Forum Sevenstring.pl
Inne => Warsztat => Wątek zaczęty przez: Ledjent w 22 Cze, 2013, 20:57:12
-
Witam!
Kilka dni temu znalazłem na forum rodzinkę szukającą kogoś kto mógłby prywatnie pouczyć ich 9 letnią córeczkę na gitarzę. Odpisałem im z nadzieją, że rzeczywiście zainteresuje ich oferta. Ku memu zdziwieniu odpisali zaraz na drugi dzień. Cennik i godzinka w tygodniu ustalona. ;)
Jak już napisałem, dziewczynka ma 9 lat i miesiąc temu dostała swoja pierwszą gitarę więc jest kompletnym laikiem. Ja na gitarzę gram jakieś 7 lat, mam trochę teorii w głowie i potrafię grać
Mimo wszystko sprawa jest dość poważna i chciałbym do tego profesjonalnie podejść. Potrafię obchodzić się z dziećmi, ale co do spraw nauki chciałbym się poradzić kogoś doświadczonego.
Od czego najlepiej zacząć? Oczywiście od początku - przyzwyczajać do poprawnyej pozycji, trzymania gitary itd. Mimo wszystko jak wy byście zaczeli taką lekcje? Jak byście to 'rozegrali' ? ;)
Pozdrawiam
-
Zaczęlibyśmy od wyczucia dziecka. Istnieje bardzo duża szansa, że zanudzisz ją na śmierć próbując wymusić poprawną pozycję etc.
Na pierwszej lekcji niech ZAGRA cokolwiek i niech ma z tego radochę a aparat koryguj dyskretnie
-
No właśnie.. nie chcę przez przypadek zrazić małej do gitary, więc wolałem się poradzić. Dzięki ;)
-
Jak chcesz mogę zaproponować Ci bardzo dobry podręcznik, idealny dla początkujących, moja siostra zaczynała od niego w szkole muzycznej.
-
może ciachnij jej strój od razu do drop Ź , żeby ucho wyrobić :D
-
Myślałem od razu żeby jej wcisnąć do rąk 8 strunówkę :p
-
Potrafię obchodzić się z dziećmi
Co masz na myśli?
No nie moglem się oprzeć ;)
-
Mam podejście, może tak ;)
-
Zamknij ją w klatce z metronomem, którego nie da się wyłączyć, do puki nie zagra poprawnie stu drabinek.
Ja jak uczyłem kolesia ok. 12 lat zrobiłem sobie listę, spis tego o czym mu napomnę. Napomnę, bez rozwijania tematu. Jak miał pytania to pytał, jak nie to po prostu zostawiałem to w spokoju aż dojdzie do lekcji, w której przyjrzymy się tylko np. interwałom czy poprawnym kostkowaniu. Głównie tutaj rozpiska na A4 jest potrzebna, bo czasem się zacinałem i my myśl uciekła, ale szybkie zerknięcie na kartkę i już wracamy do tematu. Ogólnie pierwsze lekcje są najważniejsze, potem już będziesz wiedział, jakie osoba ma tempo nauki, od której strony muza ją jara itp. Byle by tylko nie brzmiały jak jebane kazanie w kościele, na którym wszyscy śpią.
-
Na jakiej gitarze będziesz ją uczył? klasyczna?
-
Moja rada z uczenia młodych dzieciaków jaka mi przychodzi do głowy: przede wszystkim zorientuj się czego dzieciak słucha i co chce grać. Bo najgorsze co możesz zrobić to zacząć dzieciaka tłuc teorią, ogrywaniem pasażyków w górę w dół i pracą z metronomem i dzieciaka zanudzisz zwyczajnie i od instrumentu się odbije, bo to nuda. A jak usłyszy/zobaczy jak grasz jakiś ulubiony jej kawałek to sama Cię będzie męczyła, żebyś jej pokazał jak to się gra.
Druga rzecz warto, żebyś na pierwsze spotkanie przygotował sobie jakąś prostą melodyjkę, riff (tu masz do czynienia z dziewczynką, więc może jakiś motyw z serialu, kreskówki, którą lubi), ważne, żeby było proste. Spróbuj to jej pokazać i niech sobie ogrywa. Z czasem można dorzucać kolejne. I jak złapie bakcyla do ćwiczeń, to zacząć przy okazji sprzedawać teorię.
Ogólna rada: małolaty najlepiej uczyć na przykładach, sucha teoria niczego nie da ;).
-
Jeżeli ma 9 lat, to mam nadzieję że jest zaopatrzona w gitarę klasyczną typu 3/4. Chyba, że jest wyjątkowo wyrośnięta.
Zaopatrz się w podręcznik Powroźniaka. Masz gotowe vademecum na każdą lekcję - wystarczy, że będziecie sobie po kolei trzaskać przykłady. Jednocześnie nauczysz dzieciaka czytania nut, ich nazw i wartości, położenia dźwięków na gryfie i czytania a vista. Możesz wymagać wykucia się ćwiczeń na pamięć - raz na jakiś czas pojawia się tam melodia ludowa lub inna piosenka.
