Forum Sevenstring.pl
Wzmacniacze i akcesoria => Wzmacniacze i kolumny => Wątek zaczęty przez: uchal w 20 Kwi, 2015, 20:18:54
-
Hej
Dzisiaj dostałem w moje łapy Peavey Classic 30 i oto moje wrażenia.
Nadmienię że do tej pory grałem na wzmakach ENGL Screamer(1xV30 paka) i Orange Rockerverb (2xV30) .
Pierwsze wrażenie ok , spoko taki vintage i w ogóle kremowo aż do wyrzygu, ale po dłuższej grze zacząłem wyczuwać że coś jest nie tak. Doskonale sobie zdaje że moja gra jest kiepska i zawsze słyszałem swoje błędy artykulacyjne. Natomiast tu brzmi wszystko jakoś tak wygładzono i płasko !!! Dynamiki to tutaj w ogóle nie słychać. Jak grałem na tele na singlach to jeszcze to uszło bo sygał słaby ale jak podłączyłem coś z humbackerem to miałem wrażenie że gram z włączonym compressorem. WTF?? Nawet na moim PODzie czuje więcej życia.
Czy ktoś już przechodził coś takiego z tym wzmakiem . Wiem że nie można oczekiwać cudu za tą cene, ale kaman?
Jakieś mody czy coś?
Pozdro
Uchal
-
Może lampy stare - ja mam raczej pozytywne wrażenia, jeśli chodzi o ten wzmacniacz (oczywiście tak długo, jak mówimy o czystych/crunchach i ogólnie vintage, nie jest to maszyna do nowoczesnego prog metalu :D).
-
No i mam wrażenie delikatnego opóźnienia w stosunku do ataku na struny i tego co słyszę.
-
Gram na tym wzmaku praktycznie co tydzień na salce i faktycznie to jest zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe. Błędy artykulacyjne rzeczywiście wygładza delikatnie. Wracałem potem do domu, podłączałem się do IRT i zupełnie inna bajka.
-
Może po prostu nie dorosłem do takiego brzmienia "vintage" ;)
-
Miałem taki samo wrażenie u siebie w mieście na salce z tym Classiciem :)