W końcu stałem się posiadaczem gitary, na którą polowałem już chyba od 2 lat. Kiedyś nawet założyłem temat z ogłoszeniem, że bym jakiegoś Elfa przygarnął. Co prawda nie jest to Mayones z lanserskim logo główce, ale Flame też może być.
Gitarka spełniła moje oczekiwania, czyli jest ciężka, a gryf jest dosyć gruby (tak tak, lubię grube). Niestety nie wiem jaki jest rok produkcji, ale jej stan jest bardzo dobry. Jedyne zauważalne zarysowanie znajduje się na boku korpusu. Żadnych obić i innych oznak zaniedbania. Do czego można mieć zastrzeżenia to - brak osłon od elektroniki oraz sprężyn, - delikatne przebarwienie hebanu przy lll progu, - heban nie jest czarny jak smoła, - progi można by kosmetycznie szlifnąć i wypolerować, ale po regulacji akcja strun jest niska i można spokojnie grać - nakładka na top nie jest tak oczojebna jak w gipsunie supreme, którym wszyscy tak się pałowali - przetworniki, które z czasem będę wymieniał na jakieś Seymoury
Zalety: - gólna zajebistość - piękny mohoń, dzięki któremu gitara wygląda jak solidna szafa, a nie jakiś chiński taboret - osprzęt schallera, w czym świetny mostek, który odblokuję po założeniu nowych strun - wygodny gryf (przynajmniej dla mnie) - ogólna wygoda. Spodziewałem się że będzie znacznie gorzej, ale oprócz ciężaru wszystko jest oki. Dłoń idealnie spoczywa na mostku - ogólna zajebistość i bardzo elegancko prezentuje się na stojaku w salonie.
Wątpię żeby w mayo mieli jeszcze takie rzeczy. Nie mieli gryfów do exg-6, a co dopiero osłony do gitar, których od lat nie produkują. Jak będę miał czas to sam sobie zrobię. Może z jakiejś pleksy oklejonej ładnym fornirem. Wszystko małymi kroczkami.
QWA to Ty ją zgarnąłeś :) - gadałem z kolesiem i nagle: "ale już poszła" - fajne wiosło, ostatnio chodziło za mną tak jak ten Flame Skawiński - REGIUS 7, który długo się na Alledrogo wieszał :)
Supcio ;) Gratki :D Chciałbym porównać kiedyś ELF'a z Setiusem w identycznej konfiguracji (przetwornik, drewno itp), bo wiosło zacne i szczerze to zazdroszczę :)
Pisząc o kiepskich pickupach, miałem na myśli schallera, który oryginalnie siedział pod mostem, a którego to zastąpiłem wspomnianym B. Lawrencem. Różnica ogromna. O ile Schaller jakoś dawał radę w lżejszym graniu i w standardowym stroju, o tyle do lowtuningu się nie nadawał. Bill Lawrence dokładnie na odwrót. Im niższe strojenie, tym lepszy robi rozpierdziel. Dźwięk jest szybki, twardy, selektywny z pierdolnięciem i dużą ilością środka. Wcześniej siedział w gitarze z olchowym korpusem i klonowym gryfem i W standardowym stroju było strasznie jasno, wręcz jazgotliwie. Po założeniu strun 14-68 i nastrojeniu do drop A, była to istna djentmaszyna. Użytkownik Olcha miał okazję usłyszeć. W mahoniowym wiośle ten przetwornik odnajduje się jeszcze lepiej, bo tak nie jazgocze.
Puff mial pewien czas L-500XL w olchowym wiosle i calkiem fajnie to gadalo w C. Zreszta to byla bardzo gruba i ciezka decha. Ja mialem L-500 w agathisie, mniejszy output ale przy mocniej odkreconym Gain gadalo to nawet brutalniej. Generalnie Bill Lawrence USA to mocno niedoceniane przetworniki, bo niby "nieorginalne", moze to i dobrze? Nowy swietnie brzmiacy pickup mozna dostac za 150PLN, nie mam pytan.
Mam takie same odczucia. Aktualnie jednak myślę, że ma trochę zbyt dużo.. siarzenia? jazgotu? Nie wiem jak to nazwać. Ale robi genialną robotę przy flażoletach.
Mówisz, w A brzmi świetnie. No cóż, dla mnie D/C drop to już dość nisko, aktualnie właśnie w D lecę. I nie jest źle. A mam "mahoń". No ale, jak mówię - coś za jasne brzmienie ma chyba jak dla mnie. Ale zostawię go, kiedyś po prostu drugie wiosło kupię.
A co do gitary - prezentuje się... powiedzmy, że nie mój gust, ale grunt że tobie się podoba, a i stawiam, że gada dobrze.
Ed: Ach, przypomniałem sobie, że przecież mam nieszczęsne pierdzipudło zamiast wzmacniacza, może dlatego tak to brzmi..
O cholera ale zajebista ;) Zawsze jarały mnie takie główki, LTD h-1000 miała taką do dołu, ale już jej nie robią i dość rzadko spotykana jest. Gratuluje ;)
Ja miałem L-500xl (tego fabrycznego, z napisem) w moim pierwszym elektryku, w basswoodowym RG. Kochałem go za "ump" na niskich dźwiękach; power chordy jak kop między nogi, prawdziwy masakrator (choć miał na mój gust za dużo gryzącej góry, no i oczywiście gainu, brzmiał lekko sztucznie, wiem, że wielu tego nie lubi, mi specjalnie nie przeszkadzało); wbrew temu psioczeniu, że te seryjne gorsze i w ogóle kradzież marki - polecam, szczególnie za te pieniądze, które kosztuje; pamiętam jeszcze, że fajnie kranczował na cleanach...