Zwracaj uwagę na to, żeby grała równo (nie metronom od pierwszej lekcji, tylko głośne liczenie 1 i 2 i itd.). Zwracaj uwagę na napięcie mięśniowe i swobodną artykulację.
Równorzędnie z Powroźniakiem możesz pokazywać jej proste chwyty do akompaniamentu w pierwszej pozycji (e minor, a minor itd). Opowiedz jej, na czym polega różnica pomiędzy trybem majorowym a minorowym... lekcje to temat rzeka :) Ilu uczniów tyle podejść.
-
Dokładnie zgodzę się z tym, że nie można wciskać teorii na siłę od samego początku. Można co u niektórych wyrządzić krzywdę, taką w głowie. Moja mama za czasów swojej młodości chodziła na prywatne lekcje pianina. Nauczycielka potrafiła spuścić jej klape na palce - "zaawansowane metody nauczania". Ja chodziłem przez rok do szkoły Yamahy w Kołobrzegu - uczyłem się na klasyku. Wspominam bardzo miło te czasy i pamiętam, że od samego początku sam się brałem do nauki. Codziennie po minimum godzinie grania, a czasami dochodziło do 3-4 godzin. Miałem 11 lat jak zacząłem. Pamiętam, że teoria była tym złem koniecznym.. Niestety troszkę późno, bo dokładnie ze dwa lata temu zrozumiałem jak bardzo jest ważna.. Teraz mam zaległości, nie tak duże jak kiedyś, ale dalej idzie je odczuć
Dziękuję za pomoc panowie, napewno wezmę pod uwagę każdy aspekt wymieniony w komentarzach.
Czy ta książka Powroźniaka ma tytuł ABC Gitary?
-
Ja korzystałem z Szkoły gry na gitarze i gitary hawajskiej, teraz w sprzedaży najpowszechniejsze jest właśnie ABC gitary.
Powroźniak na polu dydaktycznym istnieje od tak długiego czasu, że nawet Waglewski wspomina często że uczył się z jego wydawnictw. Jak otworzysz i przejrzysz to nie będziesz miał wątpliwości - najrzetelniejsza szkoła na rynku :)
-
Powroźniak jest dobry dla osób, które mają motywację i są ostro zdeterminowane od samego początku. Jak zaczynałem to wiedziałem, że nie będzie łatwo i nie miałem problemu z narzucieniem sobie pewnego rygoru ćiwczeń, ale czy każdy tak postąpi? Książka jest bardzo dobra, ale nie dla dzieci, które chcą się uczyć dobrowolnie.
Po dwóch lekcjach zobaczy, że nie daje rady i całą motywację szlag trafi i trzeba będzie ją bić linijką po łapach.
Tak, jak mówiłem wcześniej - proponuję proste melodyjki a potem przejść do akordów granych tylko na 3 najcieńszych strunach.
Jak zobaczysz błysk w oku, to wtedy powoli koryguj błędy, które będą najbardziej hamować jej rozwój(wszystkiego nie da rady na raz)
-
Wszystko właśnie zależy od osoby. Ja nie miałem problemu ze wzbudzaniem muzycznego pożądania w uczniach ćwiczeniami Powroźniaka. Przesadziłeś trochę z tą ostrą determinacją - jeżeli nauczyciel będzie umiejętnie dawkował wiedzę, dbając o przyjemną atmosferę na lekcjach to często dzieją się cuda, z uczuciem obustronnej satysfakcji.
Aczkolwiek zgodzę się z Tobą w dwóch punktach - inaczej pracuje się z osobami, które uczą się dobrowolnie i chcą wiedzy, kręci ich to od pierwszej minuty, a inaczej z resztą kandydatów; oraz najważniejszym zadaniem nauczyciela od samego początku jest takie przeprowadzenie zajęć, żeby w przypadku braku tego zainteresowania je zaszczepić, pokazać jakie to jest fajne. I tutaj faktycznie z pomocą mogą przyjść jakieś proste, znane melodie. :)
-
Ja może dodam kilka groszy. Uczę grac ludzi w rożnym wieku od paru latek. Jeśli chodzi o dzieci to przynajmniej u mnie zauważyłem pewną regułę. Dzieci nie słuchają muzyki. Po prostu. Uwaga o wynajdowaniu jakichś melodyjek, które mogło dziecko usłyszeć (choćby i jebany kotek, który wlazł na płotek) jest słuszna i zwróci uwagę dziecka do czego w ogóle służy ten instrument i co na początku można zagrać. Na lekcje do mnie przychodzi dziewczynka, która ma 8 lat. Zadaj mi pytanie czy pan umie zagrać jakaś piosenkę :) Ćwiczenie jakiekolwiek zupełnie odpada, bo dzieciaki i tak nie ćwiczą. Radze tez dobrze dobrać długość lekcji. Zwykle 60min dzieciaki zabija, na początek 45 wystarczy. Najważniejsze to ma być fajnie. Pobawic sie w naciskanie na struny i szerpanie paluchami :) a to daje pretekst żeby dobrze dzieciaka ustawić. Niech sobie narysuje gitarę i opisze co jak się nazywa, powymyślać jakieś melodyjki, pobawić się i tyle. A potem się zobaczy.
