Jakos nikt nie pamieta ze na zaciskach glosnikowych wystepuja napiecia rzedu 50v ale za to o natezeniu kilku amper. Taki prad tez moze zrobic krzywde.Ale głośnik ma np 8 omów, a człowiek zależnie od warunków, ubioru, itp. ok. 1k oma. Prąd to nie napięcie, można spokojnie dotykać szynoprzewodu, przez który płyną grube kiloampery, o ile napięcie jest na bezpiecznym poziomie. Jeśli te parę amperów popłynie przez człowieka, to owszem - popieści, ale 50 V zabić nie powinno, najwyżej nieco pobudzić. ;)
Zreszta od napiecia zawsze istotniejszy jest amperaż.
Ale głośnik ma np 8 omów, a człowiek zależnie od warunków, ubioru, itp. ok. 1k oma. Prąd to nie napięcie, można spokojnie dotykać szynoprzewodu, przez który płyną grube kiloampery, o ile napięcie jest na bezpiecznym poziomie. Jeśli te parę amperów popłynie przez człowieka, to owszem - popieści, ale 50 V zabić nie powinno, najwyżej nieco pobudzić. ;)
Ale głośnik ma np 8 omów, a człowiek zależnie od warunków, ubioru, itp. ok. 1k oma. Prąd to nie napięcie, można spokojnie dotykać szynoprzewodu, przez który płyną grube kiloampery, o ile napięcie jest na bezpiecznym poziomie. Jeśli te parę amperów popłynie przez człowieka, to owszem - popieści, ale 50 V zabić nie powinno, najwyżej nieco pobudzić. ;)
cale życie w błędzie! Idę się pobujać na trakcji!!!Linia trakcyjna ma 1,5 kV, więc będziesz się szybko bujał. ;)
Jakos nikt nie pamieta ze na zaciskach glosnikowych wystepuja napiecia rzedu 50v ale za to o natezeniu kilku amper. Taki prad tez moze zrobic krzywde.
Zreszta od napiecia zawsze istotniejszy jest amperaż.
Ale głośnik ma np 8 omów, a człowiek zależnie od warunków, ubioru, itp. ok. 1k oma. Prąd to nie napięcie, można spokojnie dotykać szynoprzewodu, przez który płyną grube kiloampery, o ile napięcie jest na bezpiecznym poziomie. Jeśli te parę amperów popłynie przez człowieka, to owszem - popieści, ale 50 V zabić nie powinno, najwyżej nieco pobudzić. ;)
Kolega też z oślej ławki?Raczej nie, a o co chodzi konkretnie?
Zainspirowany tematem o napięciu na obudowie http://forum.sevenstring.pl/wzmacniacze-i-kolumny/napiecie-na-obudowie-%28chassis%29-prosba-o-sprawdzenie/ (http://forum.sevenstring.pl/wzmacniacze-i-kolumny/napiecie-na-obudowie-%28chassis%29-prosba-o-sprawdzenie/) postanowiłem założyć ten topic by uporządkować informacje o ryzyku gry na gitarze. Wiadomo, że we wzmacniaczach lampowych występują wysokie napięcia które mogą zabić ale czy zwykły wzmacniacz tranzystorowy/cyfrowy (np. gra na PODzie) jest mniej groźny? Czy prawidłowe uziemienie w gniazdkach rozwiązuje sprawę? Co zrobić gdy nie jesteśmy pewni instalacji elektrycznej, czy są jakieś sposoby zabezpieczenia siebie i sprzętu (nie wiem jakieś specjalne listwy przeciw przepięciowe czy cuś)? Zapraszam do dyskusji.
birthmark ciekawą teorię napisał. że to volty zabijają a nie ampery.Nic takiego nie napisałem. Po prostu nie ma znaczenia ile amperów płynie przez przewód, który dotykamy, może tam być i 1000 amperów, istotne jest pod jakim jest napięciem. Dopóki jest to napięcie na poziomie bezpiecznym (przyjmuje się 25 V lub 50 V zależnie od warunków) to nic się zdrowemu człowiekowi nie stanie.
proponuję zatem polizać dwa styki akumulatora samochodowego jednocześnie. zgodnie z jego teorią niskie napięcie 24v nie zabije...Jest istotna różnica pomiędzy zwarciem styków pod napięciem językiem, a dotknięciem przewodu ręką. W pierwszym przypadku masz praktycznie czyste zwarcie, czyli maksymalny prąd, jaki wydoi akumulator płynie przez język. Dotykając przewodu pod napięciem nie robisz zwarcia do ziemi, bo człowiek nie jest z miedzi, przepływa przez ciebie prąd, który zależy od napięcia, pod jakim jest przewód.
