Ja ćwicze codziennie po godzinie tyle że to ćwiczenie moje jest bardzo chaotyczne - i efektów żadnych... :facepalm:
Ja nigdy nie lubiłem w takich ramach czegoś robić. Graj to, na co masz aktualnie ochote. Przykładowo: Słuchasz sobie jakichś solówek Nilssona, to przez kolejny tydzień napierdalaj same Arpeggio, Legato, Fellatio, Per Rectum itd.
- wolne granie nie zrobi z nikogo mistrza szybkości, aby łamać bariery szybkości trzeba, no właśnie, łamać je, nawet jeśli oznacza to granie na ogromnym spięciu i fałszu za fałszem:facepalm:
- jednak ważne jest aby _przede wszystkim_ skupiać się na ćwiczeniu czystego grania.
:oCytuj- wolne granie nie zrobi z nikogo mistrza szybkości, aby łamać bariery szybkości trzeba, no właśnie, łamać je, nawet jeśli oznacza to granie na ogromnym spięciu i fałszu za fałszem:facepalm:
- jednak ważne jest aby _przede wszystkim_ skupiać się na ćwiczeniu czystego grania.
A wracając do ustawiania harmonogramu to nie jestem pewien czy "graj to, na co masz ochotę" jest optymalnym algorytmem, który pozwala zmaksymalizować wyniki jednocześnie minimalizując nakład pracy.
Najlepsze efekty daje podejście geometryczne a nie liniowe. O co chodzi?
Geometryczne podejście korzysta z efektu synergii, w którym 1+1 nie równa się 2 tylko 886236162.
Jeśli masz powiedzmy 3h sesji czasu na ćwiczenie danego dnia to najpierw znajdź z 15 minut na ostre rozgrzanie się a potem popracuj 30min nad jednyk aspektem technicznym, potem 30min nad drugim, potem 30min na *ćwiczenie* improwizacji, 30min na kształcenie słuchu etc etc. Następnego dnia robisz już totalnie inny zestaw ćwiczeń, a to,co robiłeś wcześniej przelatujesz pobieżnie dając każdemu elementowi po 5min. Mózg potrzebuje czasu, aby przetrawić informacje i natworzyć nowe połączenia synaptyczne. Dlatego przeważnie jak gramy 2h pasażyk O-dur i na koniec sesji wypierdalamy gitarę za okno z wkurwu i potem znów siadamy do wiosła dwa dni później to nagle okazuje się, że wychodzi nam to znacznie lepiej. Do tego warto się zastanowić nad tym, że ćwicząć fapping ćwiczymy tylko umiejętność gry fappingiem i nic więcej a jeśli ćwiczymy synchronizację łap to wpłynie to na wiele aspektów naszej gry.
Ja ćwicze codziennie po godzinie tyle że to ćwiczenie moje jest bardzo chaotyczne - i efektów żadnych... :facepalm:
3. Coś o czym chyba nikt nie napisał - graj z lepszymi od siebie! Jak tak patrzę na swój rozwój gitarowy, to największe skoki umiejętności zaliczałem grając z gitarzystami o niebo lepszymi niż ja. Właśnie dlatego warto zainwestować w lekcje gry na instrumencie - tu już nawet nie chodzi o to, że taki nauczyciel pokaże ci jakieś uber ćwiczenia, tricki itp. (od tego masz jutuby i inne portale gitarowe...), ale o to, że (o ile jesteś ambitny i niezbyt egocentryczny) zaczniesz sobie podnosić stopniowo poprzeczkę chcąc dorównać mistrzowi. A i do ćwiczeń będziesz miał lepszą motywację.
Jak szukasz zespołu - szukaj lepszych niż ty sam! Po pół roku podskoczysz w rankingu o kilka stopni, wyrobisz się muzycznie, podłapiesz dobre nawyki.
1. Sorry Gregory - za mało... Ćwicząc godzinę dziennie dojdziesz IMO najwyżej do etapu pana Mietka z czwartego piętra.
3. Coś o czym chyba nikt nie napisał - graj z lepszymi od siebie! Jak tak patrzę na swój rozwój gitarowy, to największe skoki umiejętności zaliczałem grając z gitarzystami o niebo lepszymi niż ja. Właśnie dlatego warto zainwestować w lekcje gry na instrumencie - tu już nawet nie chodzi o to, że taki nauczyciel pokaże ci jakieś uber ćwiczenia, tricki itp. (od tego masz jutuby i inne portale gitarowe...), ale o to, że (o ile jesteś ambitny i niezbyt egocentryczny) zaczniesz sobie podnosić stopniowo poprzeczkę chcąc dorównać mistrzowi. A i do ćwiczeń będziesz miał lepszą motywację.
Jak szukasz zespołu - szukaj lepszych niż ty sam! Po pół roku podskoczysz w rankingu o kilka stopni, wyrobisz się muzycznie, podłapiesz dobre nawyki.
To jest imo jedna z lepszych rad jakie tu padły
pivovarit, facepalmujesz chyba dlatego, że mnie nie zrozumiałeś, więc spieszę z tłumaczeniami, bo rzeczywiście może to kogoś zakłopotać ;)
Chodziło mi o to, żeby przez dajmy na to 95% czasu ćwiczyć na luzie i rzeczywiście skupiać się na tym, aby grać bez spinania i czysto. Natomiast powiedzmy raz czy dwa w tygodniu przez jakiś czas dawać z siebie max, a tego nie da się zrobić bez spinania, bo to odruch podświadomy, z którym nawet podczas takiego grania na max, trzeba starać się walczyć, ciężko to opisać :-\ Coś w tym stylu: przy takich ćwiczeniach "starać się walczyć", a na co dzień "bezwzględnie zwalczać"
No nie...:) Po prostu wszędzie słysze " ćwicz systematycznie", "nakurwiaj ćwiczenia" itd... no to staram się nakurwiać :facepalm: