sprawdzić czy blokada na główce nie przesuwa się przy użyciu wajchy.O to, to! Ja to miałem u siebie - po dokręceniu śrubek most działa bez zarzutów.
im twardsze struny tym most lepiej trzyma strój.Nie.
Nie rusza się a powinno? ----> WD-40WD-40 to w hardcorowych przypadkach, gdy most już zaczyna rdzewieć pod centymetrową warstwą smalcu z łap :P W pozostałych przypadkach wystarczy normalnie przeczyścić, ewentualną powierzchniową korozję oksydowanych śrubek usunąć oliwą/oleję do maszyn.
Dużo (aż czasami zadziwiająco jak dużo) daje 'nasmarowanie' ostrzy jakimś odpowiednim specyfikiem, Vicol w którymś z topików dokładnie wymieniał czym.Najzwyklejszym grafitowym smarem lub innym w miarę gęstym smarem do łożysk tocznych, etc.
Jak go po prostu wyregulować żeby stał prosto po nastrojeniu to wiem, aż tak źle nie jest :facepalm:Wypoziomowanie podstawy wzdłuż gitary to jedno. Ale trzpienie też muszą być na jednakowej wysokości względem dechy, jeżeli ma to poprawnie działać. Najłatwiej i najlepiej wyciąć mały klocek z mdfu i mierzyć suwmiarką wysokości trzpieni. Różnicowanie akcji strun, jeżeli ktoś już koniecznie potrzebuje, robi się podkładkami z blachy lub odpowiednio sobie przestawiając/dokupując wózki o odpowiednich wysokościach.
Chodzi mi o to, co zrobić, wymienić*, by słaby mostek działał jak najlepiej. Na co zwrócić szczególną uwagę, co wpływa w największym stopniu na powracanie mostka do punktu i tym podobne rzeczy które bardziej wynikają z doświadczenia niż z teoretycznych podstaw.
im twardsze struny tym most lepiej trzyma strój.
więcej tricków nie znam :/
No i najważniejsze: sprawdzić czy jest sens to w ogóle odblokowywać. Zrzucić most i obejrzeć noże. Trzpienie też. Jeżeli jest chujowizna, to skuteczna będzie tylko wymiana. Z gówna bata nie ukręcisz.Tutaj dla zasady się spytam. Czy można w ogóle bawić się w domu w coś takiego jak ostrzenie ostrzy? Na wielu wiejskich forach gitarowych można znaleźć takie informacje, na jednym jest nawet foto-relacja (ale to wyglądało :facepalm:) z takiego zabiegu, ale wydaje mi się, że to chyba jest dużo za precyzyjna robota, żeby zajmować się tym w warunkach domowych. Prawdę mówię?
Czy można w ogóle bawić się w domu w coś takiego jak ostrzenie ostrzy? Na wielu wiejskich forach gitarowych można znaleźć takie informacje, na jednym jest nawet foto-relacja (ale to wyglądało :facepalm:) z takiego zabiegu, ale wydaje mi się, że to chyba jest dużo za precyzyjna robota, żeby zajmować się tym w warunkach domowych. Prawdę mówię?Móc, można. Tylko rzadko kiedy ma to sens. Nóż, który daje się naostrzyć zwykłym pilnikiem jest chujowy. Jeżeli się wygniótł to masz spore prawdopodobieństwo, że po naostrzeniu znów się wygniecie. Dobry nóż, który jakimś cudem pękł lub się ukruszył, zazwyczaj nie daje się ot tak po prostu naostrzyć zwykłym pilnikiem. Robota sama w sobie nie stanowi większej filozofii i sprowadza się do odtworzenia kształtu. Ale jak już wspomniałem, musi to mieć sens a wtedy potrzebne są lepsze narzędzia. Most z nożami, z których jedno wymagało ostrzenia, miałem jeden. Podostrzyłem go, poprawiło się na jakiś czas ale wrócił do poprzedniego stanu i dałem sobie spokój. Martwą strefę miał po kilka(ponad 5, czasem 8 i więcej) centów w każdą stronę, musiałem robić flutter po każdym użyciu aby go zerować a jak nie było kiedy, to korygowałem strój paluchami i jakoś się grało. A potem, gdy posypały się gwinty w znalowych wózkach, wkurwiłem się i wymieniłem go wpizdu. Z kolejnymi mostkami nie było już żadnych problemów ale to już solidne konstrukcje.