Forum Sevenstring.pl
Wzmacniacze i akcesoria => Wzmacniacze i kolumny => Wątek zaczęty przez: rafalek w 16 Lis, 2012, 11:59:58
-
Witam. Tak mnie naszły rozważania filozoficzne. Kupiłem 100W head lampowy (moja pierwsza lampa) nie spodziewając się, że może on służyć do burzenia budynków. I tak się zastanawiam. Po co komu 100W lampa. Przecież grając koncert z paczek (takie z reguły są w tych najmniejszych klubach) 100 W zabijemy cały zespół i połowę publiki. Mnie zdarzało się grać takie sztuki nawet na przełączeniu na 10W, tak samo gram próby. Jeżeli przełączę na 50W to próbownia cała drży, o 100W nie wspominam. Z kolei w większych klubach i na plenerach i tak jest nagłośnienie z przodów więc moc tu praktycznie nie gra roli. Do studia (tak myślę, bo nigdy nie byłem) seta chyba też nie jest potrzebna. No i mam heada 100/50/10W w 95% procentach granego na opcji 10W a opcja 100W była użyta tyko raz (na próbę zaraz po kupnie). Oczywiście można grać na 100W znośną głośnością, ale brzmienie jest wtedy słabo nasycone. Znacznie lepiej brzmi rozkręcone 10W niż wykastrowane 100W.
No i wniosek po co kupować wzmacniacz 100W (mówię o lampie) i wielką paczkę 412, jak wszystkie potrzeby załatwia taka np 30tka z paczką 212. Lżejsza, mniejsza, tańsza a styka do wszystkich powyższych zastosowań.
Czy ktoś może wyjaśnić po co w takim razie powstają takie 100W monstra?
-
żeby nogawka furgała
-
Bo gitarzyści to idioci, dlatego takie rzeczy są na rynku.
a tak w ogole to temat z tym związany tutaj:
http://forum.sevenstring.pl/wzmacniacze-i-kolumny/koncert-w-klubie(ustawienia-glosnosc-ciszej (http://forum.sevenstring.pl/wzmacniacze-i-kolumny/koncert-w-klubie(ustawienia-glosnosc-ciszej)!)/
-
Ja tam wole jak Mój Sidewinder mk5 jest ustawiony na 100W. Ma dużo lepszą kontrole dolnych częstotliwości. No i generalnie wole brzmienie wzmacniaczy z większą ilością watów, takie 10-20W sie nie sprawdza w cięższej muzyce. Takie pierdziawki to do bluesa i rocka, nawet jazzu na nich nie pograsz...
-
Jedno słowo:
Headroom
-
Bo rozmiar ma znaczenie
-
Jedno słowo:
Headroom
haha! Napisałem wcześniej to samo, ale nie kliknąłem "wyślij", bo mówię - nie będę się wtrącać :D
-
Schowaj szklaną kulę :D
-
Ja tam wole jak Mój Sidewinder mk5 jest ustawiony na 100W. Ma dużo lepszą kontrole dolnych częstotliwości. No i generalnie wole brzmienie wzmacniaczy z większą ilością watów, takie 10-20W sie nie sprawdza w cięższej muzyce. Takie pierdziawki to do bluesa i rocka, nawet jazzu na nich nie pograsz...
No jak mój Sidewinder jest ustawiony na 100W to w całej dzielnicy słychać tyko jego... Kurde no i nie wiem jak to w tymi pierdziawakami. Byłem sobie ostatnio wypróbować kilka sztuk i i wcale nie uważam, że się nie sprawdzają w cięższej muzie i stąd się wzięły moje wątpliwości. Ja reczej, o ile jeszcze kiedyś będzie mi dane piec kupować, to raczej w setkę już nie wejdę.
Ale coś w tym musi być, że wszyscy na setkach grają a tylko moja setka jest za głośna:-)
-
Może za krótko grasz na gitarze.
Proponuje przyspieszyć proces stawania się prawdziwym gitarzystą. Robisz to tak: Bierzesz wzmaka, najlepiej 100W, rozkręcasz na maksa, siadasz z uchem przy kolumnie i napierdalasz, po paru minutach powinieneś stać się prawdziwym gitarzystą i będziesz już tylko potrafił grać na 100W wzmacniaczach :)
-
Ja lubie gdy wiem, że mam możliwość w razie czego odkręcić się na full jakby zaszła poczeba.
-
Już były takie tematy. Zaraz zrobi się podział na dwie grupy, jedna będzie twierdzić że headroom i 30W to bluesa, druga że 100W nie ma sensu i lepiej zabrzmi rozkręcone 30. Moje zdanie jest takie, że dopóki nie grasz samych zajebistych sztuk na zajebiście duzych zajebiście nagłośnionych scenach, zalety mniejszego watażu (jest takie słowo?) przykrywają jego niedostatki.
