Nazywa się to to Vantage VS-650 i jest produktem fabryki Matsumoku w Japonii. Ten konkretny egzemplarz pochodzi z 1980 roku. Nie spodziewałem się po nim żadnych cudów, ale okazało się, że jest zdrowym, dobrze zasuszonym i zadbanym rodzynem.
Estetyka jest - jak widać - mocno dyskusyjna, ale jako kanapowy graj stwierdziłem, że mam wyjebane. I tak nikt tej gitary nie będzie oglądał. Poza tym mam coraz bardziej utylitarne podejście do posiadanego sprzętu. (Czytaj: gram, nie pierdolę). Najważniejsze, że stroi, jest wygodna i zajebiście gra. Z dechy napierdala tak, że aż głowę urywa. O pikapach nie mogę nic powiedzieć, bo nie pochodzą tej gitary i nie są w żaden sposób oznaczone. Ot - są, działają, mało szumią. Do grania przez komputer dają radę.
Wiosełko jest w praktycznie sklepowym stanie, ma jeszcze oryginalne progi, poty i przełączniki. I to wszystko działa jak nowe pomimo, że jest starsze ode mnie. Podsumowawszy, bardzo jestem kontent, iż nie powstrzymałem się przed zakupem onego chordofonu szarpanego, jakowo że jest on znakomitym. Konstrukcja jest przemyślana, a wykonanie stoi na wysokim poziomie. (Porównując z obecną półką "budżetową", bo ta gitara była właśnie modelem budżetowym). Mogę spokojnie powiedzieć, że to instrument z "duszą". Naprawdę ma w sobie coś, co powoduje, że nie można się od niego oderwać jak się go do łapy weźmie i to w nim chyba cieszy najbardziej. :)
Jeszcze specka na zakończenie: - korpus: klon/orzech, 7-dmio częściowy - gryf: klon/orzech, 5-cio częściowy, bolt-on, palisandrowa podstrunnica, 22 progi - skala: 25,5" - most: hard tail - klucze: no-name, ciut już zmęczone, ale ciągle trzymają strój
Jak tam rozegranie wiosła? Nie gasną Ci dźwięki w wysokich pozycjach przy podciąganiu, nie ma wilków, wszystko brzmi poprawnie? Zastanawiam się od pewnego czasu, czy nie pogonić mojego Epi LP i nie zainwestować właśnie w jakiegoś starego japońca, bo wiosła bez kitu, mają klimat.
Wiosełko jest genialnie rozegrane, nic nie wygasa, nie ma dead-spotów. Na atak odpowiada tak, że aż łapcie spadają. ;) A akcję mam ustawioną w okolicach 1 mm, w drop-C na strunach 11-54. Też w sumie rozkminiam czy by się następnym razem nie zakręcić za jakąś "dużą" japońską marką (Greco, Burny i co tam jeszcze było), bo ten mały Vantage mnie mocno zachęcił. ;)
Bywały jeszcze ładniejsze sztuki, ze skrzydłami z pojedynczych kawałków klonu płomienistego. To dopiero majestatycznie wyglądało. Ale muszę się przyznać, że na tą poleciałem m. in. ze względu na drewienko właśnie (i ładne zdjęcia w aukcji). Nie żałuję ani trochę. :)
@gizmi: pojęcia nie mam jaki to rozmiar, nie rozróżniam ich. Są dość wąskie i niskie. Może jakieś medium? Dunno.
BTW. ściągnąłem dzisiaj gryf do czyszczenia (chciałem zobaczyć czy w kieszeni gryfu nie ma zakopanych skarbów :D) i okazało się, że jest spasowany "na wcisk", a na dodatek sięga głęboko pod neckowy pikap. Drobnostka, a cieszy.