Jedyne co to Schecterki (ale - znowu - tanie Schectery = grube kije od bejsbola, a mi jako fanowi Ibków nie po drodze) i Jacksony właśnie.
Taka mała podpowiedź:Głupi nie jestem, śledzę używki od paru miesięcy już :) Tyle że goddammit wszystkie używki w tym regionie to właśnie 25.5". Niedaleko mnie jest tani Xiphos 7 chociażby, ale tak dziwacznego korpusu bym się nieco bał, plus - ponownie - mniejsza skala.
Nie chciałem zdenerwować :( Przyznam, że nie tykałem Schecterków, ale nie mam nawet gdzie ich dotknąć. Jedyne co to swego czasu bawiłem się sześciostrunowym Revengerem znajomego i gryf był kompletnie niewygodny, niestety. Jedyne co aktualnie widzę z Schectera na OLXie to Hellraiser (pomijając Omeny właśnie), a wszelakie opinie jakie czytałem nie kojarzyły gryfu w Hellraiserze z wybitną wygodą gry...Jedyne co to Schecterki (ale - znowu - tanie Schectery = grube kije od bejsbola, a mi jako fanowi Ibków nie po drodze) i Jacksony właśnie.
Czy tylko ja robię agresywny jak czytam takie wpisy? Miałeś chociaż jakiegokolwiek Schectera z tańszych i nowszych serii? No chyba, że masz dłonie 4-letniego chłopca, no to ok, może faktycznie coś być na rzeczy ;) Zaproponowałbym Ci wówczas Omena 7 Extreme/Demona 7, no ale cóż...
Podobnie jak Mother Puncher poleciłbym Schectera Demona 7. Nówki wiszą obecnie za 1199 zł, także cena za tą gitarę całkiem przyjemna (szczególnie przy tak wysokim kursie euro i dolara do złotówki).A JS32-7 chodzą aktualnie po 1200 (jest jeden Q na wyprzedaży oraz cholernie śliczna limitowana Quicksilver u Niemców.de). Indonezyjskiego JS za te 1500-1600 bym za Chiny nie kupił, ale obniżka ceny o 20%...
Ogólnie osobiście Schectery odradzam. ;) Oczywiście to kwestia zupełnie subiektywna, bo dla mnie osobiście mają zupełnie niegrywalne gryfy. :) No, chyba, że masz łapę jak drwal albo kowal.Dlatego też właśnie myślałem nad tym JS32-7. Bo Jack ze zmiennym radiusem.
A jakie masz teraz wiosło? Pytam, bo może zamiast czytać po prostu najpierw spróbuj?Podobnie jak Mother Puncher poleciłbym Schectera Demona 7. Nówki wiszą obecnie za 1199 zł, także cena za tą gitarę całkiem przyjemna (szczególnie przy tak wysokim kursie euro i dolara do złotówki).A JS32-7 chodzą aktualnie po 1200 (jest jeden Q na wyprzedaży oraz cholernie śliczna limitowana Quicksilver u Niemców.de). Indonezyjskiego JS za te 1500-1600 bym za Chiny nie kupił, ale obniżka ceny o 20%...Ogólnie osobiście Schectery odradzam. ;) Oczywiście to kwestia zupełnie subiektywna, bo dla mnie osobiście mają zupełnie niegrywalne gryfy. :) No, chyba, że masz łapę jak drwal albo kowal.Dlatego też właśnie myślałem nad tym JS32-7. Bo Jack ze zmiennym radiusem.
Całe miesiące chciałem jakiegoś fajnego Flejma tudzież tańszego Ibka (jak każdy nowy siedmiostrunowiec), ale jakiś czas temu naczytałem się "niżej niż Drop A to tylko 26.5 cala, bo inaczej smutek, brak klarowności, grube druty" - a jak chcę grać Monumentsy i inne Tesseracty to potrzebne mi coś co uciągnie ichnie Open Ab/A/A#. Czyli albo Jackie, albo Schecter, bo RGD przestali już robić :/
Podobnie jak Mother Puncher poleciłbym Schectera Demona 7. Nówki wiszą obecnie za 1199 zł, także cena za tą gitarę całkiem przyjemna (szczególnie przy tak wysokim kursie euro i dolara do złotówki).A JS32-7 chodzą aktualnie po 1200 (jest jeden Q na wyprzedaży oraz cholernie śliczna limitowana Quicksilver u Niemców.de). Indonezyjskiego JS za te 1500-1600 bym za Chiny nie kupił, ale obniżka ceny o 20%...Ogólnie osobiście Schectery odradzam. ;) Oczywiście to kwestia zupełnie subiektywna, bo dla mnie osobiście mają zupełnie niegrywalne gryfy. :) No, chyba, że masz łapę jak drwal albo kowal.Dlatego też właśnie myślałem nad tym JS32-7. Bo Jack ze zmiennym radiusem.
Całe miesiące chciałem jakiegoś fajnego Flejma tudzież tańszego Ibka (jak każdy nowy siedmiostrunowiec), ale jakiś czas temu naczytałem się "niżej niż Drop A to tylko 26.5 cala, bo inaczej smutek, brak klarowności, grube druty" - a jak chcę grać Monumentsy i inne Tesseracty to potrzebne mi coś co uciągnie ichnie Open Ab/A/A#. Czyli albo Jackie, albo Schecter, bo RGD przestali już robić :/
A jakie masz teraz wiosło? Pytam, bo może zamiast czytać po prostu najpierw spróbuj?Mam RG570 i stroję się w E Standard, więc starczyłaby i skala gibsonowska...