-
Jedno słowo:
Headroom
Dodam "i huj"
-
Ja tam kupiłem 6505 i 212 do ćwiczeń w domu. Ćwiczymy razem z sąsiadami, ja paluchy a oni gardła.
-
(https://forum.sevenstring.pl/proxy.php?request=http%3A%2F%2F2.bp.blogspot.com%2F_BmUccyJwJNw%2FSe77TYKQa8I%2FAAAAAAAABUc%2FxWDQVyjNMjM%2Fs400%2FP1050837.jpg&hash=36e52f7a65597d2db87c95f4f38f86c8b6dc0dde)
technologia lampowa
-
100W na 4 lampach np. EL34 brzmi inaczej jak 50W na 2 takich lampach, czy po redukcji na 50W czy 10W. Ja co prawda mam 2x KT88 co daje mi ok 90W mocy, ale kiedyś posiadałem Raven'a II 100, który brzmiał inaczej niż 50W (co w mojej stówce bardziej mi się podobało), przy czym do mieszkania zamówiłem sobie przełącznik 5W, którego użyłem raz, by sprawdzić jak działa, bo brzmienie po redukcji... no dupy nie urywało.
-
Czy ktoś może wyjaśnić po co w takim razie powstają takie 100W monstra?
Powstają, bo jest na to zapotrzebowanie i są na to klienci. Jak już wcześniej zostało napisane duże wzmacniacze oferują przede wszystkim większy headroom i oczywiście większy zapas mocy. Kiedy gramy mały koncert nie musimy się tak bardzo rozkręcać, bo przecież to nie jest tak, że one nie brzmią na mniejszych głośnościach (i piszę o koncercie, a nie sypialni). Jeśli ktoś gra zarówno na dużych jak i małych scenach, albo chciałby dodatkowo używać heada do nagrań studyjnych to taki wzmacniacz ma już więcej sensu. Nie zapominajmy też, że niektórzy mają małego, albo chcą być jak Kerry Hammet. Po to według mnie "powstają takie 100W monstra", grunt to znać swoje potrzeby i dobrać do nich odpowiednio sprzęt.
-
Dodam, że o ile wzmak nie jest pleksom albo jakim dopaukożernym jotceemem, tudzież innym ustrojstwem generującym swojom hajgejnowatość głownie za i czasem przed preampem, to na serio nie ma większego sensu nasycać mu jeszcze końcówki(a konkretnie inwertera :P ). Wystarczy, że rozbujasz trochę głośniki, na tyle, żeby dźwięk podtrzymywał nieco drgania strun w gicie, czyli przekroczysz granicę sprzęgu. A to nie jest jakoś w chuj głośno.
-
No i kiedy wzmacniacz 10-20 W jest rozkręcony na przesterze, to zazwyczaj clean zaczyna brzmieć tak, że nie można go nazwać cleanem. :) Raz chciałem zagrać koncert na 20W lampie (Bodaaj MG Vintage 20) I nie udało mi się osiągnąć wystarczającej głośności cleanu bez jego 'przełamywania', 'przybrudzania' się
-
Może i odgrzewam starego kotleta, ale chcę się podzielić swoimi doświadczeniami apropo dużej mocy wzmaków... Posiadam aktualnie Bash Sidewindera MK4 100W, MG FendMessa 50W i Kranka Krankenstein 120W (KT88) i na każdym z nich da się grać w domu na małej głośności z przyzwoitym brzmieniem nawet bardzo cicho (po godz. 22.00) i oczywiście bez redukcji mocy. Na początku myślałem że się nie da, ale wystarczyło odpowiednio długo pokręcić gałkami, co dziwne te wzmaki ustawione na ciche granie po rozkręceniu na głośno wymagają natychmiastowej korekcji brzmienia, czyli trzeba stosować inne ustawienia na głośno i na cicho i nawet Krank 120W może posłużyć jako wzmak ćwiczebny w domu, aha i oczywicie taki Saidwinder czy MG Fendmess po reducji mocy traci na kopie, dlatego zawsze gram bez reducji ale na min gośności na preampie i na rozkręconej końcówce na minimum 80% i wtedy jest tzw. czad na cicho... ;)
-
końcówka mocy na minimum 80%? no to faktycznie czad na cicho
-
jeżeli ustawisz preamp na tzw. "ze ino" coś koło 1 aby tylko zagrało, a końcówkę na to 80 % to jest naprawdę cicho, jak ktoś nie wierzy to zapraszam do siebie na testy.... :headbang: oczywiście także obniżam wtedy bas, ale to już zależy od paki...