Forum Sevenstring.pl

Inne => Off topic => Wątek zaczęty przez: Jakub0765 w 28 Cze, 2011, 10:36:38

Tytuł: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: Jakub0765 w 28 Cze, 2011, 10:36:38
Nie ogarniam tego filmu, oglądałem go przed zaśnięciem i złapałem nieziemskiego tripa takie to pojebane.
Nadal nie kumam ocb z tym filmem, jaki jest głębszy sens, przesłanie etc.
Mam może jakąś koncepcję ale nie wydaje mi się ona trafna a chciałbym zrozumieć ten jebany film więc - czy ktoś z was to oglądał?
btw. polecam na blu-ray oglądać, sceny w lesie rozpierdalają.
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: wuj Bat w 28 Cze, 2011, 10:44:15
A ić z tym do działu! ;) Co film to temat? Naaaaah
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: Jakub0765 w 28 Cze, 2011, 10:52:43
dude, tak epickie dzieło jak ten film wymaga nowego tematu! rly... obczaj, zrozumiesz ocb ;p
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: wuj Bat w 28 Cze, 2011, 11:31:12
Z dotychczasowej obczajki wyszło tyle, że nie będę tego oglądał ;).
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: Jakub0765 w 28 Cze, 2011, 12:10:57
Bat...why? :(
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: wuj Bat w 28 Cze, 2011, 12:17:16
Nie ma laserów.
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: Jakub0765 w 28 Cze, 2011, 13:40:13
ale są gadające lisy, sodomizacja, spadające z okien dzieci, żołędzie, masturbacja w krzakach.
w ogóle dużo się dzieje ale nie wiadomo o co kaman.
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: wuj Bat w 28 Cze, 2011, 13:41:49
Zoba "Inland Empire", ale od końca. Tam jest odpowiedź.
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: dr.evil w 28 Cze, 2011, 19:49:36
BZDURA NIE FILM!!!:P
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: Jakub0765 w 28 Cze, 2011, 21:17:27
ale że Inland Empire czy antychryst? Bat, gdzie to ma coś wspólnego z antychrystem? :P
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: matisq w 28 Cze, 2011, 21:22:08
Oglądałem i uważam że to najbardziej chory i popierdolony film jaki widziałem.
Głębszego sensu się w nim nie doszukuję - główny efekt został osiągnięty: zapadł mi w pamięć na całe życie a końcowa scena w lesie jest EPICKA.

Ale ogólnie uważam że każdy go powinien zobaczyć żeby zrozumieć o co chodzi :)

ps.
Podobno Lars po tym filmie był parę miesięcy na leczeniu psychiatryczny/coś związanego z depresją. Wcale sięmu nie dziwię :)
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: coin777 w 28 Cze, 2011, 21:29:14
Lars to jakiś twój ziom z brzeska?
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: selfslave w 28 Cze, 2011, 21:33:12
Nie przepadam za Von Trierem, bo on się lubi bawić widzem, zamiast przedstawić coś szczerego. Ale Antychryst akurat mnie zaskoczył pozytywnie. Interpretacji jest mnogość, bo tam dużo symboliki i ciężko jednoznacznie stwierdzić o czym jest.

SPOILER ALERT ;]
W kinie widziałem, jak się pojawiło, więc już dawno temu i nie wszystko pamiętam, ale to co mi gdzieś zostało napiszę.

Mówią, że film jest mizoginiczny, bo przedstawia kobietę jako złą, bo natura bardziej na nią oddziałuje niż na mężczyznę. A natura jest w tym filmie jasno przedstawiona jako zła, zwłaszcza wobec głównego bohatera. Jest on świadkiem dość przykrych zdarzeń w naturze (zwierzątka) i jest przez nią atakowany (żołędzie walące o dach, a przede wszystkim scena z kleszczami). A jego żona bała się lasu, bo w lesie staje się kontrolowana przez naturę. Coś w tym jest.

Dużo też z takiego klasycznego horroru, że baba naczytała się o wiedźmach mordowanych przez mężczyzn, pisząc na ten temat pracę i zwyczajnie jej odjebało ;) Zresztą te kobiety na końcu to ma być symbol wymordowanych w lesie wiedźm. Ogólnie wojna płci. Ta słynna scena z odcinaniem łechtaczki też jest tu dość jasna, że oto kobieta pozbawia się części ciała, która powoduje uległość wobec faceta i takie tam. Dużo takiej nienawiści do męskości, dlatego też znęcała się nad synkiem itp. Przez to Von Triera nazywali mizoginem, bo przedstawił kobietę nienawidzącą i krzywdzącą mężczyzn ;]

