracąc przy tym słuchu. Więcej chyba nie ma co dodawać bo firma/wzmacniacz znana. Niżej fotka!
PS. Wiem, dywan fikuśny, ale perkusji jest wszystko jedno.
Gratuluję. Mam tego heaad kilka ładnych lat i chyba jeszcze co najmniej tyle samo czasu zostanie. Ja osobiście w domu na tym nie grałem, uważam, że po odpowiednim rozkręceniu nabiera odpowiedniego charakteru i gubi całą siarę. Ale co kto lubi.
Zgadzam się w 100% z tym co powiedziałeś, dopiero rozkręcony pokazuje co potrafi - chodziło mi raczej o fakt, że po cichu jest i tak lepiej niż na małych "domowych" lampach. Czuć świetną dynamikę. Mam też ten komfort, że mieszkam w domu jednorodzinnym, a że perkusista ma ciężkie łapy to wcale tak cicho nie gram ;)