Ten wątek to jakiś zjazd mitomanów. Jeden birthmark kuma w czym rzecz.:-*
Jeśli te parę amperów popłynie przez człowieka, to owszem - popieści, ale 50 V zabić nie powinno, najwyżej nieco pobudzić. ;)
Panowie konkrety, konkrety...
Ale żeby nie było za słodko to tu pierdolisz od rzeczy:To wszystko oczywiście ksiazkowa prawda. Nie twierdzę, że codzienne podłączanie się pod 50 V do snu jest zdrowe, chodzi mi tylko o to, że przypadkowe dotknięcie ręką takiego napięcia nie spowoduje natychmiastowego zgonu.Jeśli te parę amperów popłynie przez człowieka, to owszem - popieści, ale 50 V zabić nie powinno, najwyżej nieco pobudzić. ;)Zabójcze dla ludzkiego organizmu jest natężenie prądu rzędu kilkudziesięciu mA, niemniej negatywne dla zdrowia skutki mogę wyniknąć już od około 1mA. To jaki prąd (natężenie) przepłynie przez człowieka zależy głównie od napięcia, bo oporność ciała jest mniej więcej stała rzędu 1- kilku kiloomów (tzn. może się ona zmieniać w tym zakresie w zależności od różnych czynników wewnętrznych i zewnętrznych).
birthmark napięcia powyżej 50V też nie zabijają.Gdyby tak było to wyładowanie elektrostatyczne od swetra powodowałoby śmierć ;) Poza tym mówisz o napięciu "bezpiecznym" według starej nomenklatury a wzmaki zasilane są sieciowym.Tak wiem, na studiach miałem laborki z ESD, a od kilku lat pracuję przy wysokich napięciach. Odnosiłem się jedynie do postu Benkaia o
Nie bardzo widzę sens stosowania wyłącznika różnicowoprądowego w listwie. Jeśli w pomieszczeniu jest układ TN-S to taki wyłącznik już jest w instalacji (jest wymagany prawem), natomiast przy podpięciu listwy do gniazda w układzie TN-C różnicówka nie zadziała poprawnie.
Ale żeby nie było za słodko to tu pierdolisz od rzeczy:To wszystko oczywiście ksiazkowa prawda. Nie twierdzę, że codzienne podłączanie się pod 50 V do snu jest zdrowe, chodzi mi tylko o to, że przypadkowe dotknięcie ręką takiego napięcia nie spowoduje natychmiastowego zgonu.Jeśli te parę amperów popłynie przez człowieka, to owszem - popieści, ale 50 V zabić nie powinno, najwyżej nieco pobudzić. ;)Zabójcze dla ludzkiego organizmu jest natężenie prądu rzędu kilkudziesięciu mA, niemniej negatywne dla zdrowia skutki mogę wyniknąć już od około 1mA. To jaki prąd (natężenie) przepłynie przez człowieka zależy głównie od napięcia, bo oporność ciała jest mniej więcej stała rzędu 1- kilku kiloomów (tzn. może się ona zmieniać w tym zakresie w zależności od różnych czynników wewnętrznych i zewnętrznych).
Mogę polecić panów z Lampowca. W sumie to współpracuję z tym serwisem na stałe, ciągle im coś daję albo do naprawienia, albo do wyregulowania. Czują dźwięk, wiem że od nich sprzęt wraca to będzie dobrze zrobiony. Szybki, sympatyczny kontakt pod telefonem, zawsze można o wszystko dopytać, mają czas dla klienta i takie podejście lubię. Więcej o tym jakie marki dokładnie serwisują jest na lampowiec.pl.
czy zwykły wzmacniacz tranzystorowy/cyfrowy (np. gra na PODzie) jest mniej groźny? Czy prawidłowe uziemienie w gniazdkach rozwiązuje sprawę?W PODzie nie rozwiązuje bo PODy mają płaskie wtyczki, bez uziemienia.
czy zwykły wzmacniacz tranzystorowy/cyfrowy (np. gra na PODzie) jest mniej groźny? Czy prawidłowe uziemienie w gniazdkach rozwiązuje sprawę?W PODzie nie rozwiązuje bo PODy mają płaskie wtyczki, bez uziemienia.
Albo bo zasilacz.czy zwykły wzmacniacz tranzystorowy/cyfrowy (np. gra na PODzie) jest mniej groźny? Czy prawidłowe uziemienie w gniazdkach rozwiązuje sprawę?W PODzie nie rozwiązuje bo PODy mają płaskie wtyczki, bez uziemienia.
Jeśli on tego przez 3 lata nie wguglował to mamy nowego kandydata na szczyt lenistwa :PO kurwa, faktycznie :D