Na szóstce 25,5 stroiłem się w G, obecne na siódemce 25,5 stroję się Drop G, na barytonie 27" też i nie ma tragedii w żadną stronę. Jak chcę fajny bździąg, to łapię 25,5.
Osobiście wolę barytony, ale nie demonizowałbym skali 25,5 do strojów w okolicach G
25,5 starczy :) Gram w drop A na 27, ale nie jest to konieczne. Djenty musisz mieć w łapie, a nie w skali :DNo chyba żeby.
10-52 + 70 (albo 72 dla Ab) Założyć przy 25,5 i śmiga jak trzeba :D (testowałem i działało)Czyli kupuję po prostu najzwyklejszy set Ernie Balli (Heavy Bottom Nickel Wound Custom Gauge Super Ultra 2215 Best Ever Stringi Developed with Dżoana Krupa) + osobno 70 (oznaczenie 1170, też Custom Nickel Wound) i cieszę michę?
Ogólnie osobiście Schectery odradzam. ;) Oczywiście to kwestia zupełnie subiektywna, bo dla mnie osobiście mają zupełnie niegrywalne gryfy. :) No, chyba, że masz łapę jak drwal albo kowal.A ja ogólnie osobiście Schectery polecam. Jakikolwiek Schecter jest sto razy lepiej wykonany, bardziej grywalny niż JS32-7 ;)
Znaczy pierwsze co się w oczy rzuca, że chyba totalnie nie wiesz co chcesz kupić, skoro chłopaki tak stosunkowo łatwo przekabacili Cię z 26,5" na 25,5", co w odniesieniu do całokształtu funkcjonowania wiosła może stanowić sporą różnicę, mimo, że na papierze to tak jeden cal to niby nic. Na Twoim miejscu bym ograł te wszystkie badyle i przemyślał sprawę. Bo to, czy ktoś woli G w 25,5" czy 27" to jest kwestia stricte personalna. Zasugerujesz się czyimś zdaniem, a potem będziesz płakał, że muli czy gra tępo.Totalnie może nie. Trochę. Całe 5 lat grałem w E, bo Metallica, Megadeth, Opeth i DT nagrali lwią część swych płyt w takim stroju. I się co najwyżej wkurzałem, że "Youthanasia" jest w Eb, a "Twelve Steps Suite" jest grane na siódemce. Nieco ponad rok temu zajrzałem na to forum, począłem słuchać paru djentowych zespołów, po wakacjach powziąłem decyzję, że szukam siedmiu strun, bo mnie kręci agresywne brzmienie siódmej struny, wszelakie polimetrie, lans i bans, a prócz tego trudno mi grać kawałki na siedem na sześciostrunówce (jakoś sobie radzić próbowałem na zdezelowanym Samicku, ale to nie to samo).
To ja znowu w drugą stronę polecę: osoby, które znam i mają te JS-y bardzo je zachwalają.Podobnież jak na SS.org. Dlatego też chciałem dopytać tutaj o jakiś komentarz.
Ostatnio gadałem z facetem pracującym w sklepie muzycznym w Legnicy (właścicielem?) i mówi, że po wymianie pickupów jest mega zadowolony. Hipshotowy most, zmienny radius, 26,5 skala, pupsy na początek nawet rześkie. Jakbyś miał zamiar coś na tym faktycznie grać (koncerty jakieś), to oczywiście musiałbyś wymienić też klucze, bo ogólna kupa w takich budżetówkach to standard. SLATy odradzam, są dużo droższe, a poziom wykonania podobny, ciężko wymienialne EMG i lakierowany gryf (fuj). Chyba, że ci ten lakier nie przeszkadza, to wersja z SD nie jest głupia.Postanowiłem się chwilę wstrzymać z kupnem siódemki, aż rozwiąże się sprawa sprzedaży mojego Ibka. I tak JS32-7 w wykończeniu Quicksilver na którego GASowałem trochę sobie poszedł. Nie ogarnąłem, że to limitowana edycja i ostatni egzemplarz w Thomannie... :c
Osobiście jestem fhuj zadowolonym posiadaczem DKA7, gram w Drop G# na zestawie 10-60 i jest super, choć następny zestaw kupię z 64 i zobaczę co lepsze. MiM, wykonanie super, żadnych skaz, progi b.ładne (do tego stopnia, że jak wziąłem ostatnio jakiegoś Ibka za 2,5k w muzycznym to się za głowę złapałem). W zestawie straplocki i DiMarzio.DKA7 jest śliczne. A jak z wygodą, dostępem do najwyższych pozycji? Bo - chociażby w recenzji Dale'a - pojawiają się głosy, że (jak to w Dinky) ten bolt-on nie jest najwspanialszym wynalazkiem. Zresztą w tych samych okolicach można odnaleźć już chociażby Banshee'ego od Schectera... A to już temat na inną dyskusję, dlatego też czekam najpierw na to, jak rozwiąże się sprawa z rzeczonym RG i jego sprzedażą; a wtedy będę mógł sprecyzować jaki mam budżet.
No i zajebiście wygląda ;D Ale to już jakby osobiste widzimisię.
Banshee przede wszystkim nie jest tak zabawkowe w feelingu.