Nie mam do tego reżysera zaufania, więc traktuję to z dystansem, aczkolwiek nie ukrywam, że film mi się bardzo podobał i zapadł mi w pamięć. Odważna i dobrze zagrana rola Willema Dafoe (choć sam mówi, że się przy tym filmie nie napracował;)), Charlotte Gainsbourg nigdy nie lubiłem, a o to chyba reżyserowi chodziło żeby budziła negatywne odczucia, więc się udało ;] Do tego zdjęcia zajebiste i bardzo ciekawy klimat. A fabuła i tak nie musi być w pełni zrozumiała.
Jak to mówił David Lynch (który własnych filmów nie rozumie) albo nasz malarz Beksiński - sztukę odbiera poprzez zmysły, a nie logikę. Może ten film też trzeba tak odbierać.
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: mondomg w 29 Cze, 2011, 01:10:35
W sumie to, co napisał selfslave, +1. Dodam, że wg mnie było kilka scen, bez których film by się obył, chodzi mi o te najbardziej drastyczne. Mimo to, gra aktorska i ogólnie kinematografia na najwyższym poziomie, jeden z lepszych filmów jakie widziałem, choć budzi negatywne odczucia.

Polecam uzbroić się w dużą dozę otwartości i tolerancji i spróbować przez niego przebrnąć bez rzucania bluzgów na reżysera.
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: wuj Bat w 29 Cze, 2011, 08:51:36
Ja tam szukam rzeczy, które mnie w jakikolwiek sposób zbudują. A nie zrobią z głowy śmietnik, a nie daj Bożena - kloakę, pod pozorem "artystycznych poszukiwań". Jak artysta znajdzie - niech wtedy przyjdzie ;).
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: matisq w 29 Cze, 2011, 09:08:35
Lars to jakiś twój ziom z brzeska?

Nie - z Dani :P
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: Jakub0765 w 29 Cze, 2011, 09:16:21
Ja odebrałem to trochę jakoby ona była owładnięta swoją pracą na temat kobiecej natury oraz miała fetysz w przemocy i ludzkiej (tudzież swojej) krzywdzie (patrz sytuacja gdy ona szczytuje i widzi jak jej synek wypada z okna).
Film na pierwszy rzut oka strasznie kontrowersyjny i dziwny ale zajebiście zapada w pamięć.
Zastanawia mnie też kwestia trzech żebraków, kwestia Szatana w tym filmie oraz postępującą utratę zmysłów głównego bohatera. Jeśli można to faktycznie nazwać utratą zmysłów, nie mniej zaczęło mu strasznie odpierdalać momentami (sytuacja gdy kompletnie zmienia się jego spojrzenie jak wyjmuje sobie z nogi ten pręt i patrzy na swoją żonę, po czym ją dusi...
Wydaje mi się, że nie chodzi tutaj o sam kontekst mizoginiczny (również ale nie tylko).
Tytuł: Odp: Antychryst - o co kaman?
Wiadomość wysłana przez: selfslave w 29 Cze, 2011, 12:04:46
Dodam, że wg mnie było kilka scen, bez których film by się obył, chodzi mi o te najbardziej drastyczne.
On właśnie zawsze ma takie sceny których celem jest głównie szokowanie, a wiele nie wnoszą (np. scena orgii w "Idiotach", gdzie skłonił aktorów do kopulacji na planie), aczkolwiek w Antychryście jeszcze można w nich odszukać jakąś symbolikę. Choć można to było zrobić mniej "in your face", a znaczenia by nie straciło, a może i by zyskało bez tej otoczki szoku, która jednak przysłania odbiór. Dlatego go nie lubię, bo to taki cwaniaczek. Za dużo manipulacji, a za mało chęci przekazania czegoś widzowi. Tak jak wuj Batman mówi, że fajnie jest gdy film coś wnosi. Antychryst mi akurat wniósł, bo sporo miałem po nim przemyśleń i wniosków na temat kobiet, seksualności, natury. Może to po prostu Dafoe tak na mnie wpłynął, bo lubię gościa i fajnie było w końcu zobaczyć go w czymś co nie jest wysokobudżetową szmirą ;]

Ja odebrałem to trochę jakoby ona była owładnięta swoją pracą na temat kobiecej natury oraz miała fetysz w przemocy i ludzkiej (tudzież swojej) krzywdzie (patrz sytuacja gdy ona szczytuje i widzi jak jej synek wypada z okna).
Film na pierwszy rzut oka strasznie kontrowersyjny i dziwny ale zajebiście zapada w pamięć.
Zastanawia mnie też kwestia trzech żebraków, kwestia Szatana w tym filmie oraz postępującą utratę zmysłów głównego bohatera. Jeśli można to faktycznie nazwać utratą zmysłów, nie mniej zaczęło mu strasznie odpierdalać momentami (sytuacja gdy kompletnie zmienia się jego spojrzenie jak wyjmuje sobie z nogi ten pręt i patrzy na swoją żonę, po czym ją dusi...
Wydaje mi się, że nie chodzi tutaj o sam kontekst mizoginiczny (również ale nie tylko).
Tak, tam jest tego więcej i do tej jej pracy wiele się sprowadza. Z tymi trzema żebrakami też mieliśmy jakąś wspólną interpretację z kumplem w kinie, ale tak jak mówię, trochę czasu minęło i nie wszystko już pamiętam :)