-
A, jeszcze znalazłem mój stary temat:
http://forum.sevenstring.pl/warsztat/nauka-gitarowania-poczatkujacych/msg233778 (http://forum.sevenstring.pl/warsztat/nauka-gitarowania-poczatkujacych/msg233778)
może coś tam Ci się przyda.
-
Aaa i jeszcze słówko o Powroźniaku. Książka klasyk. Jeżeli uczniowie chcą rzeczywiście iść z tym podręcznikiem to zajebiście, bo jest ona ułożona w sposób sensowny i po jej ukończeniu ma się już mocne fundamenty. Moje doświadczenie jest takie. Jak miałem 15 lat (zacząłem w wieku 8 więc nie były to dla mnie początki i troszkę już kumałem co z czym) mój nauczyciel postanowił, że ją przerobimy. W jakieś pół roku dotarliśmy do jakichś 2/3 i nie miałem już ochoty na nią patrzeć :) Jednej z moich uczennic również ja pokazałem. Po 4 ćwiczeniach nie chciała już do niej wracać :) Aha i jeszcze coś większość przychodzi tylko po to żeby poznać podstawowe akordy plus kilka barowców, 5 bić na krzyż i już wiedzą, że zagrają 80 znanych kawałków i tak kończy się ich przygoda ;) więc czasem nie ma sensu wpychać im info o harmoniach, składowych akordów, technikach itp. Zawsze staram się tym rokującym zaszczepić bakcyla, pokazać, że gitara może więcej niż d, A,F G na 4, ale powrócę do poprzedniego wywodu, i tak większość nie ćwiczy :)
-
Z autopsji: za naukę gry na pianinie brałem się z dwóch różnych źródeł:
-"Szkoła na fortepian" Klechniowska
-"Learn and master piano" Will Barrow
Ta pierwsza rozpoczyna się od czytania nut, nauki dźwięków i zestawu ćwiczeń na dwie ręce. Na każdej stronie jest ćwiczonko pod ćwiczonkiem i nic tylko się pochlastać.
Ta druga zaczyna od błyskawicznego wytłumaczenia jak powinno się układać rękę, po czym natychmiast zaczynamy grać. Na początek zaczynamy prostymi melodyjkami na jedną rękę jak "When do the saints go marching in". Kawałek nie jest katowany do oporu tylko sugerowane jest po prostu nauczenie się go grać z pamięci i potem przejść dalej. W kolejnej mamy ćwiczonka, które bazują na motywach z tego kawałka, po czym pokazane jest jak je zaaplikować do utworu, aby go uatrakcyjnić. Potem pokazują jak kłaść pojedyncze dźwięki w głosie basowym, żeby uatrakcyjnić kawałek. W kolejnych lekcjach pokazywane są akordy i różne wariacje potencjalnych bić oraz w którą stronę zmieniać akordy, żeby to jakoś brzmiało i człowiek nie zanudził się na śmierć, potem jest nauka integracji tego skilla z innymi, które umiemy a potem kolejny kawałek i kolejny drobny element zostaje wpleciony w podobny sposób.
A co robią wychowankowie Klechniewskiej? Pewnie łamią sobie palce na jednym z pierwszych ćwiczeń i myślą: "nie idzie mi i to na pewno nie dla mnie".
Niestety, autorzy europejskich podręczników uważają, że "jak ktoś chce to sobie poradzi" - amerykańscy akurat mają inną maksymę: "chodź do mnie kolego, pokażę Ci, jakie to proste i że Ty też dasz radę"
-
To co napisał Pivovarit przypomina mi podręczniki które kiedyś napotkałem, wydane pod szyldem Berklee School of Music. Identyczna zasada; faktycznie mniejszy nacisk kładzie się na mega dokładną artykulację od samego początku, skupiając się po prostu na wykonywaniu kolejnych melodii - przykładów.
Podsumowując całą tą dyskusję - każdy korzysta z tego, co działa w jego przypadku :) A najlepiej zaopatrzyć się w różne podręczniki i z każdego wziąć to, co daje w danej sytuacji najlepszy efekt. Ja sam w zależności od ucznia zamiennie używałem Powroźniaka, Solfeży Lasockiego, ale i tabulatury z zapisem nutowym, Real Booków, kserówek z zachodnich czasopism gitarowych... im szersze horyzonty tym weselej :)
-
Subtelna reklama xD
-
od razu przypisujesz mu złe intencje. Może czytał sobie forum od początku i natrafił na ten wątek :D
-
Niech jeszcze Wróbla znajdzie jeśli tak XD