Parę dni temu zasiadłem sobie na chwilkę, żeby na szybko ograć taką jedną. Okazało się, że gitara spuściła mi srogi wpierdol, przetoczyła po podłodze i ogólnie sponiewierała potęgą. Na przesterach ogrywałem krócej, ale też jest fajnie. Tak oto ja, zagorzały fenderowiec, zanabyłem tego oto potworka:
Zdjęcia autorstwa Wuja Bata.
Skervesen Raptor 6, 27 cali, jesion bagienny/topola, gryf skerveseński palisander/heban, podstrunnica palemoon, pickupy nailbomb i vhii. Most Hannesa. Niby nic się nie zgadza, a jednak! To chyba pierwsza niebieska gitara w moim życiu. No ale nie można mieć wszystkiego, przynajmniej gra zajebiście :D Z racji sesji i intensywnego pisania inżyniera nie mogę teraz poświęcić na gitary zbyt dużo czasu, ale jestem zadowolony. Zatwierdzam, jakem fenderowiec.
Czy, zagorzały fenderowcu, to nie jest Twój drugi Skerve? ;) Ten kolor to już taka trochę sygnatura Skervesena. :) I dobrze, bo wygląda pieknie, nie wątpię też, że kurwi zacnie. :D
Idz mnie w cholere z takimi zdjeciami, ech... :headache:
Jak juz sie okaze (wkrotce!), ze to w ogole nie gra, nie brzmi i w ogole rozpadajaca sie na czesci padaka, to daj znac, podam adres do wysylki. Zajmuje sie recyklingiem takich badziewow. Dla forumisiow usluga gratis! ;D